×
W górę
×
Akademia Płodności / Blog / Podcasty / #017 – Pytania o ciążę – nie zadawaj ich!
15.12.2020
#017 – Pytania o ciążę – nie zadawaj ich!

Jesteś w ciąży? Kiedy kolejne dziecko? Czemu nie macie dzieci, tylko praca Wam w głowie? Pytania o ciążę możesz usłyszeć w różnych okolicznościach i od różnych osób. Są jak szpile wbijane prosto w serce, bo niczego tak bardzo nie pragniesz, jak szczęśliwego zakończenia starań o dziecko.

My też dostajemy takie pytania.

W tym podcaście powiemy m.in. o naszych granicach, o tym, jak sobie radzić ze szpilami. Dowiesz się także, że za zadane pytanie zawsze można przeprosić.

Plan odcinka

  1. Akcja „Tego nie mów”
  2. Ania i Zosia też dostają takie pytania
  3. Nie wiecie, co dzieje się w naszych sercach
  4. Nasze granice
  5. Zawsze można przeprosić
  6. Jak sobie radzić ze szpilami?

Transkrypcja podcastu Akademii Płodności

A: Nawet nie poplotkowałyśmy dzisiaj…

Z: Z energią, z energią. Cześć, tu Ania i Zosia!

Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, w której towarzyszymy parom starającym się o dziecko.

Z: Dzień dobry.

A: Dzień dobry świecie.

Z: Dzień dobry. Dzień dobry. Dzień dobry razy dziesięć. Postanowiłyśmy sobie z Anią już jakiś czas temu, że poruszymy taki temat, który jest (nie wiem, czy możemy go określić śmierdzącym jajkiem) trudnym tematem. Będziemy mówić o pytaniach o dzieci, o ciążę, o pierwsze, drugie, trzecie, dziesiąte.

A: Czyli intymne sprawy, o które wydaje nam się, że mamy prawo pytać.

Akcja „Tego nie mów”

Z: Powiem Wam ze swojej perspektywy, jak to wgląda. Często sobie o tym myślę (trochę Wy mnie do tego zmuszacie) z perspektywy Zosi, która była Zosią walczącą o dziecko i słyszała takie pytania od bliskich i dalekich znajomych. Zdarzało mi się słyszeć takie przypierające do muru pytania: czy to nie czas na dziecko albo Wam tylko praca w głowie, a o dzieciach to nie ma, kiedy pomyśleć. Z drugiej strony jest Zosia, która działa w Akademii i w tym momencie jest mniej istotne to, czy ja zostałam mamą, czy nie. Ciągle czuję tę jedność z Wami i mam takie poczucie, że muszę zrobić bardzo dużo w tym temacie, żeby takich pytań padało mniej.

Jakiś czas temu razem z Anią wymyśliłyśmy grafiki, które były szeroko udostępniane. Mieliście wtedy w sobie taką siłę, żeby to udostępnić i pokazać tym małym gestem, że o to (starania o dziecko, ciąża) się nie pyta. Były dwie takie grafiki.

A: Dwie grafiki, na których wypisałyśmy pewne pytania, które tak naprawdę nie wnoszą nic do naszego życia oprócz tego, że źle się po nich czujemy. Wy o tym wiecie, ale zaraz dojdziemy do tego, dlaczego ten temat poruszyłyśmy. Są bowiem pytania, które są szpilą prosto w serce. Co ma wnieść do życia osoby pytającej pytanie o to, czy jesteś w ciąży? Co może kryć się za tym pytaniem? Czego się spodziewa człowiek, który o to pyta? Poza tym wydaje mi się, że jeżeli ktoś jest z nami bardzo blisko, to on się dowie o ciąży. Nie ukryjemy tego faktu. Wydaje mi się, że osoby, które zadają to pytanie, to nie są osoby z mojego bliskiego kręgu. Osoby z mojego bliskiego kręgu nie dowiedziałyby się w taki sposób. Dlaczego Zosiu poruszyłyśmy ten temat?

Pytania o ciążę

Z: Zamknijmy najpierw temat grafik. Mam poczucie, że osoby, które będą słuchać podcastu, niekoniecznie może są z nami od momentu, kiedy te grafiki udostępniałyśmy. Trzeba odświeżyć ten temat. Rozgorzała wtedy dyskusja w komentarzach i dziewczyny pisały przeróżne pytania, z jakimi się spotkały. To mogą być pytania prosto z mostu: czy jesteś w ciąży? Poza tym, ja też się z tym pytaniem spotkałam. To mogą być też takie niewinne stwierdzenia: pasuje wam dzidziuś, ojejku jak ty pięknie byś wyglądała z brzuszkiem, życzę Wam, żebym w końcu i ja została babcią, kiedy zostanę babcią, wujkiem, ciocią… tutaj wstaw cokolwiek.

A: Albo takie porównywanie do kogoś z rodziny. Akurat na naszej grafice była Basia. Myślę, że u Was to może być kobieta o innym imieniu, która ma już dziecko i jesteście do niej porównywane. Na przykład: Basia już ma dwoje a wy 4 lata po ślubie i na co czekacie? Tylko pracujecie.

Z: Kiedy drugie?

A: Kiedy drugie? Kiedy trzecie?

Z: Albo wujo Zbysio: a może Wy nie wiecie jak to się robi he he.

A: Jestem zażenowana takimi tekstami. Naprawdę musimy tego wysłuchiwać?

Z: To prawda. Odpowiedź na pytanie, czy jesteś w ciąży, wcale nie musi być twierdząca. Może od 5 lat robię wszystko, żeby w ciąży być i jestem pod dziesiątą ścianą. Może dwa tygodnie byłam w ciąży, ale teraz już nie jestem. Zadajesz takie pytanie i ja znowu cierpię, tak samo jak cierpiałam przed chwilą, bo mi o tym przypomniałeś.

Ania i Zosia też dostają pytania o ciążę

A: Chciałybyśmy poruszyć bardzo ważną kwestię, bo te pytania o ciążę również uderzają w nas. Może wydawać się, że nas to nie dotyczy, bo my w tym pracujemy i walczymy o to.

Z: Nas w sensie Ani i Zosi.

A: Tak Ani i Zosi. Bo my z tym walczymy. Prowadzimy Akademię Płodności. Wiemy, z czym to się je, ale jesteśmy ludźmi i nigdy nie wiecie, co się aktualnie dzieje w naszych życiach. A takie pytania, jak wspomniane wcześniej również dostajemy bardzo często.

Z: To bardzo smutne, ale mogę się pod tym podpisać, nawet pod tą częstotliwością. Mamy także swoje prywatne profile z Anną, więc część pytań jest skierowana bezpośrednio na profil Akademii Płodności, a część na nasze prywatne profile. Pierwszy raz spotkałyśmy się z tym, gdy chciałyśmy ogłosić, że zostałyśmy zaproszone do TVN-u. Chciałyśmy zrobić taką niespodziankę. Nawet stworzyłyśmy grafikę z informacją, że będziemy ogłaszać taką super sprawę i podzielimy się tym z Wami jutro. Zadałyśmy pytanie: Jak myślicie, co to może być? Zostawiłyśmy miejsce na odpowiedzi. I dostałyśmy kilka takich szpil prosto w serce.

A: Albo, że Ania jest w ciąży albo, że Zosia jest w ciąży.

Z: Dokładnie i to nie były pojedyncze odpowiedzi. One nie przeważały, więc nie dodawajmy temu dramatyzmu. Mam jednak takie poczucie, że albo za mało w tym kierunku robimy po prostu, albo trzeba o tym mówić częściej. Albo może to przez to, że Anna pracujesz w Internecie i pokazujesz siebie, swoje życie. Może to tylko Tobie się wydaje, że decydujesz o tym, ile pokażesz.

A: Bo to jest prawda… Z zewnątrz, ze strony obserwatora może to tak wyglądać, że dzielę się wszystkim. Tak naprawdę jest to skrawek życia.

Nie wiecie, co dzieje się w naszych sercach

Z: Ten, z którym czujesz się komfortowo. Może być tak (ja sobie to wyobrażam), że zdarzy się jakaś tragedia. Ja jestem teraz na przykład na świeżo po śmierci taty i kiedyś pewnie, gdybyś mnie o to zapytała, to powiedziałabym, że w życiu nie chciałabym o tym gadać, nie chciałabym nikomu o tym mówić. A znalazłam jakiś taki lufcik, gdzieś tam na tych profilach i to mi daje ukojenie. Dla mnie jest to sposób radzenia sobie z tym. Wiem, że on też niesie pomoc innym ludziom, którzy mogą coś z tego dla siebie wyciągnąć.

Wyobrażam sobie taką sytuację, że mogę być na przykład po poronieniu i chcę o tym pisać, ale to ciągle będzie moja decyzja. To nie może być sytuacja, że ktoś mnie o to zapyta i ja przyparta do muru będę chciała o tym gadać, otwierać się przed obserwującymi mnie w Internecie ludźmi i z każdym rozmawiać tak jak z najbliższą przyjaciółką. Mam nadzieję, że Wy też rozumiecie, że to jest bardzo bolesne. Chciałyśmy Wam powiedzieć, że nie macie pojęcia, co dzieje się w życiach osób, które o to pytacie.

Takich pytań się nie zadaje

Z: Mamy takie wrażenie, że pozwalacie sobie na te pytania w naszym kierunku, dlatego że wydaje się Wam, że nasze życie to ekshibicjonizm. Tak nie jest. My rzeczywiście pokazujemy dużo. Bardzo chętnie wchodzicie do tego świata, co jest bardzo miłe, ale to jest ciągle na nasze zaproszenie. Ja na przykład te pytania dostałam teraz. Czasami zostawiamy takie okienka do zadawania pytań i Wy tam pytacie o różne rzeczy. Bardzo zastanawiające dla mnie jest to, że takie pytania zadają osoby, które są aktywne na profilu Akademii Płodności, czyli mam takie poczucie, że wiecie, czym kieruje się Akademia, jakie są jej filary, wiecie, o co my walczymy. Dajemy z siebie dużo, żeby pokazywać Wam, że takich pytań się nie zadaje. A jednak pozwalacie sobie na nie w naszym kierunku. Ja nie wiem, z czego to wynika. Chciałybyśmy Was zostawić z tą refleksją…

A: Może zechcecie nam coś na ten temat napisać. Bardzo często dziewczyny i panowie odzywają się po podcastach, pisząc, co myślą na poruszany temat, w czym im podcast pomógł. Możecie się podzielić swoimi przemyśleniami.

Tak jak wspominała Zosia, te pytania nas też mogą boleć pomimo tego, że my się zajmujemy tym wszystkim, wiemy, jak to wygląda, zdajemy sobie sprawę z trudności, walczymy o to. Jednak nigdy nie wiecie, czy na przykład Ania nie wyszła tydzień temu ze szpitala po ciąży pozamacicznej albo czy właśnie nie jest po niedawnym poronieniu. Nigdy nie wiecie, co się dzieje w moim sercu. Po prostu tak jak Zosia powiedziała, to jest w ogóle fajne, że zapraszamy Was do bardzo intymnego świata. Mam wrażenie, że zdecydowałyśmy się dzielić naszymi staraniami, naszą najbardziej intymną częścią życia po to właśnie, aby wam żyło się lepiej.

Nasze granice

Z: Chcemy, żeby to było komfortowe dla nas. Jeśli mamy mieć siłę do pomagania Wam dalej, to musi być trochę na naszych zasadach. W pewnym momencie przekraczanie tych granic jest dla nas bardzo niekomfortowe i nie czujemy się z tym okej. To jest dokładnie to samo, co Wy czujecie, gdy jesteście przyparci do muru. My jesteśmy dla Was wsparciem. Robimy hałas i pokazujemy, że tak nie wolno, że to może boleć. Niestety od Was dostajemy to samo, co Wy od wujków, cioć czy babci przy obiadach.

A: Nie od wszystkich oczywiście. Są osoby, które znamy, które się z nami identyfikują.

Zawsze można przeprosić

Z: Chciałabym tylko zaapelować o to, żebyście bez względu na to, kim jesteście, pamiętali, że w Waszych sercach mogą dziać się przeróżne rzeczy, o których mogą wiedzieć na przykład tylko najbliżsi. Apeluję o to, żebyśmy grali w jednej drużynie.

Przyszło mi do głowy takie wspomnienie ze studiów. Pamiętam jak przy rozmowie między zajęciami, czyli siedzimy w auli, jest gwar, jemy coś tam, gadamy o jakichś pierdołach, ja opowiadam o tym, że był fajny wieczór, że siedzieliśmy sobie z Dudkiem, że piliśmy wino…i jedna z dziewczyn wypala do mnie w tym kółeczku (nie wiem, czemu jej to przyszło wtedy do głowy), w którym siedzimy: no i co, zaszłaś w ciążę? Odebrało mi mowę.

Po pierwsze jest to właśnie taka szpila, która mnie przyszpiliła i nie wiedziałam, co mam zrobić. Po drugie cisnęły mi się bardzo brzydkie słowa na język, a starałam się z nimi walczyć. Chciałam grzecznie z tego wybrnąć. Choć byłam blisko, żeby to zdissować szybko i niegrzecznie. Widziałam, że nie tylko ja się z tym pytaniem czułam niezręcznie. Także te wszystkie dziewczyny dookoła.

Pamiętam, że obok była też Kaśka moja dobra znajoma i ona też nie wiedziała, co ma zrobić. Te sekundy, które kapią w tym czasie i to wrażenie, że milczenie trwa naprawdę za długo. Ja nie pamiętam, co jej wtedy odpowiedziałam, ale zrobiło się jej głupio. Potem zobaczyła, czym się zajmuję, z czym rzeczywiście mam problem. I to jest taka rzadka sytuacja, ale ta dziewczyna do mnie potem napisała i bardzo mnie za to przeprosiła. I to było takie wow, że da się z tego wybrnąć.

Można z tego wybrnąć

Z: Jeśli jesteście tą stroną, która kiedyś popełniła taki nietakt, to z tego da się wybrnąć. Pamiętajcie, że możecie zawsze postarać się tę sytuację odkręcić. Życie bywa bardzo przewrotne, bo po ślubie, po jakimś czasie ona się do mnie odezwała, mówiąc, że oni też nie mogą mieć dzieci. W sensie, że się starają i że huczą jej w głowie te słowa, które wtedy wypowiedziała. Opowiadam to Wam jako taką anegdotkę, że jej było dane poznać to uczucie tak do szpiku kości. Jeśli kiedyś byliście kimś, kto mógł spowodować wbicie szpili, to weźcie to na klatę i spróbujcie to odkręcić, bo niewiele osób tak robi. A da się to zrobić. I nie pytajcie, nie zadawajcie takich pytań-szpilek, bo niepłodność generuje dużo szpilek i naprawdę nie potrzebujemy sobie ich dokładać więcej. Możemy ten świat czynić lepszym, od takich małych rzeczy poczynając.

Jak sobie radzić ze szpilami?

A: Tak. Myślę, że nasi słuchacze będą również szukali sposobu na to, jak radzić sobie z tymi szpilkami. Domyślam się, że jesteście z nami tutaj jako osoby starające się o dziecko, więc zapewne w Waszym życiu pojawi się wiele takich szpil. Wyobrażam sobie, że ci ludzie pytania o ciążę zadają nie z troski o to, jak Ty się czujesz Zosiu. Tylko z takiego jakiegoś głupiego przyzwolenia.

Z: Nie wyobrażam sobie, że Ty troszcząc się o mnie, mając naprawdę na uwadze moje dobro, moje szczęście i mój komfort, zadajesz mi pytania, na co ja czekam. Gdzie w tym jest troska?

A: Tak, wspominałyśmy o tym, że to nie jest z troski. Jednak zastanawiam się nad tym…

Z: …po co cioci do życia odpowiedź na to pytanie.

A: Dokładnie. Aby to mniej bolało trzeba zrozumieć, że taka ciocia nic nie wnosi do mojego życia. Wiesz są po prostu szpile, które bolą mocniej.

Z: Bo zadają je osoby bardzo bliskie.

A: Dokładnie. Mam wrażenie, że może pomóc zrozumienie tego, że ta ciotka nic nie wnosi do mojego życia, że ona tak naprawdę jest po nic. Wiem, że ciężko jest się tym nie przejmować, bo to boli i ja sama tego doświadczyłam. Pytanie, czy warto poświęcać swój cenny czas i swoje emocje na osoby, których tak naprawdę może nie zobaczymy już nigdy albo zobaczymy je raz na rok.

Wbijanie szpil

Z: To jest bardzo mądre, co mówisz, ale trudno dojść do etapu, w którym rozumiem, że pytania o ciążę, które sprawiły mi wielki ból, zadała osoba, która niewiele znaczy w moim życiu i nie powinnam się tym przejmować. Trzeba do tego dochodzić stopniowo, ale to może zdjąć ten wielki ciężar z barków. Są także źli ludzie, którzy zadają pytania o ciążę po to, żeby wbić szpilę, bo mieli gorszy dzień i teraz potrzebują się na Tobie wyżyć. Może po prostu ktoś nie pomyślał i palnął, a sekundę po zadaniu pytania już o nim nie pamięta.

Rzeczywiście tak jest, że bliskie osoby nigdy nie zapytają w ten sposób. Jeśli będą wiedziały, że coś się dzieje, to zapytają z troską: czy mogę jakoś pomóc, co się dzieje teraz w Twoim życiu, w Twoim sercu, czy chciałabyś pogadać. Tak to sobie wyobrażam.

A taka ciocia… to rzeczywiście można sobie próbować na skali ważności osadzić ją gdzieś w naszym życiu i wtedy zdać sobie sprawę z tego, jak bardzo muszę/nie muszę się tym przejmować. Chociaż mamy też taką tendencję do tego, że jak uderzysz w takie rozranione niepłodnością serce to nie ważne czy zadała to pytanie ciocia, czy jakaś bliska koleżanka, bo i tak godzi w to miejsce, które u mnie jest bardzo wrażliwe. Jak o to zapytałeś, to wiadomo, że ja teraz idę płakać i będę sobie z tym radziła kolejne miesiące, bo dotknąłeś tam, gdzie boli najbardziej. Ja tak trochę miałam, że zgubnie lubiłam się w to zapędzać. Jeśli ktoś mnie zranił w to miejsce, to ja pozwalam wtedy dawać upust emocjom na całego.

W czułe miejsce

A: Na tę osobę?

Z: Na osobę też, bo bardzo byłam zła, że ugodziłeś w to miejsce, które boli najbardziej, więc ja teraz będę próbowała sobie z tym poradzić. Jednak nie na zasadzie mówienia, że jesteś mało istotny w moim życiu i nie powinnam się tym przejmować. Tylko bardziej, że to mnie boli najbardziej teraz. Muszę to przerobić, przewyć, przegadać, zapić to winem. To jest właśnie ten stan schodzenia jeszcze niżej, kiedy mi źle. Czyli włączmy jeszcze sobie smutną muzykę jak nam smutno. I już w ogóle sobie sprawmy, żeby było jeszcze gorzej.

A: Kumam. Jak przypominam sobie te pytania, to nie wydaje mi się, żebym od moich bliskich je usłyszała (podejrzewali, że może być coś nie tak i nie zaczynali tego tematu). Od dalszych osób przypadkowych zdarzało się i to bolało bardzo mocno. Myślę, że super byłoby przemyśleć to, co sobie tutaj powiedziałyśmy. Okej może jest taki czas, że macie siłę z tym walczyć i pomyśleć, że ta osoba nic nie wnosi do Waszego życia i to sprawi, że będziecie czuli się lepiej. A może są z nami takie osoby, które nie mają w sobie gotowości do tego, aby nad tym pracować. Kiedyś mówiłyśmy o tym, że w trakcie starań łatwiej nam było upadać, niż podjąć próbę wstania. Bardzo chciałyśmy mieć w sobie tę siłę, żeby wstać, ale to też wymagało ogromnego wysiłku od nas. To nie działo się samo.

Z: To miałam na myśli mówiąc, o tym wbijaniu się w smutek. Kiedy uderzasz w moje czułe miejsce, to ja sobie daję teraz pole na to, żeby leżeć. Takie wchodzenie w gorsze samopoczucie i w gorszy czas było łatwiejsze niż podjęcie próby i zawalczenie kolejny raz, bo nie wiem, co na mnie czeka. Czy czeka mnie kolejny zawód, czy może piękne zakończenie, które zawsze było tą iskierką, która mobilizowała.

Na zakończenie

Z: I z tymi przemyśleniami chciałybyśmy Was zostawić. Taki mamy pomysł na ten tydzień, żeby dać Wam do myślenia i tym osobom, które pytają, i tym, które nie mają pojęcia, że takie rzeczy się dzieją (bo może części z Was nie przyszło do głowy, że Ania i Zosia dostają takie pytania). Musicie wiedzieć, że my się mierzymy z tym na co dzień, walcząc z Wami.

A: Dziękujemy Wam za wysłuchanie tego podcastu. Życzymy miłego dnia.

Z: Będziemy też bardzo szczęśliwe, jeżeli znajdziecie chwilę i dacie nam znać, co myślicie. Czy ten podcast coś zmienił w Waszej rzeczywistości? Albo może zechcecie się podzielić jakimiś przemyśleniami, wspomnieniami?

Życzymy Wam miłego weekendu. Oby nie padły żadne szpile podczas niego.

A: Trzymajcie się.

Z: Do usłyszenia za tydzień.

Diety i ebooki: https://sklep.akademiaplodnosci.pl/