×
W górę
×
Akademia Płodności / Blog / Bez kategorii / #026 – Badanie nasienia – niepłodność męskim okiem
16.02.2021
#026 – Badanie nasienia – niepłodność męskim okiem

Tego jeszcze nie było! To pierwszy taki odcinek w historii podcastu Akademii Płodności. Oddałyśmy głos naszym mężom – Bartkowi i Michałowi – którzy pozwolą nam spojrzeć męskim okiem na problem niepłodności. Ta rozmowa może zburzyć niejeden mur. Posłuchaj, jak wygląda badanie nasienia i wiele innych męskich spraw związanych ze staraniami.

To odcinek o poczuciu winy, strachu, badaniu nasienia i o tym, z czym przychodzi się zmierzyć mężczyźnie podczas starań o dziecko.

Kochana staraczko, podrzuć link Twojemu partnerowi, niech każde z Was odsłucha to nagranie.

 

Plan odcinka

  1. Niepłodność to powszechny problem
  2. Badanie nasienia to istotny element w diagnostyce niepłodności
  3. Nie używajcie słowa „wina”
  4. „Pokój zwierzeń” i badanie nasienia męskim okiem
  5. Wchodzimy w tryb zadaniowość
  6. Badanie nasienia może pozwolić zaoszczędzić czas i pieniądze
  7. Wykonanie badań to przejaw męskości i odpowiedzialności

Transkrypcja podcastu Akademii Płodności

Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, w której towarzyszymy Wam podczas starań.

Cześć, tu Michał i Bartek. Nasze żony tworzą Akademię Płodności, miejsce, w którym towarzyszą Wam podczas starań.

Bartek: Jest, poszło bez żadnych dubli.

Michał: Witamy wszystkie panie, panów i wszystkich słuchaczy. Zostaliśmy zaproszeni dzisiaj przez nasze żony: Anię i Zosię do tego, żebyśmy spróbowali własnymi siłami stworzyć jeden odcinek tego podcastu.

B: Czujemy się zaszczyceni, że zostaliśmy zaproszeni do tego podcastu, aby porozmawiać o staraniach męskim okiem, jak my to widzimy, o naszych odczuciach, o naszych przeżyciach, jak to wyglądało u nas, jak to rozumiemy z naszej strony. To jest takie pierwsze męskie spojrzenie podcastowe.

M: Także prosimy o wyrozumiałość. Musimy troszkę się rozgrzać i wejść w rolę naszych żon? Nie. Musimy po prostu nauczyć się, jak możemy Wam pomóc. Jak możemy przekazać coś, co my sami przeszliśmy i żebyście zrozumieli, że pewne problemy, które pojawiają się w Waszej drodze do starań, nie są tylko Waszymi problemami. Są to problemy nas wszystkich. Pewnie zgodzisz się Bartku, że tak samo, jak ja, tak samo i Ty, zderzyliśmy się z takimi samymi problemami podczas starań.

B: Oczywiście myślę, że te problemy często są bardzo podobne i dotykają nas wszystkich. Dotykają bardzo wielu osób. Nie zdajemy sobie sprawy jak to jest duża rzesza, może tutaj będę mówił Panów, bo będziemy w sumie o nich bardziej mówić.

Niepłodność to powszechny problem

M: Zobacz Bartku, jak to jest teraz. Tak naprawdę, gdzie się nie spojrzy, z kim się nie rozmawia, to gdzieś nasi znajomi, rodzina, każdy ma praktycznie problem z niepłodnością. Warto więc o tym rozmawiać i przekonywać tych, którzy się starają, żeby posłuchali, poczytali na ten temat. Być może bardzo szybko można rozwiązać niektóre problemy.

B: Tak, zgadzam się. Mam wrażenie, że jest to coraz bardziej powszechny problem. Dotyka on coraz większej liczby osób. To nie jest złudne. Wiem, bo statystyki mówią dokładnie o tym, że liczba osób mających problem z zajściem w ciążę jest coraz większa. Odpowiada za to bardzo dużo czynników między innymi rozwój, postęp, przetworzona żywność, to jak się odżywiamy, to, jaki prowadzimy tryb życia. Warto o tym rozmawiać. Warto łamać to tabu, bo mam wrażenie, że jeszcze bardzo mocno siedzi to w polskich rodzinach, że na ten temat się nie rozmawia. Jest to temat tabu. Ludzie się tego wstydzą. Nie chcą o tym rozmawiać nawet z najbliższymi. Gdzie to powinno być tak naprawdę normalne, bo idziemy do najbliższych, dzielimy się z nimi naszymi radościami, problemami. Powinniśmy rozmawiać również o tym, poszerzać naszą wiedzę na ten temat.

M: Często tak, jak Bartek wspomniał, jest to temat tabu. Nie powinien być to temat tabu, bo jest to rzecz, która dotyczy bardzo wielu osób. Jesteśmy tutaj po to, żeby powiedzieć Wam, że nie jesteście sami, że nie jest to tylko Wasz problem. Tak samo, jak Wy, tak samo my byliśmy w takiej sytuacji i dlatego zdecydowaliśmy się nagrywać te podcasty, żeby męskim okiem pewne tematy nakreślić. Być może będziemy mieli troszkę inne spojrzenie niż nasze żony. Jesteśmy właśnie tutaj po to.

Badanie nasienia to istotny elementem w diagnostyce niepłodności

B: Może na pierwszy ogień – badanie nasienia. To chyba jedno z najbardziej istotnych badań ze strony mężczyzny. Jeżeli już zacząłem, to poruszę może kilka kwestii dotyczących mnie i moich badań, jak wyglądały początki.

Na początku oczywiście u nas wyglądało to tak, że zajęliśmy się właśnie badaniami Zosi. Wszystkiego, co jest po jej stronie. Byłem przekonany, że oczywiście za mną wszystko jest przecież dobrze, ja nie muszę takich badań robić. Jest to zbędne, ze mną jest wszystko w porządku. Przecież prowadzę zdrowy tryb życia, moja aktywność fizyczna jest na bardzo wysokim poziomie. Wszystko jest okej. Jednak na szczęście już na jednej z pierwszych wizyt u pewnego doktora, bardzo mocno i dosadnie wyjaśnił on mi, że nie ma tutaj w ogóle takiego myślenia, że ze mną jest wszystko super, bo ma bardzo wiele przypadków, gdzie okazuje się zupełnie odwrotnie.

Wydawałoby się, że wszystko jest okej, a wcale tak nie było. Więc jak najbardziej to badanie jest bardzo ważne. Powiedział więcej, czego tak naprawdę nie musiał mi mówić. Jestem typem człowieka, który to rozumie i nie mam żadnego problemu z tym, że trzeba zrobić diagnostykę i przeprowadzić takie badania. Jednak zaczął mi tłumaczyć i myślę, że to do wielu mężczyzn może trafić, że takie badania są bardzo istotne i tutaj chowamy swojego macho, swoje ego do kieszeni i idziemy na takie badanie, mimo że może ono wielu mężczyznom wydawać się, że uderza w ich godność i nie chcą sobie na to pozwolić.

Apel do panów

B: Tutaj taki apel do panów: chowamy swojego macho do kieszeni i idziemy na takie badanie nasienia. To jest bardzo istotne, żeby diagnozować, jakość nasienia, parametry, bo często się tak zdarza, że całą cała uwaga jest skupiona na kobietach. Nie przywiązujemy wagi, do jakości, do parametrów nasienia. Starania trwają bardzo długo i wszystko jest skierowane na kobietę. W pewnym momencie ktoś wpada na genialny pomysł, żeby zrobić badanie nasienia i okazuje się, że właśnie tutaj leży problem. Może nie tylko, może też i faktycznie kobieta wymaga leczenia, ale mężczyzna również.

Dlatego już na wstępie tutaj te badanie nasienia chciałbym zaznaczyć i położyć duży nacisk, że jest to bardzo istotne. To bardzo ważne, aby to wykonać nawet na początku, nawet jeśli wydaje się komuś, że jest wszystko w porządku. Jeżeli mamy z tym duży problem warto porozmawiać o tym otwarcie z partnerką, żoną. Jeżeli to jest jeszcze głębszy problem porozmawiać o tym z psychoterapeutą. Nie bać się tego. Na pewno zrobić wszystko, co jest w mocy danej osoby, żeby takie badania wykonać.

Nie używajcie słowa „wina”

M: Bardzo ważne, co powiedziałeś teraz. Chciałbym na początku tej naszej dyskusji zaapelować tutaj zarówno do pań, jak i do panów. Jest takie jedno małe słowo w języku polskim, które bardzo, ale to bardzo różni pary podczas starań. Jest to słowo wina. Nie używajcie go. Nie mówcie, że ktoś jest winny. Nikt nie jest winny, tylko czy pan, czy pani może mieć problem ze zdrowiem po prostu. Nie obwiniajmy się, że to ty jesteś winny, dlatego, że masz złe parametry nasienia, czy ty jesteś winna. Nie, to nie jest nikogo wina. Nikt nie robi tego specjalnie. Rodzimy się tacy, jacy jesteśmy.

Owszem na parametry nasienia wpływa wiele rzeczy, które świadomie możemy robić i psuć tę jakość. Ale nie obwiniajmy się, tylko szukajmy miejsc, gdzie możemy ten problem rozwiązać. Raczej właśnie mówmy o problemie nie o winie. Myślę, że tak będzie lepiej dla wszystkich.

Dwa słowa o diagnostyce mężczyzn. Myślę, że to jest taki temat, który rozbudza fantazje mężczyzny i które daje nam dużo do myślenia przed tym badaniem. Bardzo się go boimy. Boimy się właśnie tak jak Barti wspomniał tego macho urazić. I być może to, że wyjdzie, że nie jesteśmy tak męscy, jak nam się wydaje, że nasze parametry nie spełniają norm, że gdzieś tutaj faktycznie pojawia się problem. Z tym wszystkim można walczyć. Nad tym można zapanować. Warto próbować tak naprawdę wszystkiego, co jest dostępne. Bardzo często możemy sobie pomóc. Także nie bójmy się.

Chcemy też tutaj podczas dzisiejszej rozmowy pokazać, że nawet samo badanie nasienia nie jest aż tak straszne, jak mogłoby się wydawać. Nie wiem, Bartku, czy zaczniemy teraz o tym, przejdziemy do tego tematu? Myślę, że tutaj temat uczuciowości, ten temat, że jak jest to ważne, poruszyliśmy, więc może przejdźmy teraz do samego badania. Jak Ty to zapamiętałeś? Jak to wyglądało u Ciebie?

„Pokój zwierzeń” i badanie nasienia męskim okiem

B: Nie do końca miło to wspominam, bo nie jest to nic przyjemnego. Jest to pozbawione jakichkolwiek emocji. To jest takie zadaniowe.

M: Pozbawione emocji, uczuć. Takie obdarcie trochę z naszej godności.

B: Zgadza się. Zdecydowanie.

M: Może pierwszy opowiem o swoich przeżyciach. W ogóle u mnie to wyglądało trochę komicznie, patrząc oczywiście z perspektywy czasu na to. Pierwszy raz diagnozowaniem się u pani, która miała gabinet w mniejszym mieście, która poprosiła mnie właśnie o próbkę nasienia. Dała mi kubeczek, w którym mam dostarczyć materiał do badania. Zapytałem się oczywiście: a gdzie?, a jak?, a kto?, a kiedy?, a ile? Zadałem masę pytań. Tak, więc pani powiedziała, że proszę, to jest kubeczek, rano proszę pobrać próbkę i ten kubeczek dowieźć mi do gabinetu. Tylko tak, żeby się nie ostudził.

Słuchajcie, to było w ogóle stresujące przeżycie, bo nie dość, że trzeba było wykonać czynności skutkujące tym, że materiał został pobrany, to bałem się, żeby dostarczyć to w takiej formie jak trzeba, żeby nic się nie popsuło, więc tym kubeczkiem pod kurtką w samochodzie… Bałem się, żeby korków nie było, żeby to wszystko się nadawało. Dostarczyłem to.

Jak wygląda „pokój zwierzeń”?

M: Przyszły wyniki, ale okazało się, że kiedy zmieniliśmy lekarza na większą klinikę, to klinika wymagała tego, żeby badanie nasienia było zrobione w ich laboratorium, dlatego że oni wierzą swoim diagnostykom. Tam był już „pokój zwierzeń”. I też oczywiście Bóg wie, co wyobrażałem sobie, jak to będzie wyglądało, co tam będzie, a czy na pewno będzie intymnie. Z jednej strony się bałem, z drugiej byłem trochę ciekawy. Strach ma wielkie oczy.

Okazało się, że był to zwykły pokoik, w którym możemy tę próbkę sobie pobrać. Były jakieś pisemka, gazetki, ale nie było to wszystko tak, jak to sobie wyobrażałem. Koniec końców, gdy przychodzi już do tego badania, że musimy to po prostu zrobić i tak, i tak mamy z tyłu głowy, że jednak jesteśmy u lekarza. To nie ma to nic wspólnego z żadną  przyjemnością, żadnymi wydumanymi rzeczami. Tylko jest to po prostu diagnostyka. Tak jak pobiera się krew, tak musimy oddać nasienie do badania.

Myślę, że to jest taki najlepszy sposób, żeby przełamać się, jeżeli ktoś ma jakieś opory. Po prostu wchodzisz, robisz swoje, oddajesz. Musisz to zrobić, żeby mieć wgląd na całość sytuacji, gdzie leży problem, co możemy zrobić. Z mojej strony to tak wyglądało. Moja wyobraźnia była rozbuchana do czerwoności. Koniec końców okazało się, że nie miało to z tym nic wspólnego.

Doświadczenia Bartka

B: Prawie nic nie mam do dodania. Bardzo pokrywają się moje odczucia i przeżycia z tymi Twoimi. Jedno mi przyszło do głowy. Nazwijmy to już „pokojem zwierzeń”. Niech to tak pozostanie w naszej nomenklaturze. Bardzo fajne określenie. Miałem przyjemność, jeśli tak można powiedzieć, uzyskiwać próbkę w kilku klinikach. „Pokój zwierzeń” i to gdzie on jest zlokalizowany w klinice naprawdę jest mega istotne.

W pierwszej klinice, w której pozyskiwaniem próbkę, „pokój zwierzeń” był zlokalizowany bezpośrednio przy poczekalni, gdy wchodziłem do „pokoju zwierzeń” i gdy wychodziłem z niego, czułem na sobie, na plecach wzrok powiedzmy tych 10 osób, które tam siedzą. Czułem ten ich wzrok, ale i widziałem, że patrzą. Samo to już było takim przeżyciem negatywnym. Intymność odebrana na starcie.

M: Oczywiście ja tutaj teraz wjeżdżam ze swoimi przemyśleniami, bo miałem dokładnie tę samą rozkminę. Miałem dokładnie to samo spostrzeżenie. Ja miałem tak naprawdę w jednej klinice tylko, więc nie mam punktu odniesienia. Aczkolwiek mam jedno moim zdaniem mega ważne przemyślenie, które mi pomogło też to wszystko jakoś tam ogarnąć, poukładać w głowie. Może ja powiem o takich szczegółach, które możecie później spotkać podczas wizyty w klinice i żeby Was to nie zaskoczyło.

Nie ma się czego bać

M: U mnie wyglądało to tak, że zapisałem się w rejestracji i powiedziałem, że przyjechałem na badanie nasienia. Pani wręczyła mi małą prezentową torebeczkę. W środku był pojemniczek. Ja z tą malutką torebeczką przez cały korytarz między tymi ludźmi tup, tup, tup, tup, tup. Akurat ten pokoik był na samym końcu tego korytarza. Już wtedy myślałam sobie: kurde wszyscy się patrzą, wszyscy wiedzą, po co ja tam poszedłem. Wszedłem do tego pokoju, zrobiłem, co miałem zrobić, wyszedłem i też wydawało mi się, że wszyscy na mnie patrzą.

Pamiętajcie o jednej mega ważnej rzeczy. Tam nie jest tak, że ludzie przychodzą z gorączką do lekarza, do pediatry, do dermatologa i do innych lekarzy. Nie. To jest klinika leczenia niepłodności. Najprawdopodobniej wszyscy, którzy siedzą tam na poczekalni przeszli dokładnie to samo i być może nasze urojone w głowie: a na pewno wszyscy się patrzą, na pewno wszyscy nam patrzą na ręce, na twarz, czy jesteśmy tacy, czy inni… Myślę, że część z tego jest w naszej głowie. Ci ludzie dokładnie wiedzą, dlaczego tam są, mają te same problemy, co my. Tak naprawdę nie ma, czego się bać. Ten człowiek, który siedzi i patrzy na nas, być może myśli sobie: kurczę, fajnie, że ten facet przyszedł w końcu, zrobi badanie nasienia, bo w naszym przypadku było tak, że zwykła suplementacja pomogła nam zajść w ciążę, a teraz jesteśmy już na innej diagnostyce.

Odczarować temat

M: Nie bójmy się tego. Poza tym pamiętajmy, że robimy to dla siebie, dla swojej żony, dla naszej przyszłej rodziny, a nie dla ludzi, którzy siedzą na poczekalni. Faktycznie, masz rację, było to troszkę stresujące. Aczkolwiek po jakimś czasie doszedłem do tego, że to są takie demony w naszej głowie.

B: Świetnie Michał. Super. Bardzo dziękuję Ci za dopełnienie mojej opowieści. Myślę, że to jest bardzo istotna kwestia. Myślę, że mimo wszystko większość facetów będzie coś takiego odczuwała. Jeśli przypomną sobie Twoje wyjaśnienie, będzie to jak terapia u psychoterapeuty. To  super podpowiedź, super wnioski. Wszyscy są właśnie po to, żeby osiągnąć upragniony cel. Przechodzili przez to wszystko. Najprawdopodobniej też chodzili do „pokoju zwierzeń”.

M: Oczywiście, że tak. Wychodzę z założenia i tak jak rozmawialiśmy z dziewczynami też, o czym będziemy rozmawiać, jak mamy rozmawiać. Moim celem było i jest to, żeby troszkę odczarować ten cały świat starań. Wcale nie jest to takie straszne. Aczkolwiek nie chcę też ukrywać, że są pewne problemy i że jest to ciężkie. Tak że nie bójmy się o tym mówić. Myślę, że nie taki diabeł straszny.

Pamiętajmy o tym, że są ciężkie chwile. Są momenty, w których będzie ciężko, jest przykro. Jesteśmy obdarci z takiej swojej intymności i wychodzimy troszkę ze strefy komfortu. Chciałbym w dalszej części rozmowy też pogadać właśnie o tym, że postaranie się tak jak wcześniej Ty wspomniałeś i ja również, obdziera nas troszkę z tego naszego komfortu i z intymności. Czy Ty miałeś duży problem z tym właśnie, że te starania powodowały, że niektóre czynności były mechaniczne, obdarte z uczuć? Że pewne rzeczy trzeba robić, a tak naprawdę nawet nie mamy na to ochoty?

Wchodzimy w tryb zadaniowość

B: Oczywiście było wiele takich rzeczy. Na przykład omawiane przed chwilą badanie nasienia. Nic w tym nie było przyjemnego, jednak myślę, że to też zależy bardzo wiele od typu człowieka i jego osobowości. Ja podchodziłem do tego tak bardziej zadaniowo. Starałem się kierować tym, że muszę to zrobić, muszę oddać materiał do badania, bo się staramy. Każdy z nas i żona i ja robimy wszystko w tym kierunku, aby nas zdiagnozować, sprawdzić, co może być nie tak, co powoduje nasze niepowodzenia. I po prostu to robiłem.

 M: Robimy rzeczy, na które nie zawsze mamy ochotę, ale tak jak Ty powiedziałeś –  zadaniowość. Myślę, że tutaj to jest właśnie takie bardzo fajne podejście i być może uniwersalne. O ile się da oczywiście, żeby pewne rzeczy sobie wytłumaczyć w głowie, z pewnymi problemami poradzić sobie.

Tak było też w moim przypadku, że do pewnego momentu nie widziałem problemu. Kiedy ten problem się pojawił, moja żona bardziej emocjonalnie do tego podchodziła, a ja chciałem właśnie działać zadaniowo. Wiedziałem, że będzie to kosztowało, więc więcej pracowałem. Miałem świadomość, że będą jakieś wyjazdy, więc organizowałem pracę tak, żebym mógł dni wolne sobie zorganizować. Wiedziałem, że będziemy potrzebowali jakiegoś oddechu od tego wszystkiego, więc pomyślałem też o jakimś urlopie. Tak jak powiedziałaś fajne jest takie organizowanie tego i pomyślenie o naszych staraniach jako o rzeczy, z którą musimy sobie poradzić.

Tak samo, jak wiem, że być może jest to trudne i takie troszkę uprzedmiotowienie tego, aczkolwiek myślę, że w pewnych warunkach może zdać to egzamin. Możemy zrobić sobie listę, co musimy robić po kolei. Żona idzie do kliniki, my później badamy nasienie, z wynikami idziemy do lekarza. Myślę, że to może być fajny tip dla wszystkich, którzy się starają.

Badania dla kobiet i mężczyzn

B: Oczywiście. Przypomniała mi się jeszcze jedna taka kwestia, która mnie motywowała. Zawsze, gdy sobie pomyślałem, ile różnych badań musi wykonać Zosia, przez jakie zabiegi musi przejść, musimy przejść. Teraz dzielę to po prostu, żeby przedstawić i ukazać badania, które były po mojej stronie i po Zosi stronie. Zawsze staraliśmy się mówić tak, jak Ty wcześniej wspomniałeś temat winy. Teraz już idę trochę w dygresję, ale kiedy widziałem, ile Zosia musi wykonać badań, teraz mi przyszła do głowy drożność jajowodów, przeróżne inne badania, które też na pewno odzierały ją z godności. Nie były one przyjemne, często też były bardzo bolesne. Pomyślałem, jakim problemem jest oddać próbkę do badania dla mnie wobec tych wszystkich rzeczy, na które Zosia szła i zabiegów, które wykonywaliśmy.

Czasami Zosia wspomina mi o problemach  par starających się. Na przykład staraczka zwraca się do nich, mówiąc: mój mąż nie chce się zbadać, nie chce zrobić badania nasienia, brać suplementów, jeść czarnuszki, pić oleju. Czasami w takiej złości to sobie po prostu myślę, jeszcze się rozpłacz. Mój mąż nie może zrezygnować z sauny, bo to lubi. Niech jeszcze siądzie i się rozpłacz. Wiem, że to trochę takie mocne, ale kurczę, spójrzmy na kobiety, ile one wykonują różnych badań, ile one robią. Wydaje mi się, że najczęściej to wychodzi od strony kobiety, starania. Zdarza się oczywiście, że ze strony mężczyzn, ale najczęściej to jest ta strona kobiety. To ona przewodzi w tym wszystkim i jest takim prowodyrem tego wszystkiego.

Przełomowy moment

M: Przepraszam. Wtrącę się od razu, bo tak jak Ty powiedziałeś jeszcze rozpacz się do tego. Powiedziałeś, że to dosyć mocne jest. Ja też powiem coś, co może być troszkę kontrowersyjne. Ja na początku też nie podchodziłem zbyt optymistycznie do tych wszystkich badań, starania się. Byłem bardzo sceptyczny. Myślałem, że jeszcze mamy czas, że to nie jest czas na lamentowanie, że wszystko tam się jakoś normalnie ułoży. Nie widziałam tego problemu i w momencie, kiedy żona cały czas mnie prosiła: pomóż mi, zróbmy to, zróbmy tamto i tak dalej i tak dalej. Powiem

Wam szczerze, że miałem taki przełom już, że miałem dosyć płaczu, miałem dosyć tego nastroju melancholijnego. Miałam dosyć naszych kłótni, które kończyły się płaczem. Trochę było tak, że zrobiłem to może nie dla świętego spokoju, ale dla siebie też. Nie tyle, co dla nas tylko zrobiłem to dla siebie. Dobra chcę mieć to już za sobą. Zróbmy te wszystkie badania. Zróbmy to wszystko. Myślę, że to był taki troszkę przełomowy moment w życiu.

Także panowie, myślę, że nadchodzi ten moment w staraniu się każdej z par, że trzeba podjąć pewnie decyzje. Moim zdaniem nie ma sensu dalsze staranie się kobiet, ich diety, ich wyrzeczenia, bo są to mega wyrzeczenia i problemy z tym związane, jeżeli my nie chcemy się zdiagnozować.

Myślę, że to jest mega ważne. Powiedz Bartku, co Ciebie skłoniło, czy właśnie to, że Zosia przychodziła też tak dużo i też nie miałeś z tym problemu, dlatego, że patrzyłeś, jak to wygląda z drugiej strony i dlatego się przebadałeś? Czy masz może jakieś inne rady dla naszych słuchaczy, którzy mają jakieś opory przed badaniem nasienia?

Wyrzeczenia

B: Nawiązałeś Michał właśnie tego, że myślę, że to jest bardzo istotne. Kobieta podejmuje się tylu wyrzeczeń, diet, wizyt lekarskich. Rozpoczynamy wszystko od kobiety. Ona wykonuje serię badań, zabiegów, wszystkiego, co jest potrzebne, żeby przygotować jej organizm do ciąży. Mężczyźni często stoją sobie z boku i patrzą jako w pełni zdrowi, pewni, że wszystko jest okej.

Wykonujemy te wszystkie czynności, że tak powiem na kobiecie. Może źle, ale takie określenie mi przyszło na myśl. Kobieta wykonuje te wszystkie badania i tak naprawdę można sobie uzmysłowić to, że być może to wszystko jest niepotrzebne. Może tracimy w tym momencie czas, bo okaże się, że to parametry nasienia są słabe i że to nasi żołnierze nie dają rady i ich trzeba wzmocnić dietą, trzeba zredukować masę ciała albo włączyć aktywność fizyczną. Albo wprowadzić w życie szereg innych wskazówek, odmówić sobie pewnych przyjemności (na przykład saunę to w moim przypadku było akurat trudne, bo bardzo lubię saunę).

M: Myślę, że o tym porozmawiamy w kolejnym odcinku, bo jest to też pewnie taki temat, jeżeli oczywiście panie nam pozwolą jeszcze kiedyś skorzystać tutaj z tych mikrofonów, myślę, że moglibyśmy pogadać właśnie takich bardzo prozaicznych rzeczach. Jeżeli zrezygnujemy z pewnych rzeczy, które są dla nas prozaiczne, na przykład znam osoby, które dużo jeździły na rowerze i poprzez przegrzewanie jąder miały słabe wyniki i to, że zrezygnowały z bardzo długich wycieczek rowerowych, co wydawałoby się samo zdrowie. Czy tak jak Ty wspomniałaś o saunie. To się diametralnie poprawiło.

B: Mam już nawet tytuł: „10 rzeczy, które codziennie niszczą jakość Twojego nasienia”. Mamy tytuł odcinka. Dziewczyny nam dadzą na pewno mikrofony.

Badanie nasienia może pozwolić zaoszczędzić czas i pieniądze

M: Panowie jest jeszcze taka jedna rzecz, która myślę, może do niektórych trafi. Ja też gdzieś to kiedyś przemyślałem sobie i myślę, że jest to cenna uwaga. Zobaczcie, nasze badanie kosztuje 100-200 zł. Możemy w bardzo szybki sposób zdiagnozować się i wykluczyć, czy nasze plemniki są sprawne, w którą stronę dalsze badania mogą pójść. Pomyślcie sobie, ile pieniędzy możemy zaoszczędzić w tak krótkim czasie. Tak niewielkim nakładem pieniędzy. Zostawmy już to całą sferę uczuciową. Spójrzmy na to takim zimnym okiem.

Skalkulujemy to 150-200 zł, a z drugiej strony stoją tak naprawdę tysiące złotych, które kobiety wydają na diagnostykę, leki, różnego rodzaju badania USG, dojazdy do klinik.

Moim zdaniem takie proste jak to można by powiedzieć na chłopski rozum, zapłaćmy, przebadajmy się, miejmy to z głowy. Wtedy już wiemy, w którym kierunku idziemy. Kiedy okaże się, że coś jest nie tak z Waszym nasieniem, to nie jest to koniec świata. Oczywiście zdarzają się sytuacje, gdzie nie da się z tym nic zrobić, ale w dużej ilości przypadków możemy wprowadzić dietę, zmiany stylu życia, nałogi możemy odstawić. Naprawdę można z tym spokojnie walczyć. Nie jest to koniec świata i nie umniejsza to naszej męskości. Pamiętajmy o tym.

Czasami też słyszałem, że jak pójdę się przebadać i okaże się, że coś jest nie tak ze mną to, co ze mnie za mężczyzna. Taki sam, jak i wcześniej. Tyle że pokazuje, że masz przysłowiowe jaja, że poszedłeś, przebadałeś się i działacie dalej. Nie ma w tym naprawdę nic ujmującego. Bardzo zachęcam ze swojej strony i dla mnie jest to naturalną męskością.

Wykonanie badań to przejaw męskości i odpowiedzialności

B: Właśnie chcę w tym kierunku pójść, że ja właśnie spojrzałbym na to inaczej. To jest właśnie męskie. Ty wtedy stajesz się mężczyzną i jeszcze bardziej męski, jeżeli masz jaja i pójdziesz na te badanie nasienia. Nie jest męskim to, że ktoś się boi, waha, nie będzie pił oleju z czarnuszki. Męskie jest to, jeżeli podejmujesz tę rękawicę. Przełykasz tę czarnuszkę i robisz wszystkie rzeczy, które wydawałyby Ci się niemęskie, niewygodne, mogące ugodzić w Twoją męskość.

Męskość się tutaj nie kończy, na jakości nasienia. To jest mnóstwo innych czynności, rzeczy, które możesz zrobić, które robią Cię tym mężczyzną. Stajesz się tym mężczyzną wtedy, kiedy właśnie wychodzisz ze swojej strefy komfortu. Żeby nikt nie odebrał tego, że chcę mówić jak coach. Tak, wtedy jesteś mężczyzną.

M: To jest fajne, co powiedziałeś i tutaj z coachowaniem to nie ma nic wspólnego. Ta strefa komfortu tutaj kluczowa. Musimy zrobić coś, co stoi być może w sprzeczności z naszą naturą albo z czym nie mieliśmy do czynienia do tej pory. Ale naprawdę nie ma czego się bać. Bardzo fajnie powiedziałeś, że to jest właśnie takie pokazanie męskości.

Nie oszukujmy się, w naszym przyszłym życiu będziemy jeszcze mieli dużo tak niesamowitych problemów, że później to, że nie chcieliśmy się pójść przebadać i to, że straciliśmy tyle czasu. Będziecie sobie naprawdę pluli w brodę, że w końcu poszliście po roku czy po dwóch latach przekonywania, proszenia, płaczu. Gdzie można to było wszystko załatwić w dwa, trzy, cztery miesiące. Mam nadzieję, że takie starania, takie diagnozy kończą się później ciążami, pojawia się upragnione dziecko i wchodzimy w kolejny etap życia. Wchodzimy w etap budowania naszych wymarzonych domów, budowania dalej rodziny, budowania swojej kariery. Także naprawdę warto poświęcić kawałek swojego życia na to, żeby te starania przebiegły w miarę normalnie, w jak najmniej dramatycznych okolicznościach.

#badanienasieniajestmęskie

M: Wspierajmy się nawzajem. To jest mega ważne. Rozmawiajmy. Uczymy się rozmawiać ze sobą. Rozmawiajmy ze swoimi mężami, ze swoimi żonami, partnerkami, a na pewno będzie łatwiej. Myślę, że to takie optymistyczna jest na koniec, że warto, że można, że badanie nasienia jest ważne.

B: Jest męskie.

M: Jest męskie. Tak. Zrobimy może sobie taki hashtag #badanienasieniajestmęskie albo wymyślimy coś bardziej trendy.

B: #badajsiętojestmęskie

M: #pokójzwierzeń

B: #pokójzwierzeńtojestmęskie

M: Nie bójcie się naprawdę. Mam nadzieję, że troszkę odczarowaliśmy ten temat. To, co mówiliśmy, komuś się przyda, komuś może rozwieje jakieś problemy. Mam taką nadzieję.

B: Może kogoś popchnie właśnie w kierunku powędrowania do kliniki, zbadania się. Mieliśmy w tym podcaście poruszyć kilka różnych tematów. Jednak specjalnie się do tego nie przygotowywaliśmy. Stwierdziliśmy, że opowiemy to, co czujemy, to, co pamiętamy z naszych starań. Tak naprawdę poszerzyliśmy jeden problem – samo badanie nasienia.

Temat rzeka

M: Powiem szczerze, na początku też mieliśmy jakieś tam założenia, ale to jest temat rzeka. O tym można byłoby rozmawiać jeszcze dwie, trzy, cztery, pięć godzin, bo jest tu mega jeszcze mnóstwo pobocznych tematów, które moglibyśmy rozwinąć. Pewnie minęło 40 minut. Myślę, że rozmawialiśmy sensownie. Bardzo Was prosimy, jeżeli spodoba się Wam się ten cykl, taka odmiana od dziewczyn, to dajcie znać koniecznie. Jeżeli również chcielibyście coś zmienić, jeżeli macie jakieś inne pomysły, o czym moglibyśmy porozmawiać, to też dajcie znać. Jeżeli Wam się nie podobało i uważacie, że jesteśmy tutaj zbędni, napiszcie.

B: To będzie pierwszy i oby ostatni podcast. [śmiech]

M: Niepewność jest najgorsza.

B: Tak jak Michał powiedział, jeśli Wam się spodoba, fajnie. Myślę, że my też tutaj z każdą minutą trwania podcatu czuliśmy się coraz śmielej, pewnie, bo wiadomo, że zawsze pierwsze minuty to nagrywamy.

M: Jest troszkę stresik. Nasze żony nagrywają mega profesjonalne rzeczy, a my tutaj musimy w pewien sposób jakoś nadążać za poziomem.

B: Już na początku zestresowały nas czołówką, tym, że ma być czołówka. Tutaj już pierwszy stresik wszedł. Jeśli Wam się spodoba, mamy jeszcze sami swoich kilka tematów, które chcielibyśmy omówić. Myślę, że to Michał raczej przybierze formę jednego tematu na podcast. Nie tak jak ja myślałem wcześniej, że kilka, bo to jest po prostu bardzo dużo różnych historii, bardzo dużo różnych naszych wspomnień, do których się cofamy. Gdy o tym opowiadamy, to budzą się kolejne. Ty opowiadasz o swoich, ja wtedy przypominam sobie o swoich odczuciach i taka rozmowa zdecydowanie się przedłuża. To jest dyskusja. Jeden temat dyskusja trwa około 40 minut. Jeszcze moglibyśmy mówić, ale najważniejsze tematy poruszyliśmy. Dziękujemy Wam bardzo.

M: Dziękujemy bardzo…

B: …za uwagę.

M: Miejmy nadzieję, do usłyszenia.

B: Miejmy nadzieję, do usłyszenia.

M: Pozdrawiamy.

B: Pozdrawiamy.

Akademiowe diety i ebooki:https: sklep.akademiaplodnosci.pl