×
W górę
×
Akademia Płodności / Cudeńka /

Od miesiąca mogę nazwać siebie mamą…

➡ 6 lat starań
➡ Obniżone parametry nasienia
➡ Brak owulacji

„Cześć czarodziejki! A może czarownice? 😉

Zbierałam się do napisania do Was od paru miesięcy, ale dopiero teraz leżąc obok naszego synka jestem w stanie się uszczypnąć i być pewną, że to nie sen 🙂

Zabraliśmy się do powiększania rodziny stosunkowo późno, ja 28 lat, mój partner +2. Liczyliśmy, że skoro wszystkim przychodzi ciąża tak lekko, to możemy odłożyć temat aż poustawiamy się zawodowo i lokalowo. 😉

Z jaką ścianą się zderzyliśmy – to już wiedzą chyba wszyscy staracze i staraczki. 😔

Pierwsze 2 lata próbowaliśmy samodzielnie i z pomocą lokalnego ginekologa (jesteśmy z małego miasteczka) a ostatnie 4 lata bujaliśmy się z tematem w klinice niepłodności, z przerwą na pandemię. Niezliczone stymulacje cyklu, po drodze nietrafione diagnozy typu hiperprolaktynemia, potem w klinice badanie drożności HSG, USG nasieniowodów – wszystko było ok. Obniżone parametry nasienia, brak naturalnej owulacji – przynajmniej tyle wiedzieliśmy.
Życie od cyklu do cyklu, stres, złość na niesprawiedliwość dziejową i comiesięczne płaczki. Unikanie rodziny i znajomych z dziećmi, spuszczanie wzroku kiedy tematy na spotkaniach oscylowały wokół tego, komu się ostatnio powiększyła rodzina. Permanentnie obniżony nastrój, okresowo mogłabym mu śmiało nadać znamiona stanu depresyjnego. Aha no i 2 nieudane inseminacje, gdzie poinformowano nas, że po 3 IUI zostaje nam jedynie IVF, które i tak nie daje żadnej pewności.

ALE!
Mam wielkie szczęście iść przez życie z cudownym człowiekiem, od którego usłyszałam, że nie wiązał się ze mną po to żeby mieć dzieci, tylko dlatego, jaka jestem. ❤️Dlatego w roku pandemicznym zrobiliśmy sobie przerwę od starań dla zachowania higieny psychicznej. Nie ma co ukrywać, że liczenie cykli, wypatrywanie oznaków owulacji i seks w oknie płodnościowym odbijają się na relacji, dlatego chwila oddechu była nam bardzo potrzebna.

Niemniej z tylu głowy pamiętaliśmy o swoim największym marzeniu. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że jeśli nie zmienię dotychczasowego podejścia do starań, to powtarzanie kolejnego cyklu na stymulacji nic nie da, tylko ponowne rozczarowanie.

Podczas przekopywania internetu w poszukiwaniu kolejnych magicznych sposobów na płodność (kto nie liczył na suple niech pierwszy rzuci kamień), odgrzebałam i wytestowalam stary przykładowy jadłospis z Anusiowego bloga, a potem trafiłam na stronę Akademii. Uznałam, że skoro wybecelowaliśmy fortunę na leki, zabiegi, dojazdy i wizyty, to koszt 2-tyg diety jest śladowym względem dotychczasowych wydatków. Mój stary okazał się fanem akademiowych przepisów, mimo, że z trudem rozstawał się z podwawelską. 🙂

Dieta zima, wiosna i lato wjechały jak złoto (w weekendy robiliśmy cheat meal’e), w międzyczasie Projekt Żyćko – wakajki, uporządkowanie zakresu odpowiedzialności w pracy, brak ciśnienia z obserwacją cyklu – wrócił uśmiech i chęć do działania. Co więcej – wróciła naturalna owulacja!!

Uznaliśmy, że skoro samodzielne próby nie przyniosły jeszcze rezultatu to podejdziemy jesienią ostatni raz do inseminacji. No i teraz trzymajcie się poręczy – po raz pierwszy piękne 2 pęcherzyki, a ilość zdrowych plemników uległa podwojeniu – wszystko dzięki diecie!

Testy apteczne robione z drżącym sercem, Beta rosnąca książkowo, badanie usg i genetyczne wskazujące na zdrowego chłopaka – w środku rozsadzało nas ze wzruszenia i szczęścia, ale po tylu latach baliśmy się głośno cieszyć żeby nie zapeszyć…
Po cudownie lekkiej ciąży, w wieku 35 lat, od miesiąca mogę głośno nazywać siebie mamą, a wszystko dzięki Wam, zaklinaczki płodności, Akademiowe czarownice. 😁

Dziękujemy Wam nie tylko za diety, ale też za podcasty – te o trudnych świętach i też te o higienie zębów, za normalizowanie płaczków i uczucia zazdrości, za projekt żyćko; po prostu za całościowe podejście do człowieka na tej wyboistej drodze do bycia rodzicami ❤️

Dziękujemy za tą piękną i wzruszającą do łez historię. Ogromnie gratulujemy i życzymy Wam wszystkiego najlepszego na tej wyczekanej drodze. ❤