×
W górę
×
Akademia Płodności / Blog / Podcasty / #063 – Wszędzie widzę kobiety w ciąży
czym jest Akademia Płodności
22.03.2022
#063 – Wszędzie widzę kobiety w ciąży

Wszędzie je widzisz, masz wrażenie, że cię osaczają. Gdzie nie pójdziesz, tam zaraz jakieś się pojawią. I niby wiesz, że jesteś wyczulona na ich widok, ale przecierasz oczy ze zdumienia, gdy w ciągu jednego dnia spotykasz na swojej drodze same kobiety w ciąży. O co chodzi? Czy wszystkie staraczki tak mają? Posłuchaj, jak było u nas.

Plan odcinka

  1. Osaczona przez ciężarne
  2. Wspomnienia Zosi
  3. Wspomnienia Ani
  4. Rzeczywistość czy urojenia niepłodnej głowy?

 

Transkrypcja podcastu Akademii Płodności

Zosia: No, to teraz powiedz coś śmiesznego, bo jesteśmy takie zabawne, że na pewno zaraz dla mnie sypniesz coś z rękawa.

Ania: Pytanie: jak się nazywa pies złomiarza?

Z.: Ania zadała zagadkę. Jak się nazywa pies złomiarza? Jest z siebie bardzo zadowolona, więc pewnie odpowiedź nas wszystkich wbije w fotel.

A.: Nie wiesz?

Z.: Nie.

A.: Puszek!

Z.: (śmiech) Jakie durne! I dlaczego ja się z tego śmieję?!

Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, w której towarzyszymy parom starającym się o dziecko.

Osaczona przez ciężarne

Z.: [nuci melodię] Przedłużyłam muzyczkę.

A.: Taki trochę zmieniony dżingiel.

Z.: Powiew świeżości, nowe włosy na głowie u jednej i drugiej, nowa muzyczka. Dzień dobry. Dzień dobry w ten wtoreczek.

A.: Dzień dobry.

Z.: Dzisiaj będziemy mówić o…

A.: Właściwie to jeszcze nie wiemy, jak nazwiemy ten podcast, ale będziemy rozmawiały o kobietach w ciąży, o naszych reakcjach na ich widok, zresztą słuchajcie dalej, nie będę wam spoilerować. Czyli to taki elektryzujący temat, jeżeli chodzi o starania o dziecko. I nie chodzi wcale o to, że to my jesteśmy w ciąży, tylko o te ciężarne, które nas otaczają. A możecie już zauważyć, jeśli się staracie, że one was osaczają.

Z.: One wyrastają jak spod ziemi!

A.: One są wszędzie.

Kobiety w ciąży są wszędzie!

Z.: Nigdy w życiu nie widziałam tyle lasek w ciąży, ile podczas starań. Nawet pamiętam, że pytałam Dudka, czy tylko ja tak mam, czy on też widzi te baby. „Zobacz, kolejna z brzuchem”. Jeszcze sobie tak myślałam: „Cholera, jaki to będzie teraz wyż demograficzny. Na pewno będzie taki cholerny wyż, nigdy tych dzieci nie było więcej”.

A.: A się okazuje, że wcale tak nie jest. Dzieci rodzi się wciąż tyle samo, tylko nasze zmysły są na to wyczulone. I każda napotkana kobieta w ciąży to jest dla nas stop-klatka – zatrzymujemy się przy tym obrazie, myślimy o tym, zapamiętujemy. Jesteśmy bardzo ciekawe, czy też tak macie, bo u nas właśnie tak było. Nawet powiedziałabym, że było to momentami dość przytłaczające.

Z.: No jasne. Nie wiem, jak było u ciebie, w Siedlcach, ale u mnie, w Radzyniu, miałam wrażenie, że jestem magnesem na kobiety w ciąży, że one się jakoś wokół mnie kumulują, rozumiesz? Że jakoś moją energią je do siebie przyciągam. I one idą robić zakupy dokładnie do tego samego sklepu, do którego ja idę.

A.: I stoją przy tobie, wybierają te same produkty co ty, ramię w ramię. Ja też tak miałam i też tak widziałam świat, pomimo że wydawało mi się, że po prostu byłam na to wyczulona.

Wspomnienia Zosi

A.: Powiedz, Zosiu, czy te kobiety w ciąży, które widziałaś i które – jak sama mówisz – przyciągałaś, powodowały dyskomfort w twojej głowie?

Z.: Nie taki, że byłoby mi zaraz przykro, ale taki na zasadzie: what the fuck? Czy to jest jakiś skecz, czy ktoś mnie tu nagrywa z ukrycia i zaraz mi pokaże moją minę na widok piętnastej kobiety w ciąży danego dnia? Czułam się nieswojo: „Jak to? Co się dzieje na tym świecie? Tylko nie ja”. Miałam wrażenie, że wszyscy dookoła spodziewają się dziecka, tylko nie ja, i że to jest jakiś pieprzony wyż.

A.: A czy te kobiety, które widziałaś, powodowały w tobie jakiś smutek, żal, rozpacz? Czy wracałaś do domu i zamykałaś się, płakałaś?

Z.: Nie, nie. Aż tak to nie. To, że zamykałam się i płakałam, dotyczyło raczej ciąż obwieszczanych wśród bliskich, a nie obcych kobiet gdzieś napotkanych. To było takie krótkie ukłucie zazdrości. Miałam poczucie, że tym bardziej odstaję. Skoro jest ich tak dużo, to dlaczego tak trudno jest mi wbić do tego grona? Dlaczego nie mogę być za chwilę tą kolejną? Skoro jest was tak dużo, to nie jest chyba trudno być jedną z was, więc dlaczego nie mogę was dogonić, o co chodzi?

Kobiety w ciąży z bliskiego otoczenia

A.: Okej. A czy starając się o dziecko, odcinałaś się od osób w ciąży z twojego bliskiego otoczenia, dlatego że nie mogłaś patrzeć na czyjś brzuch?

Z.: To jest tak dziwnie zadane pytanie, bo jak miałam się odciąć od laski, którą spotykam w sklepie i jej nie znam? Nie ma Biedronek z zakazem wstępu dla ciężarnych, gdzie mogłabym się od nich uwolnić. Czy to były kontakty ucinane z osobami, które były w ciąży, tylko dlatego że w niej były?

A.: Nie, nie. Czy urywałaś kontakt z osobami, które były w ciąży i które były z twojego bliskiego otoczenia, typu: nie spotykamy się z nimi, bo im się udało i to powoduje we mnie smutek tak ogromny, że nie chcę widywać się z tymi ludźmi, ucinam te relacje i nie daję sobie szansy na to, aby z nimi żyć.

Z.: Nie. Chociaż teraz, gdy przywołuję wspomnienie z pewną parą, to przypominam sobie, że nie jeździłam na te spotkania z taką radością jak wcześniej. Natomiast nigdy nie było tak, że nie pojedziemy się zobaczyć. Tyle że byłam wyrzucona z grona osób, u których pojawiała się ciąża, i to ja byłam niezapraszana na te spotkania. Pewnie dlatego, że byłam niewygodna. Więc to nie z mojej inicjatywy, tylko z zewnątrz byłam odsunięta.

A.: I ty w tym świecie chciałaś być?

Z.: Tak. Gdybym dostała zaproszenie, to bym tam była, jasne. Ale mnie nie było. I nie byłabym tam z komfortem, bo też nie byłoby tak, że dotykałabym brzuszek i mówiła „Boże, jak super”. Ale bym była.

Wspomnienia Ani

A.: Okej. Mnie te kobiety w ciąży też osaczały. Wielokrotnie pytałam męża, o co chodzi. Te ciężarne nie powodowały we mnie aż takiego dyskomfortu, widziałam je, zawieszałam na nich wzrok, myślałam sobie o tym, że kolejna sąsiadka jest w ciąży. Być może powodowało to jakiś smutek, ale nie taki, żebym to rozpamiętywała i rozniecała w sobie żal. Pamiętam jednak taką sytuację, gdy obce kobiety w ciąży spowodowały u mnie lawinę dość przykrych emocji, aczkolwiek to było zaraz po ciąży biochemicznej. W tamtym momencie, kiedy siedziałam na krzesełku i czekałam w kolejce…

Z.: To było w laboratorium, tak?

A.: Tak. Rano przecież kobiety w ciąży przynoszą mocz do badania. W pewnym momencie zrobiło się tak, że były cztery: dwie przede mną, ja i dwie po mnie. Same kobiety w ciąży i ja. Pamiętam, że tak sobie wtedy na nie popatrzyłam i pomyślałam: „Jezu, czy naprawdę trzeba mi jeszcze tak dowalić w tym momencie, kiedy moje serce rozpadło się na kawałki?”. Kiedy wiem, że ta beta, ten wyśniony cud po tylu negatywnych testach pojawił się na chwilę. „Czy naprawdę trzeba mnie jeszcze tak pokopać na tej drodze?” Po tym weekendzie pełnym płaczu na chwilę wychyliłam nos, żeby ostatecznie potwierdzić, że się nie udało, i jeszcze taka sytuacja. To był jedyny moment, kiedy ta konfrontacja z obcymi kobietami w ciąży spowodowała u mnie smutek. Od razu to przychodzi mi na myśl.

Jakie to wzbudzało emocje?

A.: Jeśli chodzi o osoby, których nie znam, nie miało to na mnie żadnego wpływu. Wręcz lubiłam sobie patrzeć na kobiety w ciąży, które nie były w moim bliskim otoczeniu, w mojej rodzinie, w sąsiedztwie. Bardzo lubiłam czytać blogi parentingowe. Może to było tak, że nikt mnie nie zapraszał do świata dzieci, a tam mogłam do niego zajrzeć anonimowo, nikt mnie nie odrzucał, ale też sama nie uznawałam, że do niego nie pasuję. Dobrze też życzyłam tym ludziom. Nie powodowało to we mnie żadnego dyskomfortu, pomimo że patrzyłam na tę jedną kreskę. Lubiłam podglądać taką mamę, która po staraniach prowadziła blog o bliźniakach. I jeszcze drugą mamę, z Lublina, która nadal prowadzi blog, ale dzieci są już duże.

W moim bliskim otoczeniu miałam wrażenie, że w jakiś sposób rywalizowałyśmy o to, która będzie pierwsza w ciąży, która będzie tą lepszą. Wiecie, to było wyimaginowane, ale nigdy bym się do tego nie przyznała, bo było mi wstyd przed samą sobą, że mogłam tak myśleć. Powodowało to we mnie smutek. Chodzi o ciąże z bliskiego otoczenia, ale nie dotyczyło to moich znajomych. Zależy więc, w jakiej byłam sytuacji.

Z.: Do dzisiaj lubię oglądać obce kobiety w ciąży z ukrycia, na Instagramie, bo to jest jednak pluszowy obrazek. Pamiętam, że był dla mnie taki również w momencie, kiedy byłam staraczką. Fajnie się obserwuje takie małe dzieci. Takie profile są w ogóle bardzo zabawne. Ja też lubiłam je oglądać. Wiele razy łapałam się na myśli, że robię to dlatego, że za chwilę będę w tym samym miejscu, więc warto byłoby wiedzieć to, co ta blogerka już wie. Jakie chusteczki są najlepsze, co jej się sprawdziło – obserwowałam to z nadzieją, że niedługo będzie mi ta wiedza potrzebna. I to nie powodowało takiego smutku, jak w przypadku tych lasek z brzuchami, które spotykałam w Biedrze.

Rzeczywistość czy urojenia niepłodnej głowy?

Z.: Bardzo jesteśmy ciekawe, czy wy też macie podobne doświadczenia. Czy to jest tak, że nasza głowa podczas starań przestawia na to całą swoją percepcję. Macie wrażenie, że tych dziewczyn w ciąży jest wokół was dużo, czy nie? Czy to my przez to swoje siostrzane flow miałyśmy tak razem? Łapiecie się na tym, że np. jednego dnia tych kobiet z brzuchem jest za dużo, że to nie jest kwestia jednej ciężarnej, dwóch czy trzech, tylko one są wszędzie?!

A.: Dokładnie tak – wszędzie.

Z.: Ja tak miałam. W pewnym momencie to było tak irracjonalne, że aż niemożliwe, jakiś Truman Show.

A.: Dokładnie tak, tak było. Nie jestem w stanie sobie teraz przypomnieć, kiedy ostatnio widziałam kobietę w ciąży.

Z.: I zobaczyć, czy był wyż?

A.: Tak.

Z.: Ja wiem, kiedy! I możemy to sprawdzić. Naprawdę myślałam, że zaleją nas mali ludzie, a na pewno u mnie na tej Lubelszczyźnie.

A.: Dziewczyny bardzo często do nas piszą, że kobiety w ciąży są wszędzie. One nawet używają sformułowania, że u znajomych cały czas się rodzą dzieci.

Z.: Chciałabym na koniec tego podcastu zadać pytanie, czy u was jest dokładnie tak samo. Czy zdajecie sobie sprawę, że to jednak jest wasza głowa, czy realnie tak jest, że tych dzieci rodzi się dużo w danym momencie, bo np. jesteśmy młodzi, w takim wieku? Jak będziecie odpisywać, to zastanówcie się nad tym chwilę, proszę, i powiedzcie, czy to na pewno tylko wasza głowa, czy po prostu tak jest. Jestem bardzo ciekawa.

A.: I tą krótką pogadanką chciałyśmy wam życzyć miłego wtoreczku i kolejnych tygodni. Dajcie znać, jak wy podchodzicie do kobiet ciężarnych z waszego otoczenia i czy też tak macie, że one są wszędzie, czy może to nasze niepłodne głowy myślą podobnie.

Z.: Do usłyszenia za tydzień.

A.: Do usłyszenia!

_____

Płodne diety i e-booki

www.sklep.akademiapłodnosci.pl