×
W górę
×
Akademia Płodności / Cudeńka /
Poznajcie historię rodziców małej Zofii.
➡ PCOS
➡ niedoczynność tarczycy
➡ Hashimoto
➡ hiperpolaktynemia
➡ brak jednego jajnika i jajowodu
➡ torbiel kieszonki Rathkego
➡ obniżone parametry nasienia
Nadesłana historia
„Hej Dziewczyny! Pozwolę sobie spisać naszą historię od początku, jeszcze raz 🙂 nasza droga do upragnionej córeczki też była kręta, szczególnie przez problemy po mojej stronie – mam PCOS, niedoczynność tarczycy, Hashimoto, hiperprolaktynemię i torbiel kieszonki Rathkego. Do tego – mam tylko jeden jajnik i jajowód, drugi został usunięty z powodu skrętu i martwicy. Od początku wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo i od razu po ślubie będziemy próbować, bo czas nie działa na naszą korzyść. Przed ślubem zaczęliśmy się odchudzać, więc dieta była zdrowsza, a po ślubie – przeskoczyliśmy na Wasze dietki – zaopatrzeni w „28 dni do płodności” i „jak pokonać PCOS”, równolegle rozpoczynając leczenie w klinice leczenia niepłodności. Wyniki męża początkowo nie były najlepsze, ale po wdrożeniu supli, soku pomidorowego i czarnuszki (no i luźnych gaci) zdecydowanie się poprawiły. U mnie kolejne cykle stymulowane klomifenem, letrozolem, a w końcu gonadotropinami choć dawały owulacje – nie przynosiły ciąży.
W końcu stanęliśmy pod ścianą, w klinice zasugerowano nam in vitro, ewentualnie inseminację, choć bez większych szans na powodzenie IUI. Zdecydowaliśmy, że zanim podejdziemy do procedury IVF, spróbujemy IUI – dla własnego spokoju i poczucia, że zrobiliśmy wszystko. Chociaż szanse były niewielkie, podeszliśmy do inseminacji, choć sami w to nie wierzyliśmy. Dzień przed inseminacją pęcherzyk miał zaledwie 16mm, mimo największej na naszej drodze dawce gonadotropin, a mimo tego wyniki wskazywały, że wchodzi w fazę owulacyjną. Nic nam się nie zgadzało, ale powiedzielismy A – to powiemy B, zastrzyk na pęknięcie i widzimy się jutro. Następnego dnia przyjechalismy do kliniki, okazało się, że jestesmy po świeżej owulacji. Wyniki męża po preparatyce to 97% ruchliwych plemników! Sok pomidorowy i olej z czarnuszki zrobiły swoje, po preparatyce udało się wykręcić tak dobry wynik! 11 dni później test był negatywny, ale beta dla kliniki była dla nas najlepszym zaskoczeniem w życiu – 11!
Udało się! Do końca nie dowierzalismy, drżąc o każdy przyrost, o każdy kolejny dzień. Kiedy zobaczyliśmy serduszko, poczuliśmy ulgę, ale wciąż pełni obaw czekaliśmy na badania prenatalne, zdecydowaliśmy się też na NIFTY. Nareszcie, po kilku tygodniach zobaczyliśmy na prenatalnych zdrowego bobasa, odebraliśmy też wynik NIFTY i wiedzieliśmy już na pewno, że nasza mała czarnuszka jest dziewczynką! ❤️ wreszcie mogliśmy zacząć cieszyć się wyczekaną i wymodloną ciążą. Przez cały okres starań towarzyszylyscie nam, nie tylko w jadłospisie i akademiowych podcastach w samochodzie w kazdej trasie, ale też w tym akademiowym stylu życia – i poukładaniu sobie wszystkiego na miejscu. Odwiedziliśmy 4 sanktuaria z naszą intencją, zaczęliśmy remont mieszkania, ja w czasie starań zmieniłam pracę – nie zrobiliśmy nic szalonego w projekcie żyćko, ale staraliśmy się żyć tak po prostu i dążyć do upragnionego celu.
Ciąża przebiegała praktycznie bezproblemowo, aż ostatnie 2 tygodnie ciąży spędziłam na patologii ciąży i tak, mamy swojego 35 tygodniowego, walecznego wcześniaka, cud, którego miało nigdy nie być. W wyniku stanu przedrzucawkowego mialam pilne cięcie i na świecie pojawiła się nasza niespełna 2kilogramowa córeczka. Przy cięciu okazalo się, że bóle brzucha, ktore towarzyszyły mi często w ciązy to podkręcający się drugi jajnik, który wygląda już mocno średnio i nie wiadomo, czy jeszcze podejmie kolejną próbę. Jesteśmy świadomi, że to może być nasze pierwsze i ostatnie dziecko – ale jesteśmy niesamowicie wdzięczni, że dostalismy w życiu aż tyle. I dziękujemy Wam, że i Wy towarzyszyłyście nam w tej trudnej przeprawie po naszą córeczkę. Przedstawiamy Zofię!”
Dziękujemy za Waszą historię ❤
___
Akademiowe diety i ebooki podczas starań: