6 lat starań
5 strat
PCOS
hipoglikemia reaktywna
obniżone parametry nasienia
3 nieudane inseminacje
IVF (udane!)
37 lat
Dziękujemy za Waszą historię. To dla nasz zaszczyt, że mogłyśmy dołożyć naszą dietetyczną cegiełkę do Waszych starań.
HISTORIA
„Cześć dziewczyny! Przyszedł ten cudowny dzień, w którym i ja mogę podziękować Wam za wszystkie treści które publikujcie, za wsparcie i zrozumienie. Nasza historia, jak większość szukających pomocy, jest długa i burzliwa. 6lat starań, 5naturalnych ciąż, niestety wszystkie zakończone do 8tyg, PCOS, hipoglikemia reaktywna, u męża również bez szalu.Setki badań, wizyt lekarskich, wylanych łez i tak naprawdę nikt nie znalazł przyczyny tego, że serduszko za każdym razem przestawało bić. Dzięki Wam udało mi się zapanować nad dietą.
Zawsze byłam szczupła, a tu nagle dzięki wprowadzeniu odpowiedniego jedzenia, spadek wagi o 6kg, wróciła bardziej regularna miesiączka, zdrowszy był też umysł. Skorzystałam również z pomocy osteopaty i fizjoterapeuty i była to pomoc zarówno dla ciała jak i umysłu. Wiem, że to dzięki Wam w końcu udało nam się spełnić wielkie marzenie, które przez tyle lat było naszym celem. Przelaliśmy wiele łez, ale mam nadzieję że teraz przyszedł czas już tylko na łzy szczęścia.
W tym roku skończę 37lat, więc ciąża już była taka geriatryczna
jeśli chodzi o całą historię. Zaczęliśmy starania w 2018 roku, chwilę po ślubie i po laparoskopii gdzie usuwali mi mięśniaka. Zaraz po zabiegu zaszłam w pierwszą ciążę, niestety zakończona poronieniem. Kilka miesięcy pozniej, znów podobna sytuacja.
Po drugiej ciąży dosyć długo nic nam się nie udawało, korzystaliśmy wtedy jeszcze z „normalnego” lekarza ginekologa, stały monitoring cyklu, leki na wzrost pęcherzyków (zawsze na nie reagowałam), ale bez rezultatu na teście. Wtedy pierwszy raz udaliśmy się do kliniki niepłodności, szereg badań, immunologia, kariotypy, badania męża. Nasienie jak to mówią, szału nie było ale bez tragedii. Po kilku stymulacjach cyklu lekarze doradzili inseminację.
Było ich ogólnie 3, bez rezultatów. Po ok roku dreptania do tej kliniki, poczuliśmy że to nie nasze miejsce i że tracimy czas. Zdecydowaliśmy odpuścić wszystko na jakiś czas. Potrzebowaliśmy zadbać o siebie fizycznie i mentalnie.
Postanowiłam że muszę zająć się moim pcos, w międzyczasie zdiagnozowano u mnie tez hipoglikemię reaktywna, i naprawdę nie pilnując diety czuję się fatalnie. Jakoś przypadkiem trafiłam na wasz profil i zakupiłam eBooki. Wjechały przepisy, mąż jechał na soczkach pomidorowych, oczywiście czarnuszka, zero alko. Nigdy nie mieliśmy problemów z nadmiarem kg, ale waga ruszyła w dół.
U mnie kilogramy poleciały, u Piotrka tkanka tłuszczowa, w zamian za mięśnie. Dodatkowo postanowiłam wybrać się do osteopaty uroginekologicznego, podziałać w kwestii moich mega bolesnych miesiączek. To był też strzał w 10. Okazało się że dziewczyna ma za sobą podobne przejścia i nie dość że pomogła mi dojść do ładu z organizmem to jeszcze podziałał jak psycholog. Po dwóch miesiącach od zmian byłam już w ciąży. Zupełnie naturalnie. Niestety w pewnym momencie serduszko przestało bić i organizm zaczął się oczyszczać. Kolejne załamanie, ale działaliśmy dalej. 3miesiace później kolejna ciąża, lekarka obstawiła nas lekami, acardy, heparyna, sterydy. Wszystko wskazywało że będzie ok, ale niestety znów serduszko przestało bić.tym razem doszło do poronienia zatrzymanego i musiałam udać się do szpitala. Postanowiliśmy zrobić badania z których wyszło że zarodek był zdrowy. Więc nadal nie mieliśmy nic.. postanowiliśmy ostatni raz dać sobie szansę i wybrać inną klinikę i innego lekarza, nasza pani ginekolog nie umiała już nam pomóc. Trafiliśmy w końcu na super miejsce. Tam na początek serie stymulacji cyklu, jak zwykle pęcherzyki rosły, ale nic się nie działo.
Lekarz zasugerował żeby spróbować invitro. Daliśmy sobie jedną szanse z mężem i powiedzieliśmy że jak się nie uda to już odpuszczamy, trzeba żyć dalej i jakoś żyć, a nie w takim błędnym kole..najciekawsze jest to że udało się za pierwszym razem z transferu odroczonego, finalnie lekarz nie zdecydował się na podanie mi leków innych niż mocny progesteron, uznając że próbowałam już z lekami.
Czy to wcześniej jakieś braki progesteronu, czy tak poprostu miało być, do tej pory nie wiemy i nie znamy przyczyny naszych niepowodzeń.. ale wiemy napewno że zmiana diety mega przyczyniła się do poprawy jakości komórek, nasienia, u mnie ogólnie samopoczucie się zmieniło, zapanowałam nad hipoglikemia i nie mam już tych spadków gwałtownych. Wiadomo pcos nadal jest ale jakoś ten cykl w miarę się unormował (45dni to już i tak sukces
„
___
Akademiowe diety i ebooki: