×
W górę
×
Akademia Płodności / Blog / Bez kategorii / #066 – Starania męskim okiem – Q&A
czym jest Akademia Płodności
10.05.2022
#066 – Starania męskim okiem – Q&A

Gdzie Michał znikał o 5.00 nad ranem? Do czego Bartek namawia znajomych i dlaczego nie może się wypowiadać na niektóre tematy? Tym razem mikrofony przejmują nasi mężowie, by odpowiedzieć na zadane przez was pytania i podzielić się swoim doświadczeniem. Starania męskim okiem – posłuchaj, jak to wszystko wygląda z męskiej perspektywy.

 

Plan odcinka

  1. Jak motywować mężczyzn do stosowania diety?
  2. Czy nie denerwowało cię, że innym udaje się bez diet?
  3. Jak rozmawiać z partnerką/partnerem?
  4. Czy aktywność fizyczna jest konieczna?
  5. Czy utrzymywać kontakt z osobami, które mają dzieci?
  6. Nie poddawaj się

Bartek: Dzień dobry. Witamy państwa w kolejnym podcaście męskim.

Michał: Będzie to pierwszy odcinek z podtytułem „Q&A”.

B.: Q&A!

Transkrypcja podcastu Akademii Płodności

M.: Wczoraj na… Instagramie?

B.: Tak, na Instagramie.

M.: Była tam ankieta na temat pytań, na które chcielibyście, żebyśmy odpowiedzieli, i postanowiliśmy wybrać kilka z nich. Przepraszamy wszystkich, na których pytania nie odpowiemy, ale nie jesteśmy w stanie. Aczkolwiek jeżeli wam się spodoba i napiszecie to dziewczynom, to myślę, że możemy z tego zrobić serię. Będziemy wybierać kilkanaście pytań, np. raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc.

B.: Ale też te najczęściej się powtarzające.

M.: Tak, dokładnie tak. Wybieramy te, które się powtarzają, więc jedziemy…

Jak motywować panów do stosowania diety?

B.: Pytanie numer jeden: jak motywować panów do trzymania się diety i do tego, że to naprawdę działa?

M.: To może ja odpowiem, bo z naszego duetu to chyba ja mam z tym większy problem. Nie ukrywajmy – przejście na dietę jest trudne. Przynajmniej dla osoby takiej jak ja, która lubi dobrze zjeść i dla której danie bez dużej ilości kalorii nie jest smaczne. Dla mnie dużym plusem, który pozwolił mi przejść na dietę i się jej trzymać, było to, że ta dieta była smaczna. Na początku, gdy Ania zaczęła to wszystko gotować, powiem szczerze, że było mi ciężko. Ale w miarę upływu czasu przekonałem się, że te dania są naprawdę pyszne. To nie jest tak, że trzeba jeść tylko sałatę, owoce, warzywa i pić wodę – nie, tam jest naprawdę bardzo dużo fajnych rzeczy. Są potrawy słone, ostre, słodkie. To było dla mnie chyba głównym powodem, dla którego jakoś mi się udało. No i oczywiście usilne prośby mojej żony. A że jestem dobrym mężem, to się złamałem.

Płodna dieta dla par

B.: Ja powinienem to przemilczeć, ale tego nie zrobię. W sklepie Akademii jest świetna pozycja, która nazywa się „Dieta dla par”. To na pewno jest megamotywacją dla panów, żeby gotować razem. Paniom też to dużo ułatwia, bo gotują te same posiłki, które różnią się tylko kalorycznością i dodatkami.

M.: Naprawdę zdziwcie się, jak zaczniecie stosować te diety, jak duże są to porcje. Ja jedząc śmieciowe jedzenie, puste kalorie, byłem cały czas głodny, podjadałem. A później Ania przygotowała mi kolację i powiedziałem: „Kurczę, aż tyle?!”. Jeżeli to wszystko jest dobrze zbilansowane, to tego jedzenia jest fura i idzie się najeść. To nie jest tak, że będziemy głodować.

B.: Ja już nie chcę nic mówić, bo nie chcę, żeby to zabrzmiało jak Mango: „Kup naszą dietę! Tutaj są duże porcje, wszystko jest bardzo pyszne!”.

M.: Nie no! Ale też ci, którzy nas słuchają, muszą zrozumieć jedną rzecz: przy pojawianiu się nowych diet to nie jest tak, że jest tworzony przepis i on istnieje jedynie na papierze, tylko te wszystkie dania powstają w naszych domach.

B.: Kocham ten czas!

M.: Można być Master Chefem we własnym domu. Z racji tego, że bardzo lubię gotować, często pomagam Ani w przygotowaniu tych wszystkich potraw. Tego naprawdę jest mnóstwo i to jest zróżnicowane pod względem smaku i ilości. Fura jedzenia, którym można się dobrze najeść.

Czy nie denerwowało cię, że innym udaje się bez diet?

M.: Przechodzimy do drugiego pytania, które jest moim zdaniem powiązane: czy nie denerwowaliśmy się, że innym udawało się bez diet? Krótko odpowiadając: nie zdajemy sobie sprawy, że takie sztampowe hasło, że jesteśmy tym, co jemy, jest naprawdę ważne. Widziałem to też po swoich wynikach, że ta dieta faktycznie działała.

B.: Ja ostatnio powiedziałem Zosi, pracując z nią nad daniami do nowego e-booka: Zosin, przecież z przepisów z tych e-booków powinny korzystać też osoby, które niekoniecznie starają się o dziecko, tylko chcą się po prostu zdrowo odżywiać. To jest świetnie zbilansowana, zdrowa porcja pysznej szamy.

M.: Dieta kojarzy nam się z czymś takim, że będziemy musieli jeść mniej, gorzej, że nie będzie nam to sprawiało przyjemności. Przynajmniej w moim przekonaniu. Powinniśmy złamać ten stereotyp. Wiadomo, że dieta to pewne ograniczenia i zmiana naszych nawyków żywieniowych, ale jest to fajne. Dobrze jest spróbować, chociaż może to komuś nie posmakować, ktoś może się nie zgadzać na takie coś, ale warto dać temu szansę. To jest pierwszy krok, nieduży…

B.: Dla swojego zdrowia. Oczywiście dla wspólnego celu, jakim jest poprawa zdrowia w kierunku płodności.

Jak rozmawiać z partnerką/partnerem?

M.: Kolejne pytanko.

B.: Jak rozmawiać o naszym problemie z partnerką/partnerem? Jak wzajemnie się wspierać?

M.: Po prostu rozmawiać.

B.: Po prostu rozmawiać.

M.: Siedzieć na kanapie, przytulić, jak płacze.

B.: Nie myśleć, że ktoś sobie zdaje z czegoś sprawę, czy jest czegoś pewien. Powtarzać. Zapewniać o swoich uczuciach. Jeżeli nie jesteśmy czegoś pewni, chcemy coś omówić – rozmawiać. Siadać i po prostu rozmawiać. Nie ma na to reguły, każdy jest innym człowiekiem, każdy w inny sposób prowadzi dyskusję. Zawsze z Michałem powtarzamy: jeżeli macie problem ze znalezieniem wspólnego języka, to polecamy wsparcie dobrego terapeuty, który pomoże się dogadać.

M.: I wcale nie jest prawdą, że jak się idzie do terapeuty, to jest się świrem, ma się jakieś problemy – te czasy są już dawno za nami. Nie tylko osoby chore psychicznie chodzą do psychoterapeutów, lecz także normalni ludzie, którzy prowadzą normalne życie, mają normalne problemy.

B.: Mężczyźni też chodzą do terapeuty. To jest ogromny problem polskich domów – słyszę od znajomych, że ojciec mówił, że musisz być twardy.

M.: Mamy takie możliwości, tylu różnych specjalistów (kobiet, mężczyzn, starych, młodych), nauka jest na takim poziomie, że pewne rzeczy są proste. Później się okazuje, że dwie, trzy wizyty pomagają nam zrozumieć pewne rzeczy i stwierdzamy, że faktycznie, po co było się szarpać i tak utrudniać sobie życie. Tak że rozmawiamy z partnerką, a jeśli trzeba – korzystamy z pomocy specjalistów. Bądźcie razem, walczcie wspólnie.

Czy aktywność fizyczna jest konieczna?

M.: Kolejne pytanie o konieczności aktywności fizycznej i o tym, że trzeba znaleźć na to czas. W nawiasie było napisane „puszczę mężowi :)”.

B.: Ja odpowiem! Ja, ja! Trzeba!

M.: Tak, trzeba.

B.: Znowu nie mogę się tu wypowiedzieć, bo będę nieobiektywny. Świr, który lubi zdrowe jedzenie i lubi się ruszać.

M.: To ja powiem, jak to wyglądało u mnie. Teraz część mojej pracy jest pracą fizyczną, więc ruchu mi nie brakuje. Prowadzę własną działalność, ale bardzo dużo czasu spędzam na dworze. Kiedy byliśmy na początku starań, miałem pracę stricte biurową, od godziny 8.00 do 17.00–18.00 przy komputerze – praktycznie zero ruchu. Wtedy bardzo ostro jeździłem na rowerze. Zawsze to lubiłem, a wtedy oprócz diety był zalecany trochę większy wysiłek. Kupiłem sobie jakiś używany rower, chyba za 1000 zł, trochę szosowy, trochę taki, że można pojechać gdzieś do lasu…

B.: Taki fajny rowerek!

M.: I bardzo się w to wkręciłem. Na początku to było tylko po to, aby zrobić sobie przejażdżkę na 15–20 minut, później przerodziło się to w bardzo fajną zajawkę i zacząłem jeździć więcej i dłużej. A później zrobiło się już tak, że moja żona pytała: „Ale ile cię nie będzie?”, a ja jechałem np. 150 km. Nie było mnie pół niedzieli, bo wyjeżdżałem o 5.00 i wracałem o 14.00–15.00, zwiedzając okolice dookoła.

Później, jak już zmieniłem pracę na trochę bardziej fizyczną, to nie miałem ochoty tyle pedałować w weekend i rower zszedł na dalszy plan, aczkolwiek nadal jeżdżę, lubię to. Znajdźcie sobie taki sport, który wam się spodoba. Nie wszyscy muszą biegać, są też inne zajęcia. Nie musicie chodzić pięć razy w tygodniu na siłownię, są też spacery, jogging, marszobiegi, kijki, pływanie. Jest masa możliwości, na pewno ktoś znajdzie coś dla siebie.

Przekonaj się, że warto

B.: Zgadzam się, Michał, w 100%. Potwierdzam – trzeba robić to, co się lubi. Trzeba znaleźć sobie aktywność fizyczną, która sprawi bardzo dużo przyjemności. Jako freak aktywności fizycznej często dyskutowałem ze znajomymi, którym zalecałem ruch, bo widziałem, że jest im potrzebny, tłumacząc, aby znaleźli coś przyjemnego, i często słyszałem, że dla nich aktywność nigdy taka nie będzie. Ale w końcu udało mi się namówić jednego z moich przyjaciół i po roku powiedział, że łatwiej jest mu się poruszać, chodzić po schodach, a wcześniej tego unikał, bo było mu ciężko. Dzięki temu jest nam na co dzień łatwiej funkcjonować. Wiadomo, że jeżeli się zasiedzimy i nie ruszamy, to nawet trudno jest nam się schylić czy kucnąć po koszulkę, która spadnie.

M.: U mnie na początku wyglądało to tak, że najtrudniej było zacząć. Sama myśl, że muszę wstać z kanapy i wykonać jakąś aktywność zamiast siedzieć, pić piwko i obejrzeć jakiś serial, była najgorsza. Później zaczęły się wydzielać endorfiny i zobaczyliśmy, że ten wysiłek, obojętnie jaki on by nie był, sprawia nam frajdę, że dzięki niemu przewietrzyliśmy sobie głowę, co jest dobre i dla zdrowia, i dla oderwania się od codziennych problemów. Mamy wtedy czas dla siebie. Możemy włożyć słuchawki, puścić muzykę i jedziemy na rowerach, rolkach, deskorolce…

B.: Możemy pójść do lasu na spacer i słuchać wyłącznie jego odgłosów.

M.: Dokładnie tak. Wiem, że z moich ust zabrzmi to trochę śmiesznie, ale tak – polecamy aktywność fizyczną. Może być fajnie, spróbujcie. Na luzie.

Czy utrzymywać kontakt z osobami, które mają dzieci?

B.: Kolejne pytanko o kontaktach ludzi, którzy mają dzieci, z tymi, którzy się starają.

M.: Czyli odwieczny problem par starających się o dziecko.

B.: Tak. Zawsze miałem z tym taki problem, że wiedziałem, że problem z tym ma Zosia.

M.: Tak samo było u nas.

B.: Ja byłem wtedy pozytywnie nastawiony. Akurat w naszej rodzinie było sporo dzieciaczków, z którymi uwielbiałem się bawić, potrafiłem czerpać z tego przyjemność. Z tyłu głowy ciągle miałem, że dla Zosi są to trudne chwile i że ona być może walczy z tym, żeby się nie rozpłakać, nie wstać i nie wyjść ze spotkania rodzinnego. Jest to ogromny problem, nad którym warto pracować. Przepracowaliśmy to na terapii po jednej sesji, na której terapeutka zadała Zosi bardzo ważne pytanie i na które sobie odpowiadaliśmy. Praktycznie każdy, kto się stara, spotyka się z tym problemem. Nie da się tego obejść. To znaczy da się, ale wtedy zaczynamy się izolować.

M.: Nie, nie da się.

B.: Zaczynamy uciekać od spotkań z ludźmi, co wiadomo, że nie jest zdrowe dla naszej psychiki.

Tego problemu nie da się uniknąć

M.: Moim zdaniem tego problemu nie da się uniknąć. Być może są osoby, które podchodzą do tego na luzie, ale u nas też był z tym kłopot. Z jednej strony bałem się bardzo tego, że kiedy zaczniemy się izolować, stracimy kontakt z rodziną i bliskimi. Z drugiej strony wiedziałem, że nie jest to komfortowa sytuacja dla Ani i modliłem się tylko, żeby podczas spotkań rodzinnych nie padły pytania o dziecko. Na szczęście mieliśmy rodzinę, która rozumiała nasz problem. Oczywiście, były inne dzieci, bo nie możemy oczekiwać od kogoś, że nie będzie z nimi przyjeżdżał, bo nam będzie przykro. Nie bądźmy aż takimi egoistami, bo oprócz tego, że my mamy problem, to życie całej rodziny toczy się dalej.

Ja robiłem to tak, że nie wszystkie imprezy musieliśmy obskoczyć, nie wszystkich znajomych musieliśmy odwiedzić. Można było wybrać tych, którzy nie mają dzieci, albo którzy też się starają. Ale nie robiłem tak, że w ogóle nie spotykaliśmy się z ludźmi, którzy mają małe dzieci czy się ich spodziewały. Musimy tutaj balansować pomiędzy tym, że nam się nie chce słuchać tego wszystkiego, a tym, że jednak musimy.

Kiedyś nagramy cały odcinek na ten temat, żeby po prostu porozmawiać z rodziną na początku i powiedzieć im szczerze, na jakim etapie życia jesteśmy, że się staramy, co już przerobiliśmy, co jest przed nami i myślę, że to też jest fajne, żeby ci ludzie to zrozumieli. Bo o ile młode osoby wiedzą, że jest to bolesny i trudny temat, o tyle starsze nie mają tej bariery i potrafią przy świątecznym stole wypalić, że już rok się staracie, a nie macie dziecka, dlaczego, nie chce wam się…

Brak świadomości

B.: W wielu przypadkach nie ma też świadomości. Warto o tym rozmawiać i uświadamiać, głównie starsze osoby, bo czasami człowiekowi może się wydawać, że mówi z serca, że to będzie dobre, a to tak naprawdę kogoś niszczy.

M.: Dlatego właśnie marzy mi się taka kampania społeczna. Nie jest to proste, ale bardzo chciałbym to kiedyś zrobić. Są kampanie społeczne na temat tego, że trzeba się badać, robić cytologię, bezpiecznie jeździć, zapinać pasy, nie można jeździć po alkoholu, a wydaje mi się, że akcja na temat tego, jak żyć, jak wspierać, co robić, co mówić ludziom, którzy się starają, byłaby szalenie ważna i można byłoby to zrobić naprawdę super, żeby to trafiło do wielu odbiorców, w tym też naszych rodzin. Mówimy tak, nie mówimy tego, to możemy przemilczeć, a zapytajmy o to, a zapytajmy w inny sposób – to są banalne rzeczy, które wszyscy by zapamiętali. Otworzyłyby się oczy tym ludziom, którzy mieli to szczęście i zaszli w ciążę po miesiącu czy po dwóch, trzech miesiącach starań. Mam nadzieję, że kiedyś do tego wrócimy albo zrobimy oddzielny odcinek na ten temat…

B.: Albo zrobimy, Michał, tę kampanię.

M.: Zróbmy tę kampanię.

B.: Padły te słowa – wiesz, że teraz musimy ją zrobić?

M.: Zrobimy ją. Uważam, że znalazłyby się też firmy, które chciałyby wziąć w tym udział. Myślę, że jest to temat na przyszłość.

B.: Rozwojowy.

M.: Tak.

Nie poddawaj się

M.: Kolejne pytanie od naszych… instagramerów?

B.: Followersów.

M.: O czymkolwiek, fajnie się was słucha.

B.: No, proszę! Bardzo nam miło, dziękujemy!

M.: Dziękujemy bardzo.

B.: To kochany!

M.: O czym? Możemy powiedzieć o tym, żeby walczyć. Na tych pytaniach skończymy.

B.: Mnie siłę często dawały takie słowa: nie poddawaj się – jak upadłeś, to wstawaj. To są moje słowa na podsumowanie tego Q&A.

M.: A moje słowa na podsumowanie są takie, że jesteśmy tylko ludźmi. Mierzmy siły na zamiary i nie oczekujmy od siebie zbyt wiele. Róbmy coś, próbujmy. Czy to dieta, czy sport, czy badania – jeśli zaczynamy coś robić, to już jest dobrze, już robimy krok. Ale pamiętajmy, że jesteśmy tylko ludźmi, jesteśmy niedoskonali i tak naprawdę nie da się przygotować w 100% na walkę z niepłodnością i nie da się przygotować odpowiedzi na wszystkie pytania ani zrobić tak, że wszystkich zadowolimy – żonę, męża, rodzinę, przyjaciół. Zawsze będą jakieś problemy. Ale jeżeli są ludzie, którzy chcą i działają, to już jest bardzo dużo.

B.: Chcą i działają razem.

M.: Bardzo dziękujemy za wspólnie spędzony czas. Dziękujemy, że nas słuchacie. Jeżeli taka forma Q&A wam się spodobała, dajcie… nie wiem… lajka, plus?

B.: Na Spotify teraz każdy mówi: prosimy o ocenę.

M.: Mam już w głowie, jak pójdziemy wysoko…

B.: Piątka jest najwyżej? Prosimy o piąteczki.

M.: Jak będą same piątki albo same dziesiątki, to Patronite założymy.

B.: O! I oddzielne konto.

M.: Wtedy na pewno dziewczyny nie dadzą nam już tutaj anteny. Albo za te pieniądze z Patronite zrobimy tę kampanię społeczną.

B.: Świetny pomysł. Thank you, ściskamy, buziaczki.

M.: Pozdrawiamy, ciao!

B.: Cześć!

DIETY https://sklep.akademiaplodnosci.pl/
NEWSLETTER https://akademiaplodnosci.pl/newsletter/