×
W górę
×
Akademia Płodności / Blog / Podcasty / #031 – Dieta na płodność – WYZWANIE
23.03.2021
#031 – Dieta na płodność – WYZWANIE

Na co dzień zachęcamy was do tego, aby wspierać płodność dietą, ale doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze jest to łatwe. Każdemu zdarzają się potknięcia, nawet nam! Dziś chcemy was z tego rozgrzeszyć. Nie oznacza to, że dajemy przyzwolenie na wszystko – chcemy tylko, abyście nie dokładali sobie wyrzutów sumienia i nie biczowali się, gdy dieta na płodność zejdzie na chwilę na dalszy plan. W tym odcinku podcastu zapraszamy was też do udziału w wyzwaniu, które pomoże wam unikać takich sytuacji, i dzielimy się swoimi dietetycznymi tipami.

Plan odcinka

  1. Nasze dietetyczne upadki
  2. Ania vs Zosia, czyli o skrajnościach w diecie
  3. Weź udział w wyzwaniu
  4. Dwa tipy, dzięki którym dieta na płodność będzie łatwiejsza w stosowaniu

Transkrypcja podcastu Akademii Płodności

Zosia: Kawę sobie pijesz? Kończąc ziewnięcie, zapytam.

Ania: Jeszcze raz – co mówiłaś?

Z: Kawę sobie pijesz?

A: Co mówisz?

Z: Która z nas jest tutaj mniej przytomna? Kawę sobie pijesz?

A: Piję sobie kawę i jestem przykryta kocem, bo jest zimno.

Z: Teraz jest mi optymalnie w kocu.

A: W nim jest super.

Z: Koce na wyposażeniu w korpo. Mamy tutaj trudne warunki.

Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, w której towarzyszymy parom starającym się o dziecko.

Z: Hello! Dzień dobry!

A: Dzień dobry, witamy wszystkich.

Z: Dzień dobry, wtorku. Poniedziałek – najgorszy dzień za nami, wszyscy są już rozkręceni. My też.

A: Pamiętajmy, że jutro środa, a to taki mały piątek, więc już prawie weekend.

Z: Tak jest. A jak wtorek, to dziewczynki regularnie publikują nowy podcast. Bardzo jesteśmy z siebie dumne z powodu tej cykliczności. Dzisiaj naszym tematem będzie dieta na płodność. Przechodzimy trochę do takich zagadnień, bo w sumie na tym bazuje nasza Akademia. Ale dziś będzie tak z ludzką twarzą.

A: O!

Z: Nie tak, że dwie mentorki będą mówić, jak należy żyć i jaka droga jest najwłaściwsza, tylko takie dietetyczki, które…

A: Pokażą wam samo życie.

Z: …też upadają. I są tylko ludźmi. Czasami się zastanawiamy z Anią, czy inni postrzegają naszą codzienność jako pasmo kaszy orkiszowej bio z passatą bio i bez żadnych potknięć. Jak sobie wyobrażasz, co wykładam z koszyka na taśmę przy kasie w sklepie, to nie ma tam nigdy lay’sów – widzisz to tak?

A: Na pewno są osoby, które mogą tak myśleć. Nagrywamy ten podcast, aby sobie na to pozwolić i aby ze spokojnym sumieniem stać przy taśmie w Lidlu albo Biedronce i nie sprawdzać, czy ktoś z tyłu patrzy, co mamy w koszyku, bo kojarzy nas z internetów. I właśnie o tym będzie ten odcinek, więc zapraszamy.

Nasze dietetyczne upadki 

A: Zaczniemy najpierw od upadków. Zosiu, powiesz trochę więcej na ten temat?

Z: Dlaczego akurat ja? Opowiem, oczywiście, bo upadam bardzo często.

A: Zachęcamy was do tego, aby dieta na płodność gościła u was na co dzień, bo wiemy, jakie to daje efekty i jak wiele możemy tym zdziałać. Ale wiemy też, jak wygląda życie. Oprócz starań chodzimy do pracy, spotykamy się na imieninach, urodzinach, weselach (chociaż teraz wiadomo – czas pandemiczny), niedługo będzie majówka i będziemy grillować ze znajomymi. Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Zosiu, czy jak byłaś na płodnej diecie, to pozwalałaś sobie na małe odstępstwa od diety?

Z: Anka robi wstęp i jest nadzieja, że zacznie opowiadać o sobie, a jak przychodzi co do czego, to znowu ja mam mówić. Bawi mnie to bardzo, ponieważ już nie mam dwóch twarzy „Zosi dietetyczki” i „Zosi prawdziwej”, tylko otwarcie się przyznaję, że potrzebuję w swoim życiu i w swojej diecie „luftów bezpieczeństwa”. Chociaż nie jest to takie „insta”, bo przecież super byłoby jeść tylko jakieś ekstrarzeczy. Bardzo chciałabym, aby życie tak wyglądało, ale jestem tylko człowiekiem i niestety bardzo ubolewam nad tym, że czasami lubię jeść syfy. Bardzo przykro jest mi to mówić, ale tak jest. Dlatego rozumiem też swoich pacjentów.

Różne fazy

A: Zanim przejdziemy do kolejnej kwestii, poruszę to, że ja też nie jestem krystaliczna. W ostatnich latach staram się trzymać dietę, ale zdarzały się również takie momenty, kiedy tego zdrowego stylu życia było u mnie o wiele mniej. Towarzyszyły temu różne sytuacje i brak mobilizacji. To są takie wzloty i upadki. Nie mogę powiedzieć, że jestem taka superekstra. To nie jest tak, że żywię się tylko kebabami, ale miałam takie chwile. Faza życiowa na konserwę – wjeżdża konserwa, faza na kaszę gryczaną – wjeżdża kasza gryczana, faza na zdrowe jedzenie – wjeżdża zdrowe jedzenie, a czasami jest faza na pizzę i nie mogę się temu oprzeć. I tak to wygląda. Tak więc nie martwcie się, jeśli u was również pojawiają się takie upadki. Mam nadzieję, że tym podcastem zachęcimy was do tego, aby się z nich podnosić.

Bez wyrzutów sumienia

Z: Wyjaśniłabym na początku, co rozumiemy pod hasłem „upadek”, a co przez „luft bezpieczeństwa”. Rozmawiałyśmy już o tym, że po odstępstwie od diety, którą zakładasz, że będziesz stosować na 100%, pojawiają się wyrzuty sumienia. To bardzo zależy od naszej osobowości i od tego, na kogo to trafi. Już na wstępie wyszłyśmy z założenia, że bardzo chciałybyśmy was rozgrzeszyć i powiedzieć wam, że to jest naprawdę w porządku, że ta dieta na płodność nie jest od linijki i czasami się zdarzy zboczyć z tej ścieżki. Dla mnie to jest jasne jak słońce, ale wiem, że są tacy, którzy bardzo długo potrafią cisnąć na 100%. „Luft bezpieczeństwa” w postaci zaplanowanego, przemyślanego i zjedzonego pod kontrolą nielegalnego posiłku, ale takiego, który w jakiś sposób wpisuje się w naszą dietę, jest czymś zupełnie innym niż upadki, o których będziemy jeszcze mówić.

U mnie było tak, że jak coś mnie wyrwało z diety (np. zaspałam, nie zrobiłam zakupów, nie ugotowałam czegoś i musiałam się posiłkować tym, co kupiłam albo zamówiłam), to często ją odpuszczałam. I to nazwałabym moim upadkiem. Z kolei jak zjadłam coś nielegalnego, ale wiedziałam, że zaraz wrócę na właściwe tory, to cieszyłam się każdym kęsem. Niech to będzie np. ten kebab – jak go jadłam, to całą sobą. Wyobrażałam sobie, jaki to jest syf, ale on mi tak bardzo smakował. I wiedziałam, że teraz długo po niego nie sięgnę.

Nie miałam czegoś takiego jak ty, że się popłakałaś, że wszystko straciłaś, bo zjadłaś pysznego pączka zrobionego przez twoją mamę. Rozgraniczmy sobie te osobowości typu Ania i Zosia (a może będzie jeszcze ktoś pośredni), żeby to nasze rozgrzeszanie, które chcemy dać na wstępie, nie trafiło na podłoże à la Zosin, gdzie tak to sobie przerobicie, że „lufty bezpieczeństwa” będą stanowiły główną część diety. A chodzi o to, aby nie płakać tak jak Aniusia.

Ania vs Zosia, czyli o skrajnościach w diecie

A: Gdy mówię o ostatnim czasie, że raz z dietą jest gorzej, raz lepiej, to mam na myśli dietetyczkę Anię, która ładuje na taśmę w Lidlu różne rzeczy, niekoniecznie zawsze okej, chociaż się staram. Nie wspominam przy tym okresu, kiedy starałam się o dziecko i dieta na płodność to była moja codzienność. Wtedy byłam tak zdeterminowana, że trzymałam nawet więcej niż 80% diety. Lubię czuć tę sprawczość w sobie i doświadczyłam tego dwukrotnie.

Przy pierwszej zmianie żywienia podczas starań i przy wprowadzaniu tych zdrowych, propłodnościowych składników spotkałam się z ogromnymi wyrzutami sumienia, które pamiętam do tej pory i wiem, jak bardzo to było smutne. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Tyle dobrego zrobiłam wtedy dla siebie i ta dieta na płodność tak super wyglądała. I zamiast się skupić na tym, to niepotrzebnie koncentrowałam się na poczuciu winy po zjedzeniu pączka. Nie chciałabym, abyście też tak mieli. Jeśli trzymacie tę dietę, a pozwolicie sobie czasem na różne odstępstwa, to niech to się nie kończy wyrzutami sumienia, które wiążą się z tyloma przykrymi doznaniami. Lepiej spójrzcie, jak wyglądał wasz cały tydzień i jak ta dieta na płodność była przez was wprowadzana.

Bez przesady w każdą stronę

Z: Ania prosi o to, aby nie przesadzać w jej stronę, czyli takiego ortodoksa dietetycznego, bo świat naprawdę się nie zawali, jak zjecie domowego pączka od mamy. Z kolei Zosin prosi o to, abyście nie byli zbyt liberalni w swoim podejściu do diety, do czego ja miałam tendencję, gdyż mój hedonizm brał górę. Chodzi o znalezienie zdrowego, sensownego balansu. Tłumaczymy to, bo rzucając takie ogólne hasło, że chciałybyśmy was rozgrzeszyć, wolałybyśmy, aby dotyczyło to uzasadnionych sytuacji, a nie, że „hulaj dusza, piekła nie ma”. Chodzi o to, aby się nie zadręczać dodatkowymi wyrzutami sumienia.

Ania powiedziała dzisiaj, że fajne byłoby takie badanie pokazujące, jak dane odstępstwo żywieniowe na coś wpływa, np. na insulinooporność lub wystąpienie owulacji. Niestety nie ma takich badań. Trudno jest to ocenić, bo to zależy od tego, na jakim gruncie popełniamy dietetyczny błąd. Czy to jest rozhulana insulinooporność, czy już ogarnięta, czy taka na lekach, czy bez nich. Jest tyle czynników składowych, że mówienie o tym, jak bardzo takie potknięcia nam coś zaburzą, to tylko gdybanie. Może się okazać, że nic się nie stanie, a może być tak, że wybije nam insulinę do kosmicznych wartości na bardzo długo i zaburzy to sporo. Ale zawsze po takim upadku da się wrócić na właściwe tory. Będziemy sobie dzisiaj rozmawiać, jak to wygląda u nas – dietetyczek z ludzką twarzą.

Weź udział w wyzwaniu

Z: To wszystko, o czym teraz mówimy, wzięło się stąd, że najserdeczniej na świecie chciałybyśmy was zaprosić na nasze wyzwanie, które już trwa. Jeśli słuchacie nas we wtorek, to ono rozpoczęło się w poniedziałek. Wyzwanie jest dostępne dla wszystkich, którzy są zapisani na nasz newsletter, więc mam nadzieję, słuchaczu, że już tam jesteś. Jeśli nie, to możesz dołączyć w każdej chwili. Tylko pamiętaj, że moment dołączenia do wyzwania decyduje o tym, ile materiałów dostaniesz, bo codziennie wysyłamy nowe maile i karty pracy. Od tego, kiedy dołączysz, zależy to, co będzie w wyzwaniu. A co w nim będzie, Anno?

A: Uśmiecham się już na samą myśl. Znajdziecie tam takie „ułatwiacze”, którymi się z wami dzielimy, czyli proste sposoby na wprowadzenie diety na płodność. A jeśli już na niej jesteście, to mamy nadzieję, że pozwoli wam to odkryć coś, co jeszcze bardziej ułatwi jej stosowanie. Na przykład będą tam karty pracy ze słoiczkami i konkretna lista przypraw i ziół, które mają działanie przeciwzapalne i które warto mieć pod ręką. Dostaniecie też w prezencie rady związane z przyborami kuchennymi.

Dieta na płodność – wskazówki

Z: Ja tylko uprzedzę, bo sprzęty kuchenne mogą być bardzo rozbudowane i drogie, a tu chodzi o podstawowe rzeczy, które nie generują dużych kosztów, a bardzo ułatwiają życie. O tym też powiemy w wyzwaniu. Takie kuchenne must have.

A: Zawsze jak to komuś przemycamy, to jest takie: „Serio?! Można tego użyć i nie muszę kupować Thermomixa, tylko wydać kilka złotych i mam superurządzenie… przybór?”. Dobrze to odmieniłam? (śmiech)

Z: Śmieszy mnie to, bo przed chwilą była dyskusja, czy powinno się mówić „zamróź” czy „zamroź”. Słownik języka polskiego ma dla nas wiele definicji. Anka zaczęła coś czytać o słojach drewna, a ja o jakiejś zamrozi jako zjawisku atmosferycznym. Debata jeszcze trwa, ale mamy nadzieję, że się dogadamy.

A: Wracając do wyzwania, mamy nadzieję, że dołączycie i że jesteście z nami. Działajmy razem. Być może pomożemy wam we wprowadzaniu płodnych wskazówek.

Z: Ania nie powiedziała jeszcze o czymś bardzo ważnym, o czym wszędzie się trąbi, a mało kto daje rozwiązania, jak to naprawdę zrobić. Mamy na myśli picie wody. Opracowałyśmy taki habit tracker. Będzie można go sobie wydrukować i śledzić swoje tygodniowe postępy, aby odznaczać i widzieć, jak to u was wygląda, kiedy macie momenty przestoju, a kiedy udaje wam się z tego wywiązać.

Dwa tipy, dzięki którym dieta na płodność będzie łatwiejsza w stosowaniu

Z: Trochę nie możemy zdradzać, co jest w tym wyzwaniu, bo jest ono dostępne dla jego użytkowników, ale mamy nadzieję, że jesteście na pokładzie, a jak nie, to za chwilę dołączycie. Jednak uchylając rąbka tajemnicy, postanowiłyśmy z Anią podzielić się z wami po jednym tipie (w wyzwaniu jest ich oczywiście dużo więcej), bez którego nie wyobrażamy sobie szybkiego ogarniania diety, biorąc pod uwagę to, jak wygląda życie w dzisiejszych czasach, gdzie każdy ma na głowie milion rzeczy. Ania powie o jednym sposobie, ja o drugim. Po resztę zapraszamy na wyzwanie.

A: Super. To ja opowiem o tipie, na którego punkcie był szał, jak go pokazałam na Instagramie. Jest to bardzo proste i robiłam to już drugi rok – chodzi o mrożenie warzyw w kosteczkę, czyli przygotowanie mieszanek, których używam do zupy. Robię to w ten sposób, że najpierw obieram duże ilości marchewki, kroję w kosteczkę razem z pietruszką, porem i selerem, a później tworzę z tego mieszankę, którą mrożę w woreczkach. To nie jest jedna porcja do jednej zupy, tylko są to półkilogramowe worki, które otwieram, gdy gotuję. Kupujecie brokuł, wrzucacie garść albo dwie tej mieszanki warzywnej, dodajecie przyprawy, zioła, potem zabielacie zupę jogurtem i jest gotowa i pyszna.

Z: Uśmiecham się, bo bawi mnie, jak to jest proste. Przydałby się jeszcze do tego zamrożony bulion.

A: Jasne, że tak. Jeżeli go macie, to już w ogóle jest kosmos. Jak mam bulion, to zupa robi się sama.

Legalne słodycze

Z: Zdradzę, że będzie w wyzwaniu o tym, co zrobić, aby mieć bulion. A mój life changer to kolejny ukłon w stronę „Zosinka szamacza” – muszę mieć pod ręką legalną słodycz. Uczę się nie chomikować rzeczy, które wiem, że zawsze na mnie czekają, jak np. jakiś zapyziały, rozpuszczony baton, którego w chwili kryzysu wygrzebię ze schowka w samochodzie. Na gorszy okres albo na ten moment przy pierwszej kawie przedpołudniowej, kiedy jest ssanie na coś słodkiego i czasami trudno się opanować, muszę mieć gotowca. Jak nie mam wtedy czegoś legalnego pod ręką, to jest trochę dramat.

I mogę wam też powiedzieć, że mamy dla was z Anią mały prezencik. Nasz przepis na legalną słodycz jest turbosuper. Można sobie ją przygotować w dużej ilości i pomrozić ją w porcjach. To jest ekstra, bo później czeka to na was w zamrażalniku i tylko to wyciągacie, kiedy jest trudniej. Przepis na nasze pyszne owsiane batony z czekoladą już jest albo dopiero będzie na Instagramie. Nie wiem, w którym momencie wyzwania będzie to opublikowane, ale mamy taki plan, żeby się to pojawiło na naszym oficjalnym profilu.

A: A te batony są przetestowane na milion sposobów i wiemy, że to naprawdę sztos. Jeżeli macie problem ze słodyczami, to to są… Ojej!

Z: „Jeżeli macie problem ze słodyczami” – co?!

A: Jeżeli są tutaj jacyś słodyczoholicy, którzy poszukują zdrowych batonów, no to one są.

Z: Ja nie mam, stara, problemów ze słodyczami. Mam problem, kiedy ich nie mam.

A: No różne są problemy.

Z: Jak macie problem bez słodyczy, to też was zapraszamy.

A: I z nadmiarem też. Batony są na propsie.

SOS posiłki

Z: I co, właściwie tyle, bo nie możemy zdradzać za wiele, co się kryje w wyzwaniu, więc musimy to ukrócić. Ale mamy nadzieję, że rozbudziłyśmy w was chęć zerknięcia, co tam dla was przygotowałyśmy. A! I wiecie, co jeszcze będzie? To jest turbo – SOS posiłki. Prędzej czy później przychodzi taki moment, który wynika właśnie z tego, o czym już mówiłam, np. u mnie jest to albo z zaspania, albo z braku siły na zakupy. Albo przez to, że coś mi się zepsuło lub zabrakło jakiegoś składnika i nie ma wtedy możliwości – psychicznych bądź fizycznych – aby zastosować dietę. Jak z tego wybrnąć? Czy jest jakiś taki posiłek, który mogę zrobić bardzo szybko? Albo wyjątkowo kupić coś w osiedlowej Żabce, bo np. zaspałam, a w pracy chciałabym zjeść coś zdrowego?

A: Czyli SOS posiłki.

Z: Dokładnie tak to nazwałyśmy. SOS posiłki, które są takim opatrunkiem na zdarte kolano, kiedy się podwinęła noga.

A: Robimy pierwsze takie duże wyzwanie w Akademii.

Z: Nawet się zastanawiamy, czy nie za duże. Po tych czterech dniach, które planujemy, każdy będzie wyposażony w wiele kart pracy i potencjał do tego, aby coś natychmiast zmienić.

A: I to w bardzo prostych krokach. One biorą pod uwagę te potknięcia i sytuacje kryzysowe, które sprawiają, że nawyk wprowadzania płodnej diety może czasami zaniknąć.

Z: Czyli one sprawiają, że on nie zaniknie.

A: Tak. Mamy tutaj takie pomagacze. Nie no – super. Zapraszamy.

Z: I do usłyszenia za tydzień.

A: Do usłyszenia.

Z: Miłego tygodnia.

Akademiowe diety i e-booki: https://sklep.akademiaplodnosci.pl/