„Spodziewaj się niespodziewanego”, „Niskie AMH to nie wyrok”, „Jesteś wartościowa bez względu na wszystko” – to tylko niektóre z rad, które chciałybyście usłyszeć od samych siebie na początku starań. A co ty chciałabyś usłyszeć, gdybyś mogła kiedyś spotkać siebie z przyszłości, bogatszą o wiele doświadczeń? My również zadałyśmy sobie to pytanie. Posłuchaj naszych i waszych odpowiedzi.
Plan odcinka
Podcast: Odtwórz w nowym oknie | Pobierz
Zosia: Kocham jeść. Jedzenie sprawia mi tak dużo radości w życiu moim! Dlatego robię w dietetyce właśnie.
Ania: Bo możesz jeść.
Z.: Bo mogę jeść i wymyślać nowe rzeczy, które można jeść. I gadać o rzeczach, które można jeść, wyobrażać je sobie, nagrywać się, jak jem. Rozumiesz? Robić zdjęcia jedzeniu. To jest wspaniałe. Moje życie jest wspaniałe. Chciałabym móc dużo jeść. Ale samych dobrych rzeczy. Bardzo lubię jeść.
Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, w której towarzyszymy parom
starającym się o dziecko.
Z.: I dziś towarzyszymy wam w tych staraniach z naszym kolejnym podcastem, w którym to poruszymy… Zawsze tak zaczynam, muszę coś zmienić. Słuchajcie, wpadłam niedawno na taki pomysł – nie wiem, kiedy tego słuchacie, więc to może być całkiem nie niedawno, ale nie puścimy tego też w jakiejś bardzo odległej przyszłości.
A.: Tak.
Z.: Wpadłam na taki pomysł. Fajny był to pomysł.
A.: Bardzo fajny.
Z.: Który bardzo siadł na Instagramie i bardzo się cieszę, bo bardzo chciałyśmy, żeby tak było, żeby wynieść z tego dużą wartość. I już mówię, co mam na myśli, bo tak trochę enigmatycznie się zrobiło.
Wymyśliłam sobie takie coś, że bardzo bym chciała móc się cofnąć w czasie w swojej głowie, żebym sama ja samej sobie dała jakąś radę. Czyli żebym mogła na chwilę spotkać Zosię z przyszłości i zapytać się jej o jedną radę, której by mi udzieliła, wiedząc, że ta Zosia pierwsza jest na początku starań, a ta Zosia druga już ma te starania za sobą. Co bym chciała usłyszeć od tej siebie z przyszłości, żeby tę radę zaimplementować w swoim życiu z przeszłości i jakoś lepiej to przeżyć? Zatytułowałyśmy tak nawet tę rolkę: „Jedna rada, jaką dałabyś sobie na początku starań”. I dzisiaj tego będzie dotyczył ten podcast.
A.: Tak, ale to są też rady Zosi, która jeszcze jest w czasie starań, tylko jakąś drogę już przeszła.
Z.: No wydaje mi się, że to dobrze wytłumaczyłam.
A.: Tak? A, sorry, nie słucham.
Z.: To fajnie.
A.: Nie, żartuję! Żartuję oczywiście.
Z.: Ha, ha, ha.
A.: Oczywiście, że słuchałam.
Z.: Bardzo fajne było to, że pod tym postem na Instagramie były setki komentarzy. Bardzo zależało nam na tym, żeby z tego zrobiła się taka baza wiedzy. Bo jeśli jedna Zosia udzieli wam jednej rady, to ona prawdopodobnie zarezonuje w życiu może jakiejś innej Zosi jeszcze, a jeśli tam setki Zoś zostawią komentarze, to może się okazać, że „Boże, to jest rada dla mnie!”. I tam właśnie tak było! Bo te rady mogą być przeróżne. I z takiej perspektywy wyszłyśmy, tworząc ten pomysł. Bo może się okazać, że rada, którą ja bym sobie dała na zasadzie: „Poświęcaj więcej czasu ludziom, których ciągle odkładasz na później, bo wydaje ci się, że za chwilę będziesz miała dla nich czas” zupełnie nie siądzie w życiu innej osoby.
A.: Tak.
Z.: Albo np. rada, którą tam przeczytałyśmy: „Rozwiedź się szybciej z mężem”, nie będzie radą, którą ja byłabym w stanie odbić lustrem w swoim życiu. Te rady mogą być przeróżne i część z nich wam dzisiaj tutaj przytoczymy, ale byłoby super, gdybyście się wy zastanowili tak w swoim własnym życiu, w swoim własnym ogródku, co byście chcieli usłyszeć na początku starań. Oczywiście w kontekście waszego życia. Tylko waszego.
A.: Bo wy znacie siebie najlepiej.
Z.: Czyli Ania daje radę Ani, Zosia daje radę Zosi. Ale może się okazać, że tam jest jakaś bliźniacza Zosia, której rada bardzo zagra w moim życiu i wezmę z niej sobie coś dla siebie. A może się okazać, że o radzie, którą dała Ania, pomyślę sobie: „O matko! To jest zupełnie nie dla mnie!”. I to też jest okej. Jaką radę, Aniu, dałabyś samej sobie na początku starań?
A.: Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to to, żebym się nie karała za to, co czuję. A karałam się bardzo. I więcej zrozumienia tego, co czujesz, i więcej takiego przytulenia własnych myśli. Pozwolenia sobie na to? Bo w mojej głowie działo się bardzo dużo. Pamiętam nawet taką frazę, którą powtarzałam. Chyba nawet ją sobie wypisywałam często, bo moje staraczkowe myśli przelewałam do pamiętnika. O tym też wspominałyśmy w jednym Mentalny Projekcie Żyćko. To jest taka seria maili, gdzie poruszamy temat emocji. Tam zachęcałyśmy was również do przelewania swoich myśli gdziekolwiek tylko możecie (na papier, Dysk Google, jakiś plik, na naszą skrzynkę dziewczyny się odzywały) i nazywania tego, co czujecie. Tak, jak czuję; tak, jak to przychodzi do mnie. Przelewanie tego w takiej formie.
Ja pamiętam, że zamiast przelać to, co czuję, oceniałam to, co czułam. Pamiętam takie sformułowanie: „Przecież ty jesteś dobrym człowiekiem, to czemu tak myślisz?”. W ogóle nie pozwalałam sobie na smutek, bo komuś z bliskich osób się udało. Totalnie nie. Zaczynałam płakać i wręcz… Jakby były nas dwie i ta druga wcale mnie nie wspierała, a wręcz przeciwnie: „Nie myśl tak”, „To, co myślisz, jest złe”, „Przecież ty jesteś dobrym człowiekiem, więc dlaczego tak myślisz?”. Ocenianie siebie, tworzenie jakiegoś złego narratora. A może gdybym sobie pozwoliła na to, co myślę, pozwalałoby to popłynąć tym myślom dalej, a nie się im przyczepiać, i jeszcze rozkminiałam je w swojej głowie. Więc bez oceny pozwoliłabym sobie na te uczucia, na smutek, złość, żal. I tyle.
A.: A druga rada dla mnie na początku starań – może przeczytam to, co napisałam: „Jest obok Ciebie On, którego być może długo będziesz nie zauważać”. Celowo sformułowałam to w takiej formie, bo ja bym nie posłuchała tej siebie, tej przyszłej staraczki, mądrzejszej już o jakieś doświadczenia i dlatego „być może długo nie będziesz zauważać”, bo ja mojego męża wcale nie zauważałam podczas starań. Długo. Chciałabym wiedzieć, że to jest, żeby ktoś mi to nazwał, że go nie zauważam.
A ty, Zosiu, co napisałaś pod naszą rolką?
Z.: To ja też przeczytam, bo pewnie nie odniosę tego słowo w słowo tak, jak napisałam: „Nie odkładaj zadbania o relacje z bliskimi osobami na bliżej nieokreślone »potem«. Życie na »długu tlenowym« może potrwać chwilę, ale też dłużej, niż sądziłaś, że kiedykolwiek będziesz w stanie unieść”.
Ja mam taką relację, o którą mam teraz poczucie, że mogłam bardziej zadbać, a odkładałam to na bliżej nieokreślone „potem”. I okazało się, że na tym świecie nie ma już tej osoby, z którą chciałabym zadbać o tę relację i z którą chciałabym zrobić pewne rzeczy, o których myślałam, że zrobię później i zaopiekuję się nią bardziej, a nie mam jak. I mogę się nią opiekować tylko w swoich wyobrażeniach. Strasznie się za to panczuję i mam wielki żal o to. Może też trochę za bardzo go rozgrzebuję, bo mamy taką tendencję do zwiększania rzeczy, które mogliśmy zrobić. Ale mam takie poczucie, że trochę zawaliłam na tym gruncie i też ciągle to odkładałam na zasadzie: muszę się teraz zająć swoimi problemami, a nie tym kimś. A teraz go nie ma i smutno mi.
A.: I ja mam przejść po takim…
Z.: Nie chcę, żebyśmy teraz tutaj we dwie ryczały, ale tak sobie myślę, że jeśli jest taki drugi ktoś, taka Zosia… Wiesz, ja nie zakładałam, że tej osoby zaraz nie będzie, bo to jest najgorszy z możliwych scenariuszy, a tego człowieka nie ma.
Mam nadzieję, że w życiach wielu z was to nie będzie tak tragiczne jak u mnie, że będziecie mogły sobie tylko płakać i się modlić, że kiedyś się tam spotkacie. Ale to chcę powiedzieć, żebyście tego nie odkładali – po prostu. Może się okazać, że jak ta niepłodność się skończy, to będziecie mieli do kogo się przytulić i z kim pogadać i w końcu poczuć, że możecie zrobić to, co obiecywaliście sobie w myślach, że dla niego zrobicie. Bo też nie zakładam, że wszędzie będzie tak tragicznie, jak u mnie. Ale jakby się okazało, że – kurczę – jednak go zabraknie, to bym nie chciała, żeby wam było tak bardzo źle. I żebyście mieli do siebie wyrzuty, bo też tak, jak mówię – mamy tendencję do tego, żeby je wyolbrzymiać. A bardzo tego żałuję.
Może gdyby mi ten Zosin kiedyś powiedział, że warto nie odkładać takich rzeczy, bo nie wszystko możesz odłożyć na później… Czasami po prostu nie możesz czegoś odkładać w nieskończoność, bo wszystko ma swój koniec.
Na pewno nie chciałabym w to uwierzyć i powiedziałabym, że to jest niemożliwe. Ale może bym coś więcej jednak zrobiła i nie miała wrzutów sumienia, że – kurczę – widzisz, miałaś mniej czasu, dziewczynko, niż założyłaś, że możesz mieć, żeby poczuć, że zrobiłaś wszystko. To taka moja rada.
Z.: Kurczę, zaczęłyśmy mocnym tąpnięciem, bo wcale nie chciałam, żeby któraś z nas się tutaj poryczała. Ale z drugiej strony widać, że takie rady, które możemy sobie dać, mogą bardziej zarezonować niż mniej.
A.: Dziękujemy, Zosiu, że się podzieliłaś tym z nami – taką prawdą z serca.
Przejdziemy też do dziewczyn, które dają sobie pewne wskazówki. To jest takie położenie ręki na ramieniu i powiedzenie: „Jestem tu”. Ułożymy to w jakiejś chronologii. Jedna z Was napisała: „Pamiętaj, że masz więcej marzeń. Możesz realizować je TERAZ, a nie dopiero gdy zostaniesz RODZICEM”. „Jedyne, co możesz porzucić, to strach – nigdy wiary…”.
Z.: „Żadne wyniki nie są tak złe, aby odebrać nadzieję, bo cuda się zdarzają”. „Przyjmij, że cały proces starań to tak naprawdę ukochanie siebie: dbanie o dietę, o ruch, o równowagę psychiczną to dbanie o siebie. W całości. Bywa niełatwe, nie gwarantuję tego, że spełni marzenia o dziecku. Ale to Ty w tym wszystkim jesteś ważny/ważna. Ty, Twoje zdrowie, Twoje samopoczucie”.
A.: „Mów otwarcie o niepłodności – nigdy nie wiesz, kto przechodzi przez to samo i poleci Ci specjalistę lub da wsparcie. Nie czekaj z badaniami parametrów [nasienia] i AMH”.
Z.: „To nie twoja wina”. „Nie bój się mówić o tym, co boli”. „Nie rób testów ciążowych przed dniem spodziewanego okresu, by doszukiwać się cienia cienia – to tylko dodatkowy stres”.
A.: Ania napisała: „Ja uwielbiam wasze powiedzenie »niepłodność to nie wyrok«. Osiem lat starań, ale teraz pozdrawiam na wylocie trzeciej ciąży – 2020, 2022, 2024 – lub słowa mojego ulubionego wokalisty »wszystko ma swój czas«”.
Z.: „Nie wszystkie dzieci będą z Tobą na ziemi, ale masz prawo o nich mówić. Są tak samo ważne, jak te ziemskie Tęczowe Cuda”.
A.: „Skup się na swoim zdrowiu, a nie na tym, by »zrobić dziecko«”.
Z.: „Nie polegaj na opinii jednego lekarza”.
A.: „Jesteś wartościowa bez względu na wszystko”.
Z.: „Słuchaj swojej intuicji, jeśli mówi Ci, że coś jest nie tak, i działaj”.
A.: „Nic, co zrobisz, nie da Ci gwarancji, że zajdziesz w ciążę. Rób to (dbaj o relacje, chodź do fizo, pójdź na terapię, jedz zdrowo) dla siebie, nie po to, by zajść w ciążę”.
Z.: „Daj sobie czas i przestrzeń na to, aby doświadczać trudnych emocji, nazywaj je. Będziesz w to wątpić, ale jesteś super i masz w sobie siłę”.
A.: „1. Spróbuj nie traktować tego jak zadania do wykonania. To coś więcej, więc daj sobie czas i cierpliwość. 2. Doceń to, co już masz w swoim życiu”. „Nie jesteś sama! I to nie Wasza wina! Jestem przy Tobie, gdy tylko będziesz gotowa, by o tym rozmawiać”.
Pamiętajmy, że piszemy do samych siebie. To też ładne – pozwolenie sobie na rozmowy właśnie z kimś, kto jest obok, kto nie ocenia twoich uczuć, w sensie sami oceniamy swoje uczucia. Wspominałyśmy o tym w poprzednim podcaście, że często się ganimy za nie, jakby nas były dwie – jestem ja i obok ta druga ja komentująca wszystko. A może tak jak tutaj w przypadku tej staraczki, która napisała, warto stworzyć tę osobę, która nie gani siebie samej, przyjaciółki obok, która jest po prostu tobą.
Z.: „Zadbaj o siebie. Znajdźcie czas z partnerem na spędzanie razem czasu. Starania potrafią przetyrać. Bądź dla siebie wyrozumiała. Jeśli jeden lekarz postawi diagnozę, skonsultuj to u innego. Stawiaj granice, jeśli ktoś ze znajomych/rodziny składa listę życzeń względem przyszłego Waszego dziecka. Nie obwiniaj się za swoje wyniki, Twój organizm robi to, co na tę chwilę daje radę. I pamiętaj: jeśli potrzebujesz wsparcia, pomyśl o terapii”.
A.: „Spodziewaj się niespodziewanego”. I kolejna rzecz: „Niskie AMH to nie wyrok”. „Żyj. Bądź blisko z partnerem/mężem, doceniaj go w tych staraniach. Cieszcie się sobą. Podróżujcie. Zmieniaj to, co ci nie odpowiada. Zrób porządek z głową, zadbaj o ciało. Żyj”.
Z.: „Żyj i planuj tak, jak przed rozpoczęciem starań, baw się, jeździj na wakacje, rozpoczynaj nowe projekty. Rób to, czego potrzebujesz do normalności”. „Znajdź szybko profesjonalnego lekarza specjalistę. Nie czekaj, aż zwykły ginekolog coś wymyśli”.
A.: „Żyj, życie jest jedno i szybko mija. Teraz żałuję, że te lata spędziłam na kanapie w stanie burrito, zamiast więcej z tych lat skorzystać”.
Z.: „Że może się nie udać, że może boleć, ale może też być pięknie”.
A.: I na koniec zostawiłyśmy sobie jedno wybrane: „Że wcale nie przesadzasz”.
Dziękujemy każdej z was, która zechciała podzielić się pod tą rolką waszymi słowami do was samych. Dziękujemy za wysłuchanie podcastu.
Z.: Tak naprawdę to jesteśmy bardzo ciekawe, jaką wy dalibyście sobie radę, jeśli jeszcze nie próbowaliście. I czy może któraś z tych rad, którą przeczytałyśmy albo którą przytoczyłyśmy z własnego życia, zaświeciła wam w głowie jakąś lampkę, że jest może coś, co wymaga teraz troski i opieki oraz zadbania o to, bo nie wiadomo, jak będzie za rogiem.
A.: Dziękujemy bardzo.