×
W górę
×
Akademia Płodności / Cudeńka /
➡ insulinooporność
➡ niedoczynność tarczycy
➡ puste jajo płodowe
➡ ciąża biochemiczna
➡ obniżone parametry nasienia
Poznajcie ich historię 👇
Od razu ostrzegam, że bedzie długo, ale chce dokładnie odpisać z czym się borykaliśmy 🙈
Nasza historia ze staraniami zaczęła się w marcu 2019. Wtedy podeszliśmy do tego na luzie, z założeniem, że uda się w ciągu kilku miesięcy, bo przecież „dlaczego nie, jesteśmy młodzi i zdrowi”. Kiedy w maju zatrzymała mi się miesiączka byłam przeszczęśliwa myśląc, że się udało. Niestety okres spóźniał się coraz bardziej, a testy ciągle wychodziły negatywne. Owszem, miesiączki zawsze miałam dość nieregularne, ale miałam nadzieję, że tym razem to ciąża. Kiedy okresu nie było przez kolejne 3 tygodnie, poszłam do lekarza. Do tego samego lekarza, który twierdził, że moje nieregularne i bardzo bolesne miesiączki to „moja uroda”, a ja głupia przez lata mu wierzyłam… Tym razem, gdy usłyszał, że staramy się o dziecko, Jego diagnoza nagle się zmieniła. Zrobił usg jajników (czego nigdy wcześniej nie robił) i stwierdził, że to może być PCOS. Zlecił badania hormonów, które tylko potwierdziły Jego diagnozę. Nie mialam pojęcia czym jest PCOS, lekarz niewiele mi na ten temat powiedział (umówiłam się potem do innego, bo miałam dość Jego lekceważącego podejścia), przepisał mi jedynie metforminę i kazał się zgłosić za rok jeśli nie zajdę do tego czasu w ciążę… Zaczęłam szukać informacji na temat PCOS w internecie i załamałam się… „Niepłodność” – to było hasło, które przewijało się w każdym artykule o PCOS. Mając co nieco informacji na ten temat postanowiłam zrobić badania w kierunku io oraz hormonów tarczycy. Okazało się, że mam również io i NT. Trafiłam do endokrynologa i do innego ginekologa, oboje polecili mi inofem.
Minęło 11 miesięcy starań, a moje miesiączki były coraz częstsze, choć do regularności jeszcze wiele im brakowało. Z mężem uznaliśmy, że to już czas na badanie nasienia.
Badanie jednak odwołaliśmy, bo… Na teście pokazały się dwie kreski 😍 Jaka była wtedy nasza radość, to nawet nie potrafię opisać! Od razu się wszystkim pochwaliliśmy. Jednak za bardzo się pospieszyliśmy. Pod koniec 7tc trafiłam do szpitala z plamieniami. Po kilku dniach obserwacji okazało się, że to puste jajo płodowe 😭 W połowie marca 2020 wywołano poronienie, a moje serce rozpadło się na milion kawałków… Był to początek pandemii w Polsce, więc z racji lockdownu utkwiłam w domu na ponad 2 miesiące, a w tym czasie ciągle tylko płakałam, miałam myśli samobójcze, obwiniałam się, że zrobiłam zbyt mało by utrzymać ciążę. Gdyby nie wsparcie męża, pewnie dziś by mnie tutaj nie było…
W tym czasie czytałam coraz więcej ba temat PCOS i pustego jaja płodowego. Dowiedziałam się, że jedna z przyczyn takiej patologii może być słaba jakość komórek jajowych lub plemników. A niedługo później trafiłam na Was – na Akademię Płodności.
W maju 2020 dostaliśmy zielone światło do wznowienia starań. Wtedy też postanowiliśmy zrobić badanie nasienia i wynik nas załamał 🥺 Tylko 2% plemników o prawidłowej budowie. Na szczęście reszta parametrów była w normie, musieliśmy sobie poradzić tylko z tym.
Jednak to nie koniec zmartwień, które wtedy nas dotknęły.
Znów zmieniłam lekarza i ginekolożka zaleciła monitoring. Według niego w ogóle nie miałam owulacji. Po dwóch cyklach bezowulacyjnych, gdzie miesiączka byla sztucznie wywołana duphastonem, zdecydowałyśmy się na stymulację. Niestety pierwszy stymulowany cykl nie dał żadnego efektu – nic, ani jednego pęcherzyka dominującego…
Wtedy powiedziałam sobie, że mój organizm musi być bardzo zaniedbany, skoro nawet leki nie działają. Kupiłam wasz e-book „Jak Pokonać PCOS” i bardzo skrupulatnie przestrzegałam wskazówek, przestałam podjadać nawet słodycze z czym mialam ogromny problem 😅 Mężowi też przemycałam w jedzeniu czarnuszkę i dużo pomidorów 😅
I tak po 6 tyg diety, w 3 stymulowanym cyklu pojawiła się owulacja. W dodatku podwójna! Przy tej samej dawce leku co w poprzednim cyklu, gdzie wcześniej nie było nic! 😍😍 To był dla mnie ogromny sukces!
Niestety nadal się nie udawalo. Raz tylko była ciąża biochemiczna, gdzie beta osiągnęła „ogromną” wartość – 15 mlU/ml. Lekarka dała nam ostatnia szansę przed zleceniem badania drożności jajowodów. To był już 6 stymulowany cykl, spisałam do na straty.
Jakie było moje zdziwienie, gdy 5.04.2021 w 25dc zobaczyłam bladziutka druga kreskę. Myślałam, że to urojenia, ale drugi test, innej firmy też pokazał bladziutką kreskę. Nawet mąż je widział! Kolejnego dnia badanie betahcg potwierdziło ciążę pokazując wartość 60,5 mlU/ml ❤
I tak, po łącznie 2 latach starań, poronieniu i ciąży biochemicznej, 2 grudnia zostaliśmy rodzicami Najpiękniejszego Na Świecie Synka Stasia 💙👶
Wiem, że gdyby nie Wy i wszystko dieta, Naszego Synka nie byłoby dziś z nami lub czekalibyśmy na niego dużo dłużej. Jesteśmy naszymi Aniołami, dziękuję za to co robicie ❤
***
Dziękujemy za Waszą historię 💕💞
Otrzymałyśmy ją już jakiś czas temu i bardzo cieszymy się, że dziś możemy pokazać ją na naszym profilu.
_____
Akademiowe diety i ebooki