×
W górę
×
Akademia Płodności / Blog / Podcasty / #064 – Płodny jadłospis na wiosnę
czym jest Akademia Płodności
29.03.2022
#064 – Płodny jadłospis na wiosnę

Co możemy zrobić wiosną, aby wpłynąć pozytywnie na naszą płodność? Jakie proste zmiany warto wprowadzić w odżywianiu? Posłuchaj kilku naszych wskazówek i dowiedz się, jak urozmaicić płodny jadłospis i co dobrego przygotowałyśmy w wiosennych dietach.

 Plan odcinka

  1. Wiosna budzimy się!
  2. Płodny jadłospis. W czym może pomóc nasza dieta?
  3. Zostań hodowcą!
  4. Nowalijki – czy jest się czego bać?
  5. Zacznij od spacerów
  6. Diety wiosenne już dostępne

DIETY https://sklep.akademiaplodnosci.pl/
NEWSLETTER https://akademiaplodnosci.pl/newsletter/

Transkrypcja podcastu Akademii Płodności

Zosia: To tak jak z nosem. Podobno nasze oczy widzą nos, wiesz? Tylko mózg wyłącza nam to widzenie. My, ludzie, widzimy swój nos.

Ania: No, może, może to prawda.

Z.: Zobacz jednym okiem. Widzisz nos?

A.: No, widzę.

Z.: A drugim?

A.: No też.

Z.: A jak dwoje oczu otworzysz?

A.: Nie widzę, ale się tu nie patrzę.

Z.: Ale jak w bok patrzysz, to widzisz.

A.: No!

Z.: No, widzisz. Takie mam dla ciebie ciekawostki. Tego się nauczyłam od ostatniego spotkania.

Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, w której towarzyszymy parom starającym się o dziecko.

Wiosna budzimy się!

Z.: [nuci melodię] No, mów, mów.

A.: Czekam. Aha, ty robisz… dobra.

Z.: Ja robię podkład!

A.: Dobrze, dobrze, to rób. Witamy w kolejnym podcaście, tym razem bonusowym.

Z.: Dzień dobry. To spojrzenie oznaczało, że muszę coś tu dodać.

A.: Wejdź w moje zdanie. Uzupełnij je.

Z.: Dzień dobry, witamy w bonusowym podcaście, który pojawia się tydzień po tygodniu.

A.: Bo jest bonusowy.

Z.: A jest taki, ponieważ wiosna wjechała na grubo.

A.: Na salony wjechała wiosna akademiowa. W naszym sklepie są już dostępne nowe diety wiosenne. Zapraszamy.

Płodny jadłospis na wiosnę

Z.: Nie wiem, z czego to wynika, chociaż trochę mogę się domyślać, ale to jest jedna z lepszych edycji. Wiosną i latem są najfajniejsze edycje. Będziemy się chyba wspólnie zastanawiać w tym podcaście, dlaczego tak jest. One są super. Tak bardziej się chce tą wiosną. Po tej zamułce zimowej, po tych dniach, kiedy słońce nas raczej nie rozpieszczało, a nawet jeśli, to trwało to króciutko.

A.: Tak. Wiosną człowiek budzi się z letargu i fajnie byłoby to zrobić również z naszą dietą u boku.

Z.: Obudzić SIĘ – swoje organizmy, np. aby obudzić zaspaną owulację albo leniwe plemniki, żeby im dodać powera.

A.: Wiosną bardziej nam się chce. Jesteśmy zmotywowani. Słońce nastraja do działania. Po zimowym śnie pojawia się siła.

Z.: I jest też tak, że jak to słońce wpada przez zakurzone okna, to nagle się okazuje, że łapiesz za szmatę i jeździsz na niej jak szalona. Ale to też jest super, bo robisz wiosenne porządki.

A.: Tak.

Z.: I trochę chcemy was namówić do tego, żebyście zrobili je też w waszych organizmach. Żebyście wysprzątali tam na wiosnę.

A.: Dokładnie tak. Fajnie, Zosiu, że powiedziałaś o tych oknach, bo faktycznie od kilku dni patrzę w moje i myślę to samo.

Z.: Ja, na szczęście, potrafię mieć na to wywalone. Wiem, że ty nie możesz mieć brudnych okien. A ja mogę! Ja mogę! I żyję z tym! Mam brudne! Widzę, że one takie są, nie wypieram tego, nie zakrzywiam rzeczywistości, ale żyję z nimi.

A.: Naprawdę?

Z.: Tak, tak.

A.: Ja się staram, ale sobie wkręcam, że inni sąsiedzi patrzą na moje okna, kiedy wracają z pracy, więc muszę je myć.

Z.: A może to wynika z tego, że ja nie mam sąsiadów.

A.: To jest jeden z elementów. Drugi jest taki, że one mi po prostu przeszkadzają.

W czym może pomóc nasza dieta?

A.: Dobra, miało być o dietach, a jest o oknach.

Z.: Ale to jest trochę w nawiązaniu do tematu. Okien nie zauważam, ale zauważam całą resztę, np. tonę kurzu, który gdzieś leży, i się za to biorę i ogarniam. Kojarzysz ten moment: masz wysprzątane mieszkanie, otwierasz balkon lub okno, są pierwsze powiewy ciepłego wiatru i tak pięknie pachnie świeżym powietrzem w tym uporządkowanym miejscu. Kiedyś miałyśmy fajny webinar o mikrośrodowisku jajnika, o tym, że trzeba posprzątać w płynie pęcherzykowym, który otacza pęcherzyki, żeby było tam jak najlepiej.

A.: To jest bardzo fajne porównanie i super, że o tym wspomniałaś. Tym, którzy o tym nie słyszeli, przypomnimy, że komórka jajowa znajduje się w takim płynie, który możecie zauważyć podczas monitoringu cyklu. Lekarz mówi, że pęcherzyk rośnie i dzieje się tak właśnie dlatego, że znajduje się tam płyn, w którym jest komórka jajowa. Podczas owulacji zostaje ona uwolniona, ten płyn również i okazuje się, że to, co w nim jest, też może mieć wpływ na jakość komórki jajowej.

Z.: I na jakość owulacji. Tak zwane mikrośrodowisko jajnika.

A.: Dokładnie tak. Kiedy mamy za dużo wolnych rodników i nasz organizm nie działa tak, jakbyśmy tego chcieli, i neutralizuje wolne rodniki, wtedy mogą one uszkadzać komórkę jajową. A dietą wpływamy na to, żeby ta komórka była jak najlepszej jakości.

Z.: To znaczy właśnie chcemy to zrobić. Chcemy, żeby organizm neutralizował wolne rodniki.

A.: Tak, dokładnie tak.

Z.: Ten proces jest pożądany.

A.: Tak, tak.

Z.: Chcemy, żeby miał czym te wolne rodniki neutralizować i żeby to te rzeczy znalazły się w przewadze w płynie okołokomórkowym, a nie wolne rodniki.

A.: O! Zakręciłam się. Już sobie wyobrażałam… Mieliśmy taki obrazek…

Z.: Tak, widziałam, ze sprzątaczką.

A.: Kiedyś go wam udostępniałyśmy, aby wam to zwizualizować.

Dieta na poprawę jakości komórek

A.: Na to mamy wpływ właśnie dietą. To jedna z wielu rzeczy, jakie możemy nią zdziałać, ale super, że o tym przypomniałaś. Nie było tego w planach. Kiedy poruszałyśmy na webinarach ten fragment, to mówiłyśmy o przygotowaniach do procedury in vitro. Właśnie wtedy dziewczyny to zauważają, ponieważ może się to wiązać z poprawą jakości komórek. Jeśli podczas poprzedniej procedury okazało się, że żaden zarodek nie został uzyskany pomimo punkcji i udanego pobrania komórki jajowej, to przy następnej można wprowadzić dietę, aby wspomóc jakość oocytów.

Z.: Często używacie takich sformułowań, że skoro podchodzicie do in vitro, to i tak embriolodzy w klinice wybiorą najlepsze komórki. Z jednej strony tak jest, ale z drugiej wiecie, że czasami oni nie mają z czego wybierać. Materiał, który pobierają, jest po prostu słabej jakości. Nawet jeśli uda się uzyskać odpowiednią liczbę, to może się okazać, że oocyty są złej jakości albo w złym stadium lub coś jest z nimi nie tak.

Owszem, embriolodzy zrobią swoją robotę i wybiorą najlepsze komórki zarówno od kobiety, jak i mężczyzny, ale to, w jakim środowisku one dojrzewały, jest szalenie ważne. Musimy w ogóle zrobić wpis o diecie przed in vitro, żeby wam wyjaśnić, jak to się może przełożyć na powodzenie tego procesu. To też ma ogromne znaczenie. Sam moment zapłodnienia nie zachodzi w waszych organizmach. Mikrośrodowisko jajnika, w którym dojrzewają oocyty, ma na to duży wpływ i – w dużym uproszczeniu – dlatego warto stosować dietę.

A.: Dokładnie tak. Nie tylko wtedy, kiedy podchodzimy do in vitro, lecz także wtedy, kiedy staramy się na naturalnych cyklach.

Z.: Tak, bo chodzi nam o to, aby uzyskać jak najlepszej jakości komórki od każdego z partnerów, czyli oocyty i plemniki, a później jak najlepszej jakości zarodki.

Zostań hodowcą!

A.: No dobra, mamy wiosnę, sprzątanie. Czym, Zosiu, będziemy sprzątać na wiosnę?

Z.: W chacie czym będę sprzątać, czy w swoim organizmie?

A.: Nie w chacie!

Z.: Szkoda, bo już bym chciała omówić ten temat.

A.: W chacie ciśniesz Pronto. Czym sprzątamy podczas starań?

Z.: Okej. Osoby, które są tu od niedawna, muszą wiedzieć, że jest taki stelaż, którego zawsze się trzymamy podczas sprzątania. Na tym bazuje każda z naszych diet. To szereg różnych czynników, które wynikają z wielu opracowań naukowych. W największym skrócie jest to np. bazowanie na odpowiednim indeksie glikemicznym, odpowiednia ilość błonnika, prawidłowe proporcje białka roślinnego do zwierzęcego, nieużywanie niektórych produktów, konkretny stosunek kwasów tłuszczowych. To tylko kilka przykładów, bo tego jest oczywiście dużo więcej. W diecie wiosennej jest jeszcze m.in. o tym, po co warto sięgać. Są to produkty sezonowe, których będzie wtedy więcej niż w innych miesiącach. Mam tu na myśli np. szparagi, na które już bardzo czekam.

A.: Ja też na nie czekam, uwielbiam je. Znajdziecie je w naszych dietach. One mają mało kalorii. Uwielbiam takie chrupiące szparagi, krótko podpieczone na patelni… Nie wymagają dużej obróbki termicznej, 2–3 minuty i są gotowe.

Z.: Jeszcze zdradzę wam smaczek od kulis, że ten człowiek, który tu ze mną siedzi, bardzo mi się kojarzy ze szparagami, bo poznałyśmy się przy nich. Gdy pierwszy raz przyjechałam do Ani, to zaserwowała mi właśnie szparagi. To była prosta droga do mojego serca.

A.: Tak, tak, pamiętam to.

Z.: Więc będą szparagi.

A.: Będą.

Szczypiorek, kiełki i inne cuda

Z.: Powiem wam jeszcze, co możecie zrobić sami. Możecie zostać hodowcami! Ania już się śmiała, że zasadziłam sobie cebulę na parapecie. Mnie trochę życie z tego wyręczyło, bo po prostu zostawiłam cebulę na zbyt długo i wybiła zielonymi listkami, więc stwierdziłam, że już nie będzie z niej zupy, tylko trzeba ją zasadzić. Ania uznała, że nie ma na to miejsca, ale dla takich, którzy nie mają szerokich parapetów, mamy szybką kontrę. Nie musicie sadzić cebuli, chociaż jeśli macie taką możliwość, to super, bo zawsze dzięki temu będziecie mieć świeży szczypiorek do kanapek. Ale można wtedy zostać hodowcą nie szczypiorku, lecz… Czego, Anna?

A.: Rzeżuchy i kiełków. Och! Uwielbiamy je! Wybierajcie na zakupach kiełki, dodawajcie je sobie wszędzie, gdzie tylko możecie. Co prawda, ja swoją kiełkownicę wywaliłam, ale już mi idzie nowa.

Z.: Czemu wywaliłaś?

A.: Bo się uszczerbiła. Kupuję taką trzypoziomową, taka chyba jest najczęściej spotykana. Sprawdzała mi się przez wiele lat. Jak będziemy wydawać diety, to może coś mi już wzejdzie.

Z.: Uda ci się nasiać.

A.: Tak, tak, bo już tęsknię za własną produkcją.

Z.: Kiełki sklepowe są spoko, jeśli są dobrej jakości i są świeże, ale są też bardzo drogie. Hodowanie kiełków samemu jest nie dość, że super, bo musicie je tylko przelać dwa razy wodą, to jeszcze możecie wybierać różne smaki. Jeśli chcecie mieć rzeżuchę, która mocno piecze w język, to jecie ją tuż po wykiełkowaniu. A jeżeli wolicie trochę łagodniejszą, to np. dajecie jej jeszcze dwa dni i wtedy nie jest już tak wyrazista. Możecie robić swoje kombinacje i daje to wiele radości, bo na poszczególnych poziomach mogą rosnąć różne kiełki, co też jest świetne.

Co jest ważne?

Z.: Ania w sumie przypomniała coś ważnego. Gdy był szał na kiełkowanie nasion w tamtym roku (czy może jeszcze w poprzednim, bo promujemy to od lat, ponieważ kiełki mają bardzo dużo wartości odżywczych), to pojawiało się pytanie: „Dziewczyny, słuchajcie, bo mi te kiełki spleśniały. Nie wiem, o co chodzi”. Dam sobie rękę uciąć, że w 99,9% chodzi o minikorzonki i musicie się im przyglądać.

Jak uchylacie wieko kiełkownicy, to musicie tam wsadzić nos i sprawdzić: jeśli czuć stęchliznę, to wiadomo, że jest przypał, a jeżeli pachnie świeżo, to weźcie jednego kiełka i się mu przyjrzyjcie. Widać to zwłaszcza na rzeżusze, która wypuszcza swój system korzeniowy i wygląda, jakby ją oblepiła watka, jakby zrobił się na niej jakiś meszek. Może to trochę przypominać pleśń. Zwróćcie na to uwagę. Proszę się nie bać i się nie zniechęcać. W sumie polecam zacząć od rzodkiewki, bo ona jest bardzo wdzięczna.

A.: Tak.

Z.: Kiełki rzodkiewki zaczynają się takim czerwonym korzonkiem.

A.: Tak, one są takie…

Z.: Przyjazne.

A.: Tak, przyjazne na pierwszy rzut, ale rzeżucha też taka jest. Powinno się to udać. Jajeczko z rzeżuchą – pycha. A mamy trochę tych kiełków w dietach.

Z.: Dlatego tym bardziej warto je hodować. I tyle. Można to robić w słoikach, co jest trochę trudniejsze, bo łatwiej jest im spleśnieć, a w kiełkownicy jeszcze mi się to nie zdarzyło. Tam się nie da ich przelać, bo woda sama ucieka, jeśli jest jej za dużo. Bardzo fajna rzecz. Po prostu wlewacie szklankę wody od góry i ona ścieka na każdy poziom.

A.: Ale już nie musicie tego nadzorować.

Z.: Dokładnie tak. Potem musicie tylko szamać.

Nowalijki – czy jest się czego bać?

Z.: Kolejna sprawa jest taka, że będą się teraz wszędzie pojawiać nowalijki. Tacy wygłodniali po zimie będziemy się na nie rzucać.

A.: No i rzucajmy się.

Z.: Tylko pytanie, czy mam się bać tych marketowych, czy mam raczej szukać takich od babci z ryneczku?

A.: Wielu z was może się zdziwić, ale takie marketowe produkty są poddawane kontrolom, które sprawiają, że są one bezpieczne. A takie rzeczy z ryneczku… Nie do końca może być tak, że one będą dla nas zdrowe. Nie chcę hejtować ryneczku, bo często robię tam zakupy. Mówię to w kontekście osób, które boją się kupowania warzyw w markecie. Nie ma się czego bać, śmiało możecie po nie sięgać. Teoretycznie nie powinno tam być syfu. Nie powinien on przejść przez różne kontrole, które mają poszczególne hipermarkety. Mówię to ja, Anna, żona człowieka, który 10 lat zajmował się taką sprzedażą i robieniem różnych badań. Tyle mam na podkładkę. A naprawdę różnie może być z takimi rzeczami z rynku. Musicie mi zaufać. Dziękuję.

Zacznij od spacerów

A.: Dłuższy dzień to też doskonała okazja do tego, aby wprowadzić aktywność fizyczną.

Z.: Jaki uśmiech od ucha do ucha.

A.: Zachęciłam? Wiemy dobrze, że aktywność fizyczna ma wpływ na płodność. W przypadku kobiet i mężczyzn borykających się z insulinoopornością ta aktywność musi być. Jest dieta, jest leczenie, ale powinien być też ruch. My zajmujemy się z Zosią dietą i jest to jeden puzzel we wspieraniu płodności. W całej układance tych puzzli jest nieco więcej, a aktywność fizyczna jest jednym z nich. Zachęcamy.

Jeżeli nie macie ochoty, jesteście bardziej kanapowcami i wolicie oglądać Netflixa, to nie musicie od razu biegać i robić kilometrówki. Dziesięć tysięcy kroków dziennie. Tak zalecałyśmy w naszym projekcie PCOS. Dziewczyny wtedy tak robiły i to było na początek. Nie rzucamy się na sport, siłownię, bo nasz zryw prędzej czy później się skończy. Zacznijmy od spacerów. Teraz jest dobry czas na to, aby gdzieś się przewietrzyć. Zosin, patrzę tu na ciebie.

Z.: Dobrze, dobrze.

A.: Dziesięć tysięcy kroków.

Z.: Nie zakrzywię tej rzeczywistości. Mogę tylko przybić pionę każdemu, kto jak tego słucha, to ma takie: „O Boże… Dlaczego o tym mówisz? Wiem to, ale nie gadaj mi o tym, bo ja nie chcę”. Ale z drugiej strony może to dobrze, że tak jest. Może przez to jestem w stanie was lepiej zrozumieć. Faktem jest to, że jako człowiek insulinooporny i z całym wianuszkiem innych rzeczy zaszłam w ciążę dwa razy, kiedy jednak ruszyłam tyłek. Więc coś w tym musi być.

A.: No coś w tym jest.

Z.: Badania na bardzo dużej grupie, czytaj: Zosinek, N = 1. Dwa razy w życiu poczyniłam takie obserwacje i za darmo dzielę się z wami swoim doświadczeniem.

A.: Aktywność fizyczna jest bardzo ważna.

Z.: Kropka.

Diety wiosenne już dostępne

A.: Co dobrego… [fanfary]

Z.: No! I o tym możemy rozmawiać!

A.: Nasz bonusowy, chaotyczny odcinek dobiega końca, a na koniec chciałybyśmy wam powiedzieć…

Z.: …że są pysze rzeczy w diecie. Halo, halo! To, na co bym teraz… Tak bym tego chciała do kawy, że płaciłabym za to złotem… Jest to w diecie dla mężczyzn na 14 dni i w diecie dla pary na 14 dni, bo dieta dla pary bazuje na diecie dla mężczyzn. Są tam niewielkie zmiany w diecie dla kobiet, ale jak macie dietę dla par, to już nie kupujcie męskiej. Po tym przydługim wstępie chciałabym wam powiedzieć, że tam jest zapiekany serniczek z malinami. Przełknę ślinę i powiem wam, że to jest przepyszne. To jedna porcja, którą się zapieka i którą można zjeść od razu na ciepło albo można ją zapakować do pracy. Dlaczego ja jej nie mam dzisiaj ze sobą? Dlaczego na mnie nie czeka na górze?

A.: Czeka coś innego. To jest z kolei mój top przepis, który skradł bardzo moje serce. Mówię tutaj o deserkach. Jest tam przepis na mango à la ptasie mleczko, który Anusia wczoraj wieczorem cisnęła, żebyś spróbowała. Znajdziecie go w diecie 7 dni dla kobiet. Jest hitem. Tych deserków tak naprawdę jest dużo.

Z.: Bo my was kochamy i chcemy was rozpieszczać.

A.: Kochacie deserki. Znajdziecie tam wiele deserków, wiele kiełków, wiele dań z krewetkami, które uwielbiam, szparagi.

Z.: Jest też rabarbar, który kojarzy mi się z wiosną. Ale zanim się pojawi, jest też powiedziane, czym można go zastąpić. Są różne fajne rzeczy. Warto się obudzić do życia wiosną i do tego was zachęcamy, dając wam takiego kopa motywacyjnego.

Płodny jadłospis już czeka

A.: I tym miłym akcentem…

Z.: Tym kopniakiem skończymy. Tak, kończymy. Przypominamy, że jeśli nas słyszycie we wtorek, to do czwartku macie promocję na nowe diety, o ile jesteście zapisani na newsletter. A jeśli nie jesteście zapisani, to zróbcie to szybko, bo wtedy przychodzi e-mail z kodem, możecie go wpisać i już znajdujecie się w elitarnej grupie.

A.: Tylko przypomnę, bo czasami dziewczyny słuchają naszych podcastów później, że promocja działa przez cztery dni.

Z.: Zaczynamy 28 marca, w poniedziałek, i kończymy 31 marca, w czwartek.

A.: Dokładnie tak.

Z.: No to buziaczki!

A.: Do usłyszenia w kolejnym podcaście. Pa!

Z.: Dobrego tygodnia! Pa!

_____

Płodne diety i e-booki www.sklep.akademiapłodnosci.pl
NEWSLETTER https://akademiaplodnosci.pl/newsletter