×
W górę
×
Akademia Płodności / Cudeńka /

Hejos malutki Cudzie 🖐️😍

➡ PCOS
➡ insulinooporność
➡ 3 lata starań

„Aniu, Zosiu… dziękujemy!!!
Wiele razy zabierałam się do napisania do Was. Bałam się, że za wcześnie na radość i… wiadomości kasowałam.

Dzisiaj rozpoczynamy 21 tydzień 💪 Jesteśmy po tzw. badaniu połówkowym, przed nami najlepsza przygoda życia, w styczniu powitamy na świecie naszą córeczkę 🥰 Chyba już odetchnęliśmy z ulgą, chociaż niepokój jeszcze czasami przypomina o sobie.

Za nami 3 lata starań, łez, frustracji, negatywnych doświadczeń u lekarzy. Pamiętam, jak rok temu, w dniu swoich urodzin, który jest jednocześnie Dniem Matki, stanęłam przed lustrem, zalałam się łzami w poczuciu bezradności. Nie mogłam przestać myśleć:
„a co, jeśli nigdy…” i te niekończące się pytania: „a wy, kiedy?”. Nie było miesiąca, żebyśmy nie dowiedzieli się, że ktoś w rodzinie lub wśród znajomych spodziewa się dziecka…a my – adoptowaliśmy psa; tak swoją drogą, ten starszy kudłaty przyjaciel uleczył mi duszę. 🙂

Mniej więcej w tym samym czasie trafiłam na Was.
Słuchałam, notowałam, powtarzałam. Nasza dieta nie była zła, ale jednak popełnialiśmy błędy. Zaczęliśmy stopniowo je eliminować, planować posiłki, dokładnie czytać etykiety. Z czasem moja dieta była już „bezkompromisowa”. Z mężem śmiejemy się, że rolnicy i sadownicy przeżyli dzięki nam poprzedni rok;) Warzywa, owoce, kasze, ryby, czarnuszka i kiełki, orzechy… Mieliśmy wrażenie, że przejedliśmy tonę pomidorów, borówek i malin 😀 A do snu włączałam podcasty. Wjechał projekt ŻYĆKO – zredukować stres, jak się nie uda, to zmienię pracę; czas żyć, zająć się swoim hobby, korzystać w końcu z życia.
I przyszła jesień, czas urlopu, byłam lżejsza już o 12kg… Wyjechaliśmy w dzicz, aby odetchnąć od całego świata, powiedzenie w dniu wyjazdu „rzucamy wszystko i jedziemy w Bieszczady” przyniosło mi wielką czystą przyjemność.

I tam zrodziła się myśl, że czas na poważniejszy oręż – jesteśmy gotowi na wizytę w Klinice Niepłodności.
Poinformowaliśmy najbliższych. I tu kolejny dla mnie cios. Wyniki męża – super. A ja – mam insulinoporność, problemy z owulacją, progesteronem… Z jednej strony ulga, bo wiemy w końcu, z czym mamy do czynienia; problem leży tylko po jednej stronie, a nasz przypadek, przynajmniej na tę chwilę, nie wydaje się skomplikowany. Z drugiej strony, czuliśmy wściekłość, że inni lekarze na moje dolegliwości i nasze pytania reagowali komentarzami: „taka Pani uroda”, ” macie Państwo pecha”. Znowu łzy, niby cieszyłam się, a tu znowu… poczułam się wybrakowana, ułomna, niewartościowa.
Tym bardziej, że ze strony męża miałam wsparcie. Non stop. I to, paradoksalnie, wywoływało u mnie jeszcze większe poczucie winy. Ze względu na moją IO zmodyfikowaliśmy lekko dietę. Byłam przerażona, widząc w Klinice i słuchając opowieści, ile ludzi zmaga się z niepłodnością, z jaką ignorancją się spotykają. Tymczasem u nas zwykłą codziennością stała się diagnostyka, badania, leczenie, monitorowanie, itp.

Kwiecień i trzecia rocznica ślubu, o której przypomnieliśmy sobie dopiero późnym popołudniem. Pozwoliliśmy sobie na mały grzech, babeczka i mała kawa nad wodą.
Mąż mi opowiadał, jak to bocian „kołował” tego dnia nad naszym dachem, a ja pomyślałam, że pewnie pomylił adres… Tego miesiąca lekarz zalecił nam przerwę, odpoczynek, co wizytę przypominał o tym, aby cieszyć się życiem, nawet nową dietą, bo to przyjemność, a nie kara odkrywać nowe 🙂

W maju ’21 mieliśmy podejść do inseminacji. Mąż sprawdzał moje wyniki krwi, ja poraz pierwszy powiedziałam, że tego robić nie będę, będzie co ma być, żyjemy dalej. Okazało się, że jestem w ciąży.
Myślałam, że to błąd, że pomylili wyniki.
Po trzech tygodniach, a tuż przed pierwszym USG zrobiłam test, chciałam chociaż raz zobaczyć te wymarzone dwie kreski. Jeszcze długo do mnie nie docierało, że zostaniemy rodzicami. Bałam się cieszyć. Już się nie boję. Dziękujemy Wam!!! Za to, że jesteście. Za to, co robicie. Trudno ubrać w słowa swoje myśli i uczucia.

Trzymajcie kciuki za Nas, proszę 🙏 My trzymamy kciuki za kolejne małe Cuda, o których będziemy czytać w Waszych postach. Myślami jesteśmy z Rodzicami, wierzymy głęboko, że na nich też przyjdzie niedługo czas.
Niech moc będzie z nami Wszystkimi, całujemy! 🍀

STYCZEŃ ’22
„Cześć Ciocie! Królewna przyszła na świat w styczniu.. Niestety, jeszcze jesteśmy w szpitalu. I nie wiadomo kiedy wyjdziemy. Nie tak to miało wyglądać, nikt się tego nie spodziewał. Walczymy, trzymajcie, proszę, kciuki.”

MAJ ’22
Cześć Ciocie!
Dzisiaj świętuję podwójnie i to także wasza zasługa! 🥰 2 lata temu łzy rozpaczy, a dokładnie rok temu łzy szczęścia, bo dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Robicie wielką i wspaniała robotę. Trafiłam na was przypadkiem, a od Was zaczęły się wielkie zmiany, jestem fanką projektu życko, ogarnęłam zęby, zrzuciłam 20 kg bez większego wysiłku, zmieniłam myślenie i nastawienie. Ale najważniejsza i najpiękniejsza zmiana się właśnie do mnie uśmiecha:) najpiękniejszy prezent urodzinowy, to możliwość świętowania Dnia Mamy. 💕 Dziękowania nigdy za mało… I w takim dniu będę o Was myśleć ciepło do końca życia. Nie przestawajcie.

Trzymam kciuki za przyszłych rodziców, mam nadzieję, że pomimo trudności, nie przestaną wierzyć i nie porzucą marzeń o rodzicielstwie.”

_____
Dziękujemy za piękną historię. Mogliście ją już przeczytać na naszej AP, dziś chciałybyśmy dodać ją ze szczęśliwym finałem. ❤