×
W górę
×
Akademia Płodności / Blog / Podcasty / #083 U androloga – dr Łukasz Kupis
czym jest Akademia Płodności
26.10.2023
#083 U androloga – dr Łukasz Kupis

Dlaczego już na początku starań warto zjawić się u androloga? Kiedy najlepiej wykonać badanie nasienia? Czy obniżone parametry nasienia faktycznie przekreślają szansę na zostanie ojcem? Na te i wiele innych pytań odpowiada dr n. med. Łukasz Kupis, androlog, urolog, specjalista w leczeniu niepłodności męskiej – drkupis.pl W tym odcinku rozmawiamy też o azoospermii, żylakach powrózka nasiennego, odwróceniu wazektomii czy o biopsji jądra. Mówimy również o tym, dlaczego mężczyźni nie chcą się badać i jak to zmienić. Posłuchaj koniecznie!

Plan odcinka

  1. Wizyta u androloga czy urologa – od czego zacząć?
  2. Kiedy zjawić się u androloga lub urologa?
  3. Kiedy zrobić badanie nasienia?
  4. Złe wyniki nie przekreślają ojcostwa
  5. Diagnostyka szyta na miarę
  6. Wynik badania nasienia – co ile się zmienia?
  7. Kiedy mężczyzna nie chce się badać…
  8. Azoospermia
  9. Obniżone parametry nasienia – przyczyny
  10. Dieta na płodność mężczyzny
  11. Gdy pomimo operacji parametry się nie poprawiają…
  12. W wielu sytuacjach da się pomóc
  13. Przy obniżonych parametrach nasienia nadal istnieje szansa na ciążę
  14. Płodność można wspierać na wiele sposobów

Transkrypcja podcastu Akademii Płodności

Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, w której towarzyszymy parom starającym się o dziecko.

Ania: Dzień dobry, panie doktorze. 

Dr Łukasz Kupis: Dzień dobry.

Ania: Witamy w naszym podcaście.

Dr Łukasz Kupis: Witam serdecznie.

Ania: Dzisiaj, drodzy słuchacze, będę sama. Wyjątkowo ten podcast poprowadzę sama, gdyż nasz Zosin, współtwórca podcastu, się rozchorował. A pan doktor ma tak napięty grafik, że fajnie by było, aby ten odcinek powstał pomimo tego wszystkiego.

Ania: Dzień dobry, panie doktorze.

Dr Łukasz Kupis: Witam jeszcze raz.

Ania: Gościem naszego podcastu jest doktor Łukasz Kupis. Jest andrologiem. I przedstawię może naszego gościa z opisu jego strony, ponieważ ma bogate doświadczenie. Doktor Łukasz Kupis jest andrologiem klinicznym, specjalistą urologiem FEBU zajmującym się płodnością męską i jej leczeniem, mikrochirurgiem, twórcą męskiej marki „Dbam o płodność z dr Łukasz Kupis”. Czy chce coś doktor dodać?

Dr Łukasz Kupis: Nie, to chyba wszystko, co ważne. Uzupełnimy pewnie w trakcie i też wyjaśnimy, bo być może część z tego, co tam padło, jest nie do końca dla wszystkich jasne.

Ania: Nie wiem, czy dobrze rozszyfrowałam ten skrót z urologii.

Dr Łukasz Kupis: FEBU? To jest skrót mówiący o przynależności do Europejskiej Federacji Urologów. To specjalizacja, która ma wymiar międzynarodowy, i taki tytuł dostajemy poza polską specjalizacją. Tak zwykło się dopisywać ten skrót.

Ania: 10 lat doświadczenia.

Dr Łukasz Kupis: Tak.

Ania: W pracy wspierającej płodność męską.

Wizyta u androloga czy urologa – od czego zacząć?

Ania: Proszę nam powiedzieć, czy para powinna skorzystać z pomocy androloga czy urologa? To budzi wiele wątpliwości, jeśli chodzi o wiadomości, które dostajemy. Pary pytają, czy możemy polecić jakiegoś urologa i to do niego się kierują.

Dr Łukasz Kupis: Tak naprawdę nie ma znaczenia, do kogo pójdą – czy zjawią się u urologa, czy u androloga. Androlog jest tak naprawdę specjalistą już z założenia mającym zajmować się męskim zdrowiem. To jest może trochę uproszczeniem tematu, ale w tym zawiera się ta najważniejsza informacja, czyli zajmuje się on również męską płodnością. Nomenklatura może być nieco myląca. Osobiście dla mnie to nie ma znaczenia, czy będzie to urolog, czy androlog. Andrologów ze specjalizacją jest nadal w Polsce niewielu. Ta grupa rośnie i te oficjalne szkolenia – czy to polskie, zrobione przez Polskie Towarzystwo Andrologii, czy europejskie – nadal są organizowane i grupa osób mogących się posługiwać specjalizacją czy certyfikatem z andrologii jest jeszcze niewielka, ale stale rośnie.

Dla mnie to nie ma kompletnie znaczenia. Tak naprawdę ważne, żeby ktokolwiek się nad tym pacjentem pochylił, żeby zrobił to dobrze i miał doświadczenie w zajmowaniu się męską płodnością. Urologów jest zdecydowanie więcej i żeby być andrologiem w Polsce, trzeba mieć specjalizację podstawową. Jedną z częstszych tych specjalizacji podstawowych jest właśnie urologia. Więc tak naprawdę nie ma to znaczenia. Ważne, żeby był to człowiek z doświadczeniem i wykonujący swoją pracę dobrze, poprawnie, dokładnie. I tyle.

Ania: Mam nadzieję, że nasi słuchacze będą trafiali tylko na takich specjalistów.

Kiedy zjawić się u androloga lub urologa?

Ania: A proszę powiedzieć, na jakim etapie starań trafiają do pana pacjenci?

Dr Łukasz Kupis: Często mam wrażenie, że nie trafiają w ogóle i to są statystyki, które są cały czas zatrważające, bo pochodzą z całego świata. Uważa się, że mniej więcej tylko co piąty mężczyzna, który powinien spotkać się ze specjalistą od płodności na swojej drodze do ojcostwa, trafia na jakiegoś specjalistę. To nie zawsze jest androlog, to często jest np. ginekolog. On też takiego pacjenta może skonsultować, jeżeli ma odpowiednią wiedzę i doświadczenie i zrobi to dobrze. Ale cały czas widzimy, że trafia tych pacjentów zdecydowanie za mało. A jeżeli już, to często późno. Nadal nie ma czegoś takiego, jak swego rodzaju profilaktyka, czyli np. badanie nasienia zrobione zupełnie na bardzo wczesnym etapie, często jeszcze niezwiązanym ze staraniami o płodność. Albo chcielibyśmy, żeby pacjent przynajmniej trafiał na samym początku, żeby już wtedy było wykonywane badanie nasienia.

Tutaj zawsze posługujemy się analogią do kobiet. Utarło się w społeczeństwie, że one jednak do lekarza chodzą – nie tylko wtedy, jak są ciężko chore, ale chodzą też do ginekologa w ramach profilaktyki. I jakby oczywiste jest, że kiedy kobieta planuje potomstwo, to pierwszym ruchem, zanim się do tego zabierze, jest pójście do ginekologa, żeby ten proces rozpocząć. Życzylibyśmy sobie takich pacjentów męskich. Takich, którzy przychodzą: „Panie doktorze, planuję albo właśnie zaczynam starania o potomstwo. Proszę mi powiedzieć, co mam zrobić”.

Ania: To jest taka trochę utopijna wizja, ale mam nadzieję, że też dołożymy tym, co padnie w tym podcaście, cegiełkę. Mam właśnie przygotowane pytania na temat tego, jak zachęcić mężczyzn do badania nasienia.

Kiedy zrobić badanie nasienia?

Ania: Nasuwa mi się jedno pytanie: co w momencie, w którym para, aby stwierdzić, że coś jest nie tak, czeka ten wyznaczony przez WHO rok? Czy lepiej przyjść do lekarza i sprawdzić te parametry nasienia, czy lepiej czekać rok?

Dr Łukasz Kupis: Nigdy nie czekać. Stoję na stanowisku, że w ogóle badanie jakości nasienia to jedno z niewielu badań u mężczyzny, które bez względu na to, jakie się ma czy miało, czy będzie miało plany na swoje życie, warto zrobić przynajmniej raz w życiu. Jak patrzymy na różne doniesienia naukowe, to jest to badanie, które nie tylko mówi o płodności, ale bardzo często jest dodatkową informacją na temat tego, w jakiej szeroko pojętej kondycji zdrowotnej jest mężczyzna.

Nigdy nie udało mi się wymyślić mężczyzny, któremu zabroniłbym tego badania albo któremu powiedziałbym, że to jest pomysł bez sensu i lepiej z niego zrezygnować. Stoję na stanowisku, że absolutnie badanie nasienia, które kosztuje około 150–170 zł, na samym początku starań czy jeszcze przed ich rozpoczęciem powinno być zrobione bez czekania rok.

Rok to moment, w którym już wiele mogło się wydarzyć. Zawsze podaję przykład sporej grupy pacjentów, którzy mają duże zaburzenia w jakości nasienia. Jeżeli mieliby oni po roku się dowiedzieć, że jest ogromny problem z ich płodnością, to mieliby poczucie, którego strasznie nie lubimy w staraniach o potomstwo, czyli poczucie starty czasu. Bo mogli już pewne rzeczy wykonywać. Pamiętajmy, że jest jeszcze przy tym wszystkim partnerka, która też może mieć różne problemy. Do tego dochodzi czynnik wieku, który też trzeba szanować itd. Plus emocje, które przez ten rok potrafią się mocno zużyć. Naprawdę warto wykonać taki prosty ruch na samym początku.

Nie zawsze trzeba z wynikiem zjawiać się u androloga

Dr Łukasz Kupis: Bardzo często mówię swoim pacjentom, że jeżeli przychodzi im to do głowy, to trzeba absolutnie realizować ten pomysł. Co więcej, warto zrobić to badanie nasienia i pierwszy rzut oka na wyniki wykonać nawet samodzielnie. To nie od razu musi oznaczać, że trzeba koniecznie zjawić się u androloga, żeby to skonsultować. Te wyniki są teraz bardzo fajnie przekazywane. Są tam również dorzucone normy, które powinno się spełniać. To pierwsze spojrzenie na wynik można próbować wykonać samemu.

Jeżeli tylko się pojawią jakiekolwiek wątpliwości, wtedy oczywiście zapraszam – konsultujemy, ustalamy szczegóły, uczymy. Bo ja też staram się moich pacjentów przede wszystkim edukować. Nie zawsze im obiecuję, że sam czy z nimi jestem w stanie wszystko poprawić. Ale jak obserwuję przez lata, to moi pacjenci przede wszystkim bardzo chcą wiedzieć i rozumieć. I często przychodzą do mnie np. na drugą opinię z listą pytań, na które nikt do tej pory nie odpowiedział. Często otrzymują ode mnie bardzo podobną odpowiedź, którą już mieli, wychodząc z poprzedniego gabinetu, tylko wreszcie ktoś im to wytłumaczył. W końcu ktoś im pokazał, jak każdą cyfrę mniej więcej rozumieć, jakie z tego będą płynęły konsekwencje. Więc oni też chcą wiedzy. Fajnie jest ją przekazywać, bo się dużo łatwiej z takim pacjentem potem pracuje. Oni też dzięki temu wiedzą, co mogą robić.

Robić to badanie, żeby wiedzieć więcej i wcześniej przede wszystkim. I móc zrobić więcej.

Złe wyniki nie przekreślają ojcostwa

Ania: Teraz wejdę w buty takiej osoby, która nie wie do końca, jak nazywa się to badanie. Używamy tutaj nomenklatury „badanie nasienia”, umawiając się na wizytę. Jak nazywa się to badanie, które wykonujemy pierwszy raz?

Dr Łukasz Kupis: Zawsze zalecam jako pierwsze tzw. badanie jakościowe nasienia pod hasłem „rozszerzone”. To badanie, które dokłada również ocenę morfologii. Z samą morfologią, czyli parametrem mówiącym o prawidłowej budowie plemników, trzeba obchodzić się ostrożnie przy jej komentowaniu i wpatrywaniu się w nią w trakcie leczenia czy diagnostyki niepłodności pary. Ale jest to parametr, który chcemy znać i który chcemy mądrze opisać.

Tych badań, które można wybrać, takich bardziej zaawansowanych, jest co najmniej kilka do kilkunastu. Ale wchodzenie w głębsze spojrzenie na męską płodność powinno być ukierunkowane bardzo indywidualnie. Im głębiej wejdziemy w tę diagnostykę, tym po pierwsze rosną ceny tych badań, a po drugie, tym mniej one stają się oczywiste. Samo badanie jakościowe nasienia, czyli to nasze podstawowe narzędzie, nie jest narzędziem doskonałym. Wiemy, że lepszego nie mamy, i trzeba to pacjentowi powiedzieć. Ale z drugiej strony wiemy też, że ono nie odpowiada na wszystkie pytania. Trzeba to pacjentowi powiedzieć na samym początku, że doskonały wynik badania nasienia nie gwarantuje potomstwa. Wyniki, które mogą mieć pewne niedociągnięcia, jakieś zaburzenia, wcale nie muszą tego ojcostwa przekreślać. I trzeba to bardzo ostrożnie z pacjentem omówić, żeby on też to odpowiednio zrozumiał.

Ania: To jest bardzo ważne.

Diagnostyka szyta na miarę

Ania: Często jest tak, że jeżeli mężczyźni mają już na kartce dobre wyniki nasienia, to raz, że nie chcą dalej poddawać się diagnostyce, i dwa – wręcz stają okoniem: „Zobacz, parametry nasienia są wspaniałe, tam nic nie jest zaznaczone na czerwono, więc wszystko jest okej”. Super, że wyszło tutaj, że istnieje dalsza diagnostyka, która rozumiem, że jest wprowadzana po jakimś czasie, kiedy starania nie przynoszą skutku.

Dr Łukasz Kupis: To bardzo indywidualna kwestia. To też ważne, że ten sam wynik badania jakościowego nasienia u dwóch różnych mężczyzn będę interpretował inaczej. Obok każdego z nich stoi inna partnerka. A poza tym, jeżeli mija rok i mamy jakoby dwoje zdrowych, młodych ludzi, którym nie udaje się spłodzić potomstwa, to i ginekolodzy, i ja zaczynamy szukać głębiej. Wtedy sięgamy po narzędzia diagnostyczne.

Tak samo jest przecież u kobiet. Nie od razu robi się wszystko, ale daje się szansę, kilka miesięcy, rok. To zależy od sytuacji, wywiadu, historii stojącej za pacjentką. To samo robię z mężczyznami. Rozmawiamy, ustalamy szczegółowy plan. Jeżeli przychodzi do mnie mężczyzna i mówi: „Panie doktorze, staramy się sześć miesięcy, moje wyniki są doskonałe” – super, to jeżeli mamy możliwość, starajcie się przez kolejnych kilka miesięcy. Ale jeżeli się nie uda, to widzimy się za ten czas z nowym zestawem, może szerszym, rzeczy, które do tej pory nie były zrobione. Zaczynamy szyć na miarę tę diagnostykę. Ustalam to zawsze z pacjentem.

To nie jest tak, że ja mówię, a pacjent słucha. Z męską płodnością jest tak, że trzeba bardzo na miarę szyć wszystkie ruchy, żeby zaprosić mężczyznę do odpowiedzialności za współudział w całym procesie. Bo jest na to realna szansa, że pewne rzeczy da się zmienić. A na pewno da się je nazwać. Wielu rzeczy można się dowiedzieć i lepiej je rozumieć. A mężczyźni jak już zaczną, to z reguły chcą wiedzieć.

Wynik badania nasienia – co ile się zmienia?

Ania: Super, to jest bardzo cenne. A proszę odpowiedzieć na pytanie naszych słuchaczy: co ile wynik badania nasienia się zmienia? Są takie pary, które się z nami kontaktują i np. mówią, że partner ma już potomstwo z poprzednią partnerką i w tym zakresie nie mają zastrzeżeń. A to może się okazać nieprawdą.

Dr Łukasz Kupis: Płodność nie jest stała. Potrafi się ona posypać w ciągu tygodnia. Widzieliśmy to na przykładzie pandemii COVID-19. Wszyscy chcieli w tym czasie pisać artykuły, każda działka medycyny, i oczywiście androlodzy na świecie też pisali mnóstwo. Jeszcze był taki moment, kiedy odkryto dość duże podobieństwo i potencjalny związek z płodnością. To ze względu na receptory, których w jądrach jest dużo, a które koronawirus szczególnie sobie upodobał jako miejsce ataku. Był więc taki istotny moment, kiedy wszyscy żyli w przekonaniu, że COVID-19 poza tym, że będzie odpowiedzialny za to, co już wiemy, to będzie chętnie atakował męską płodność.

Andrologia światowa przyjęła dosyć chłodno te informacje. Szczęśliwie okazało się, że koronawirus raczej nie sieje znacząco większego spustoszenia niż inne choroby ogólnoustrojowe. Ale był to moment, kiedy potwierdziliśmy po raz kolejny, że wystarczy dosłownie kilka dni choroby z gorączką i ta płodność może na dobre trzy miesiące być mocno przyhamowana.

Męska płodność nie jest stała

Dr Łukasz Kupis: To, że mężczyzna ma potomstwo z poprzedniego związku i ma dzieci kilku- czy kilkunastoletnie kompletnie dla mnie nic nie zmienia. To jest mężczyzna, który będzie szedł dokładnie taką samą ścieżką diagnostyczną i tak samo go obowiązuje badanie jakościowe nasienia. Bo w tym czasie mogło się wydarzyć mnóstwo rzeczy – tak dobrych, jak i złych – które mogły zmienić tę płodność.

Jak patrzymy na badania naukowe, to widzimy, że męska płodność po prostu nie jest stała. I nawet u mężczyzn, którzy mają potomstwo, a wykonywali co miesiąc badanie jakościowe nasienia (takie badania były prowadzone na świecie), okazywało się, że co miesiąc wynik wychodził zupełnie inaczej. Łącznie z tym, że były momenty, kiedy ta płodność była poniżej wymaganych minimalnych wartości. A jednak byli oni uznani za płodnych mężczyzn. Więc absolutnie nie zwalnia to z tej ścieżki. Jeżeli mężczyźni wchodzą na nią i są jakiekolwiek wątpliwości, czyli wpadają na pomysł, że może warto by to sprawdzić, to natychmiast trzeba to zrobić. Nie ma co wróżyć z fusów i domniemywać, że pewnie jest okej.

Z drugiej strony, jeżeli to badanie jest świetne czy było takie pół roku temu, ale nadal nam nie wychodzi, to może warto zrobić badanie już nie tak oczywiste z tej listy rzeczy, które można wykonać z diagnostyki męskiej płodności. Może warto sięgnąć po jakieś badanie, które patrzy na jakość nasienia, na płodność nieco inaczej. Może wniesiemy dodatkowe informacje. I to jest moment, w którym wydaje mi się, że warto umówić się na wizytę u androloga, żeby nie poruszać się po omacku wśród badań dość kosztownych i nie tak zero-jedynkowych, jeśli chodzi o interpretację.

Kiedy mężczyzna nie chce się badać…

Ania: Panie doktorze, czy ma pan w swoim gabinecie pacjentów, którzy bronią się rękami i nogami przed badaniem nasienia?

Dr Łukasz Kupis: Jako takich pacjentów to nie, bo najczęściej jest tak, że kontaktują się ich partnerki. Oczywiście bardzo się cieszę, że jest chęć i zawsze stoję na stanowisku, że gdyby nie kobiety, to wielu z tych mężczyzn żadnego sukcesu by nie odniosło. I to nie mówię tylko o płodności. Bardzo się cieszę, bo widzę ogromne wsparcie ze strony partnerek moich pacjentów w tym całym procesie. To nierzadko są organizatorki, poszukiwaczki itd.

Zdaję sobie sprawę, że nie można z tego żartować, proszę mnie dobrze zrozumieć, ale trzeba to docenić, bo tak było, jest i długo jeszcze będzie. Przyjmuję więc to z uśmiechem i cieszę się, że one to organizują. Aczkolwiek martwi mnie z drugiej strony fakt, że nadal się zdarza, że konsultują się ze mną kobiety, aby omówić wyniki swoich partnerów. A ci bronią się rękami i nogami przed jakąkolwiek diagnostyką czy przed przyznaniem się, że jest jakiś problem.

Kryzys męskości

Dr Łukasz Kupis: Oczywiście zdaję sobie sprawię (widzimy to też w statystykach), że jest tu duży aspekt psychologiczny. Wiele partnerek moich pacjentów raczej przyjmuje jakiś problem w sposób motywujący do dalszego działania. Mężczyźni wydaje mi się – i to wynika pewnie z psychologii, ze społeczeństwa, w którym jesteśmy wychowywani – że oni po pierwsze boją się dowiedzieć, że coś może być nie tak. A po drugie przyjmują tę wiadomość w sposób bardzo demotywujący. Wielu z nich przychodzi do gabinetu z takim podejściem, że jest mniej męska, że to wszystko ich wina itd.

To jeden z powodów, dla których mniej więcej 15–20% mężczyzn w okresie starań o potomstwo przeżywa trochę kryzys męskości. Mam tu na myśli również sferę seksualną – od zaburzeń wzwodu przez spadek libido itd. To jest czas, kiedy to współżycie często jest mocno zorganizowane, co też nie pomaga. Z drugiej strony dochodzi aspekt, że „mam grosze wyniki” i rozumowanie: „jestem mniej męski”, „jestem gorszym facetem, bo mam jakość nasienia znacznie pogorszoną”. Po pierwsze jest spora grupa mężczyzn, którzy mają szansę poprawić swoją płodność. I ta grupa przychodzi zarówno do mnie, jak i do Akademii Płodności, tak?

Ania: Zgadza się.

Dr Łukasz Kupis: Oni chcą działać, bo mogą coś zmienić, a trochę zepsuli tę swoją płodność.

To nie twoja wina!

Dr Łukasz Kupis: Z drugiej strony jest grupa mężczyzn, których płodność zepsuła się nie z ich winy. Oni żyją w jakimś dziwnym przekonaniu, że są naznaczeni – trudno to rozumieć. Warto im powiedzieć (i oni często wychodzą przez to odmienieni): to nie jest pana wina. To się wydarzyło 20–30 lat temu. Pan nie miał na to wpływu i nie będzie mieć. To się zdarza. Ludzie chorują na nadciśnienie, cukrzycę. Pan choruje na niepłodność.

To jest problem światowy. W Polsce jest mniej więcej pół miliona mężczyzn z niepłodnością. Wow. To nie jest mała grupa pacjentów. U mężczyzn to jest częstsza choroba niż cukrzyca. Tylko że o tym się nie mówi, bo to niewygodny temat. Dlatego też wydaje mi się, że dosyć ważne jest to, że staramy się w różnych gronach siadać, rozmawiać, mówić głośno, że tak, temat jest. I tak, można go nazwać, a w wielu wypadkach udaje się na niego pozytywnie wpłynąć.

Ania: Super. To są bardzo wspierające słowa dla tych osób, które może właśnie mierzą się z obniżonymi parametrami nasienia i zostały same z tą informacją. A w ich głowach właśnie pojawiają się hasła: „jestem mało męski”, „to moja wina”, „nie wiem, czy mogę coś z tym zrobić”. Tak że super, że pan doktor tutaj wspiera tych mężczyzn, którzy zostają sami ze swoimi myślami.

Azoospermia

Ania: Padło takie stwierdzenie: mężczyźni mogą też nie chcieć badania nasienia ze względu na to, że funkcje dotyczące wzwodu działają bez zarzutu. Może im się wydawać, że ich płodność jest stuprocentowa, że nie mogą mieć problemów z parametrami nasienia, bo to nasienie mają. Mówię już tak, chcąc dotrzeć do naprawdę tych osób, które tłumaczą sobie na wszystkie sposoby, aby tego badania nie wykonywać. Wzwód i nasienie to również nie jest objaw tego, że parametry nasienia są prawidłowe. Zgadza się?

Dr Łukasz Kupis: Absolutnie! To ciekawostka: mniej więcej 10–15% mężczyzn, którzy trafiają do mnie do gabinetu, w badaniu jakościowym nasienia nie ma w ogóle plemników. Są dotknięci tzw. azoospermią. W mojej ocenie to ogromna grupa. Co 10 mężczyzna, który stara się o potomstwo, nie ma w ogóle plemników w ejakulacie. Oni są bardzo zaskoczeni, bo tego typu problem nie musi się w żaden sposób manifestować w postaci jakichkolwiek problemów zdrowotnych, poczynając od jakości wzwodu, jakości współżycia, wyglądu fizycznego czy wydolności fizycznej do ogólnego stanu zdrowia. To jest więc często duże zaskoczenie. I to są ci pacjenci, nad którymi będziemy się chcieli najchętniej pochylić.

Ania: Super.

Obniżone parametry nasienia – przyczyny

Ania: Panie doktorze, proszę powiedzieć, czy możemy wymienić przyczyny obniżonych parametrów nasienia? Zdaję sobie sprawę, że tego jest sporo. Ale może są jakieś główne, najczęściej spotykane?

Dr Łukasz Kupis: Najchętniej dzielę te przyczyny niepłodności na dwie grupy: modyfikowalne i niemodyfikowalne. Czyli te, które chcemy od samego początku rozpoznać, bo inaczej na nie będziemy mieli wpływ. I chcemy je przede wszystkim zaatakować, bo jest szansa na poprawę. Chcemy je dobrze znać i rozumieć. Żeby wiedzieć, że mam np. wywiad z przeszłości: uraz jądra, nowotwór, przebytą chemioterapię czy problemy w dzieciństwie ze wzrostem, z hormonami, ze świnką. To rzeczy, na które już nie będziemy mieli wpływu, bo to miało miejsce 15, 20, 30 lat temu. Ale też chcemy wiedzieć, dlaczego tak jest, i zrozumieć, że tego nie mogę zmienić. To nie jest moja wina, że miałem problem, jak byłem pięciolatkiem. Ale rozumiem to i jestem w stanie dalsze decyzje dotyczące mojej płodności i moich ruchów z partnerką podejmować lepiej.

W mojej ocenie rozpoznanie tych przyczyn musi być na wczesnym etapie. Dlaczego? Dlatego że większość mężczyzn, którzy mają problemy z płodnością, tych potencjalnych przyczyn obniżenia płodności ma więcej niż jedną. Najczęściej są one trzy lub jest ich więcej. Te statystyki były robione. W związku z tym trzeba takie rozpoznanie zrobić na w miarę wczesnym etapie, najlepiej na samym początku. Dlaczego? Dlatego że jeżeli będziemy mogli mieć jeszcze na coś wpływ, to chcemy na to wpływać od razu.

Spermatogeneza

Dr Łukasz Kupis: U kobiet jest trochę łatwiej o tyle, że cykl owulacyjny trwa plus minus miesiąc. Czyli pewne zmiany, które wdrożymy, będziemy mogli obserwować w odstępach miesięcznych. Spermatogeneza, czyli proces produkcji plemnika, trwa około 80 dni. Utarło się, że jeżeli chcemy coś zmienić w płodności, to te 80 dni, powiedzmy trzy miesiące, trzeba poczekać na zmiany. Biorąc jeszcze pod uwagę czas, który chcemy szanować, złożoność tych mężczyzn, z którymi widzę się w gabinecie, to staram się zawsze zrobić w miarę sprawne rozpoznanie na samym początku i pokazać pacjentowi, co możemy zmienić od razu. W związku z tym być może trzeba będzie rozmawiać z nim na więcej tematów niż jeden.

Zawsze zaczynam od tego najprostszego tematu, którego rola zaczyna rosnąć. I to jest jeden z powodów, dla których ostatnio tak głośno się mówi o spadającej męskiej płodności. Ona spada, widzimy to trochę w statystykach światowych, ale to nie jest tak, że dzieje się to dramatycznie. O męskiej płodności czy niepłodności mówi się ostatnio nieco więcej. To jeden z powodów, dla których się wydaje, że ona w ostatnich latach dramatycznie spada. Ona dramatycznie nie spada.

Moja teoria jest taka, że ta tendencja spadkowa wynika głównie z negatywnego wpływu naszego stylu życia. I to są rzeczy, które są prozaiczne. Oczywiście z aktywności fizycznej, wagi, używek czy diety w takim bardzo uproszczonym pojęciu będziemy sobie zdawali sprawę. Ale już np. z faktu, że mamy nieograniczony dostęp do pożywienia, właściwie 24 godziny na dobę? Że większość z nas wykonuje pracę coraz bardziej siedzącą, a coraz mniej jest aktywna w ciągu dnia? Możemy też rozmawiać na tematu wpływu szerokiej maści promieniowania itd., które też mocno jest powiązane z pogorszeniem płodności.

Żylaki powrózka nasiennego

Dr Łukasz Kupis: Z rzeczy modyfikowalnych, o których na pewno warto wspomnieć (poza tą ogromną grupą, którą tu sygnalizuję, bo to są spokojnie tematy na wiele godzin rozmowy), są żylaki powrózka nasiennego. Z modyfikowalnych przyczyn to jest ta najczęstsza.

To nie jest tak, że wszyscy muszą być operowani z tego powodu. Większość będzie sobie radziła bez wsparcia chirurgów. Ale istnieje grupa pacjentów, którym warto złożyć propozycję operacji. Tu widzimy statystycznie bardzo fajną poprawę. Ponad 80% pacjentów po operacji będzie miała poprawę jakości nasienia. Mnie i pacjentów najbardziej będzie interesował przede wszystkim inny parametr, jakim jest pregnancy rate, czyli odsetek ciąż uzyskiwanych w okresie po operacji. I ten rośnie przynajmniej dwu-, trzykrotnie.

To oczywiście nie jest gwarancja, że po operacji żylaków wszyscy mężczyźni będą bez problemu zapładniać swoje partnerki. Takiego rozumowania nie polecam. Ale jest to na pewno fajny ruch do wykonania. I to nie tylko wtedy, kiedy planujemy ciążę naturalną, ale – jak pokazują dobre, duże badania – również jako element przygotowania do in vitro. Takich pacjentów coraz częściej widuję i coraz częściej moje wizyty trwają dłużej niż zaplanowane 20 minut, bo coraz częściej przychodzą pacjenci z dużo bardziej złożonymi historiami. To są takie rzeczy, o których na pewno warto wspomnieć.

Operacja u androloga

Dr Łukasz Kupis: Będę płynął trochę w kierunku zabiegowych możliwości wsparcia głównie ze względu na fakt, że jako urolog wyjściowo jestem chirurgiem, jest to specjalizacja zabiegowa. Jest ogromne pole do wsparcia chirurgicznego tych pacjentów. Niektórzy przyjmują to z wielką radością: „Super, jest coś, co można naprawić, zoperować. Mogę wziąć w tym aktywny udział”. Ale jest też taka grupa: „No wie pan, doktorze, może ja bym wolał jednak tabletki, bo operacja to jakoś tak niechętnie”. Absolutnie rozumiem jedną i drugą grupę, aczkolwiek fajnie jest znaleźć przyczynę, którą da się zmodyfikować. Na jądro stracone pięć lat wcześniej w wyniku nowotworu, na przebytą chemioterapię w 18. roku życia będziemy mieli pewnie dużo mniejszy wpływ niż na wykonanie operacji, zmianę stylu życia, zaburzenia hormonalne itd.

Odwrócenie wazektomii

Dr Łukasz Kupis: Poza żylakami warto też wspomnieć o odwróceniu wazektomii. To jedna z moich ulubionych operacji. Bardzo trudna, ale bardzo wdzięczna i bardzo fajna. U pacjentów, którzy poddali się wazektomii, będąc pewnymi, że temat płodności mają już opanowany, da się to odwrócić.

Ania: To super. Wprawdzie nie mamy dużo takich pytań, ale na naszą skrzynkę też lądowały polecenia lekarzy, którzy mogliby wykonać ten zabieg.

Dr Łukasz Kupis: Ta grupa będzie rosnąć. Wazektomia sama w sobie funkcjonuje dopiero od ładnych kilku lat. Tak naprawdę więc rosnąca grupa tych zabiegów pokazuje się dopiero od niedawna. To w ogóle temat na oddzielne spotkanie, ale spodziewamy się, że za kilka lat pewnie tych pacjentów będzie więcej. Chwila musi upłynąć, zanim po prostu zmienią zdanie.

Ania: Super, że jest szansa dla tych osób.

Dr Łukasz Kupis: Amerykanie już policzyli, co się najbardziej opłaca – ile trzeba ostatecznie zapłacić, aby w tego typu sytuacji uzyskać ciążę i dziecko. I wyliczyli, że taka wersja jest najtańsza, co jest zaskakujące, ale tak jest. Trochę odpłynąłem od głównego nurtu.

Ania: Tak że wracamy.

Dr Łukasz Kupis: Ale to pokazuje, że ten urolog, androlog to generalnie taki człowiek, do którego nie tylko fajnie jest przyjść i pokazać mu wyniki badań nasienia. To jest specjalista, który realnie może wpłynąć na płodność, przynajmniej o niej opowiedzieć. Tak samo jak wielu pacjentów przyjdzie i powie, że „Aaa tam, dietę zmienię, będę włączał jakieś tam rzeczy. Zawracanie głowy”. Akademia Płodności pewnie poczułaby się mocno urażona, że ktoś tak opowiada. To nie zawsze da gwarancję, ale nie można zaprzeczyć, że to ma sens, ma realny wymiar pomocy.

Dieta na płodność mężczyzny

Ania: Staramy się podkreślać to, że dieta ma wpływ na płodność, ale nawet w naszym e-booku „Jak poprawić parametry nasienia” jest wstęp, że lekarz gra tutaj główną rolę, bo to od niego trzeba zacząć. To on diagnozuje, wyznacza kierunek, jeżeli chodzi o czynniki modyfikowalne i niemodyfikowalne. To jest dla nas bardzo istotne. Jeśli ktoś się z nami kontaktuje i chce dietę, a z wiadomości wynika, że są rzeczy, których nie przeskoczymy dietą, to mówimy okej, dieta nie zaszkodzi, bo to wpływa na zdrowie, ale warto to przede wszystkim skonsultować z lekarzem.

Dr Łukasz Kupis: Nigdy tego nie wiemy. Zawsze pacjentom zadaję podchwytliwe pytanie. Bo ktoś mówi: „Dobra, panie doktorze, dieta, ale ile mi to pomoże?”. Nie wiem. Ale nie stać pana na to, aby pan z tego zrezygnował. Rozumiem, że możemy się dłużej zastanawiać nad chirurgią czy procedurami, które będą miały dużo większe ryzyko. Ta decyzja będzie trudniejsza do podjęcia. Ale żeby zacząć jakąś aktywność fizyczną, zmienić styl życia, włączyć jakąś mądrą dietę? Nie mówię, żeby zasypać pacjenta wiadrem suplementów, żeby całe jego życie poświęcić na idealną dietę, przez co na nic nie będzie miał czasu. To nie przejdzie i nie o to w tym chodzi.

Zawsze tym pacjentom mówię: nie stać pana na to, żeby zrezygnować z tak prostego, taniego i zdrowego ruchu. Jeżeli to poprawi pana płodność i szansę, aby zostać ojcem, o trzy procent – zrezygnuje pan z tego? Od jakiego poziomu jest pan w stanie zrezygnować? Szczerze wierzę, że od żadnego. „No, ma pan rację”. No tak. To jest ruch, który zawsze warto wykonać. Czy u pacjentów, którzy mają azoospermię i u których widzimy, że można wprowadzić jakieś modyfikacje dietetyczne albo zmienić styl życia – zrezygnujemy z tego? Ja uważam, że nie. Nie ma co rezygnować, bo nigdy nie wiadomo, jaki z tego ostatecznie wyniknie sukces.

Gdy pomimo operacji parametry się nie poprawiają…

Ania: Dieta tak naprawdę jest jedną z rzeczy w zasięgu ich ręki, po którą mogą sięgnąć, siedząc dosłownie przed komputerem. Mogą sobie poczytać e-booki, posłuchać podcastów. Mogą stosować diety i to wszystko mogą robić tu i teraz. Dlatego super, że gdzieś tam się zazębiamy w tych naszych wizjach wspierania płodności. I tak będziemy dalej promować dietę.

Chciałabym wrócić do pytania odnośnie do żylaków powrózka nasiennego. Zapytałyśmy nasze słuchaczki, jakie pytania chciałyby zostawić dla pana doktora. Bardzo często padało pytanie o żylaki powrózka i o to, czy ta operacja ma szansę powodzenia. Czy to jest taki stuprocentowy pewniak, że te parametry się poprawią? Niektóre panie mają obawy, że ta operacja się nie powiedzie, a również kontaktują się później z nami, że partnerzy są po tej operacji i ona nic nie pomogła. Dlaczego tak się dzieje?

Dr Łukasz Kupis: Nie wiemy. I to trzeba powiedzieć uczciwie. Widzę też parę rzeczy, które warto wypunktować. Ja akurat zajmuję się mikrochirurgią. Jako urologowi andrologia zawsze najbardziej siedziała mi w głowie i cały ten dział operacji wykonywanych pod mikroskopem. To jest taki dosyć szczególny rodzaj wsparcia. Mikrochirurgia wgryzła się do andrologii szturmem w latach 80. głównie dlatego, że okazało się, że superprecyzyjny wgląd w pole operacyjne daje przede wszystkim profil bezpieczeństwa. I to jest ten złoty standard, który staramy się zawsze osiągać, wykonując operację pod mikroskopem. Już na początku mamy pacjenta, którego płodność jest osłabiona, więc przede wszystkim stawiamy na to, żeby nie było gorzej, a jak się uda, to żeby było lepiej. I operacje wykonywane pod mikroskopem dają taki komfort.

Operacja nie gwarantuje sukcesu

Dr Łukasz Kupis: Kilka rzeczy, które obiecałem wypunktować, a które dla mnie są bardzo ważne. Po pierwsze jest to bardzo dobra i mądra selekcja pacjentów do operacji. Problem żylaków powrózka nasiennego w trzeciej, czwartej dekadzie życia dotyczy mniej więcej 15% ogółu mężczyzn. To bardzo duża grupa. Mnóstwo chłopaków, jak się okazuje, ma tę chorobę. Kluczem do sukcesu i do utrzymania statystyk światowych jest przed wszystkim bardzo ostra i konsekwentna kwalifikacja pacjentów do operacji.

U osób, które przychodzą do mnie po operacjach wykonywanych gdzieś w Polsce, bardzo często spotykam się z taką sytuacją, że ta kwalifikacja była nie do końca dobrze zrobiona czy sprzedana. Ci ludzie rozumieli, co będziemy chcieli zmienić, na co będziemy chcieli wpłynąć. Prawdą jest, że w męskiej płodności nie wolno używać sformułowania „nigdy”, „zawsze”, „100%”. Tego nie ma przy żadnym z ruchów do wykonania. Oczywiście przy leczeniu chirurgicznym emocje będą większe. Jakoś jesteśmy sobie w stanie w głowie ułożyć, że jeżeli będziemy brali suplement diety i on nie pomoże, to okej, trudno. Ale jeśli się wykonuje operację i ona nie pomogła, to już emocje negatywne są dużo większe. To jest oczywiste, bo to zupełnie inny kaliber wsparcia udzielanego pacjentowi.

Warto to wziąć pod uwagę

Dr Łukasz Kupis: Ale faktem jest, że nie wszyscy odniosą z tego korzyść. Przy czym grupa pacjentów, którzy potencjalnie odniosą korzyść w postaci poprawy jakości nasienia, to statystycznie ponad 80%. W zależności od dużego badania naukowego, bo historia żylaków powrózka nasiennego ma mniej więcej dwa tysiące lat. Nie jest to więc nowa choroba na świecie. O tym, że operowanie ich ma szansę poprawić płodność, wiemy od lat 50. Co więcej, pierwsza grupa, którą badano, w ogóle nie miała plemników. I u 30% osób po operacji pokazywały się plemniki w badaniach, więc to ogromny sukces. Oczywiście pacjenci poddani badaniu byli dobrze zmontowaną grupą itd., więc tu jest jakby klucz do sukcesu. Ale nadal okazuje się, że nie wszyscy odniosą sukces w postaci poprawy jakości nasienia. Pogorszenia raczej się nie widuje, to są kazuistyczne przypadki. Raczej ta płodność przy dobrze wykonanej, bezpiecznej operacji pozostaje bez zmian.

Drugim parametrem, który jest zdecydowanie ważniejszy, jest to, o czym już wspomnieliśmy: tzw. odsetek ciąż. To skala, którą się ocenia w ciągu roku od operacji i ona rośnie dwu-, trzykrotnie. To znowu nie jest 100%. Ale na pewno warto ten ruch wziąć pod uwagę. Jego skuteczność w badaniach naukowych na dużych grupach jest niezaprzeczalna od dobrych 30–40 lat, wielokrotnie potwierdzana. Cały czas się ukazują badania, które to udowadniają. Zawsze będzie grupa pacjentów, którzy nie odniosą tego sukcesu, ale chcą wiedzieć na wczesnym etapie. Stąd badanie pacjenta, wykonanie USG, żeby to rozpoznać. To nie jest tak, że wszyscy, którzy się zoperują na żylaki, odniosą sukces.

Sukces może wyglądać inaczej, niż myślisz

Dr Łukasz Kupis: Z drugiej strony – w przeciwieństwie do tego, co powiedziałem – jest grupa pacjentów, którym absolutnie warto wykonać tę operację przed rozpoczęciem procedur rozrodu wspomaganego. Nawet jeżeli się okaże, że nie uzyskamy ciąży naturalnej. Ale może się okazać, że uda się skorzystać z tańszej, prostszej procedury rozrodu wspomaganego.

Mam pacjenta sprzed półtora roku, który trafił do mnie celem leczenia operacyjnego i nie miał żadnych innych rzeczy, których można byłoby się chwycić. Przyszedł do mnie z badaniami pokazującymi brak plemników, a w okresie pooperacyjnym udało mu się ich „wygenerować z siebie” dosłownie około 100–150 sztuk. Wszyscy by powiedzieli, że gdzie taki wynik do jakichkolwiek norm. Ale z tej akurat konkretnej sytuacji udało się osiągnąć bez większych problemów ciążę na drodze rozrodu wspomaganego. Bez tych plemników nie byłoby jak do tego procesu podejść. Więc te sukcesy trzeba też bardzo różnie oceniać i mierzyć. Tu trzeba mocno w tego pacjenta zainwestować czas, żeby mu opowiedzieć o jego sytuacji i jego potencjalnych indywidualnych wskazaniach i w związku z tym o potencjalnym, indywidualnym sukcesie, który można u niego taką operacją osiągnąć.

Ania: Super. To może niewyczerpany temat, ale myślę, że satysfakcjonująca wypowiedź dla naszych słuchaczy.

W wielu sytuacjach da się pomóc

Ania: Patrzę na nasze nagranie, trwa ono już długo. Będziemy powoli zbliżać się do końca. Proszę powiedzieć, co powiedziałby pan osobom, które właśnie trzymają w rękach badanie nasienia, które wywrócone jest do góry nogami, wszystko się świeci na czerwono. Te osoby nie wiedzą, co to znaczy. Być może tam jest azoospermia, a być może nie było materiału, z którego można byłoby zrobić to badanie. Załamał im się świat. I co by pan powiedział takim osobom?

Dr Łukasz Kupis: Oczywiście ciężko jest mi wstrzymać emocje, samodzielne myślenie na ten temat. Nie wiem, czy to dobrze do końca zabrzmi, ale chyba najlepiej jest w miarę możliwości jak najszybciej umówić się na wizytę u androloga czy u kogokolwiek, kto ma doświadczenie w ocenie tego typu badań i w poszukiwaniu potencjalnych przyczyn.

Azoospermia nie jest sytuacją beznadziejną. Nie jest sytuacją nierozwiązywalną, w której nie ma szans na potomstwo. Wręcz przeciwnie. To jest właśnie ta grupa pacjentów, którą ja najbardziej – nie wiem, czy to słowo jest dobre i na miejscu – lubię. To grupa, w którą trzeba najwięcej zainwestować swojego wysiłku i kombinowania andrologicznego. I mam w ciągu ostatniego miesiąca bardzo fajne dwa sukcesy, w tym jeden z rodziny lekarskiej, i to na stałe mieszkającej w Stanach. Tam przy azoospermii udało się, dobrze dobierając ruchy, wygenerować plemniki w badaniach nasienia. To zarówna dla ich właściciela, jak i dla mnie było bardzo dużym, pozytywnym zaskoczeniem. Da się więc w wielu sytuacjach pomóc. Nie zawsze, ale przede wszystkim trzeba się skupić po to, żeby w miarę sprawnie zrobić rozpoznanie, zachęcić pacjentów do współudziału w jakimś procesie przemiany, jeśli są ku temu możliwości.

Biopsja jądra

Dr Łukasz Kupis: Z reguły mówię pacjentom, że od momentu, kiedy mamy wszystko, co chcemy wiedzieć, dajemy sobie od trzech do sześciu miesięcy na to, żeby osiągnąć sukces w postaci plemników. Poprzeczkę będziemy stawiali zależnie od punktu startu. Jeżeli mam pacjenta, który ma azoospermię, to u niego wygenerowanie miliona plemników na mililitr w badaniu jakościowym nasienia będzie ogromnym sukcesem. To daleko do norm, ale to ogromny sukces. Jeśli z zera da się coś wygenerować, to trzeba to odpowiednio inaczej układać sobie w głowie.

To są też pacjenci, u których warto się zastanowić, czy – i jeżeli będzie taka potrzeba, to kiedy – wykonać biopsję. To jest kolejny duży temat na wiele minut rozmowy. Ale jest coś takiego jak biopsja jądra. Czyli u pacjentów, którzy mimo najszczerszych chęci i rozmaitych wysiłków nadal nie mają plemników w badaniu nasienia, może się okazać, że trzeba będzie po nie sięgnąć z pomocą chirurga na drodze biopsji. Ale tu trzeba z pacjentem indywidualnie porozmawiać.

Druga opinia (niekoniecznie u androloga)

Dr Łukasz Kupis: Każde nieprawidłowe badanie nasienia to zawsze przede wszystkim zaproszenie do tego, żeby się nad tym mężczyzną pochylić. A ja mogę chętnie pomóc, podpowiedzieć, spróbować znaleźć jakąś ścieżkę postępowania. I pracujemy nad nią wspólnie.

Ania: To są bardzo ważne słowa wsparcia dla osób, które może właśnie dzisiaj odebrały wynik nasienia i świat im się zawalił. Nie wiedzą, co robić, czytają w internecie, wiedzą, że jest źle, a może nawet już dostały informację, że „z takim wynikiem nie uda się państwu zajść w ciążę”.

Dr Łukasz Kupis: To jest fajne sformułowanie, jeżeli mogę od razu dodać do tego komentarz. Istnieje coś takiego, co szczególnie lubię. To tzw. second opinion – druga opinia na temat już zebranej dokumentacji. Czasami warto sięgnąć po drugą opinię. Co więcej, mnie też się zdarza zalecać czy proponować konsultację u androloga innego niż ja. Szczególnie w tych sytuacjach trudnych, kiedy pozostają jakieś wątpliwości czy to po mojej stronie, czy po stronie pacjenta. Czasami spojrzenie od nowa, przejrzenie dokumentacji może pozwolić znaleźć niuanse czy rozwiązania, wytłumaczyć coś itd. Oczywiście im gorsze wyniki, tym bardziej warto zasięgnąć drugiej opinii.

Przy obniżonych parametrach nasienia nadal istnieje szansa na ciążę

Ania: Teraz naszło mnie jedno pytanie. Czy są jakieś parametry nasienia, przy których uznaje pan: „To są parametry, przy których starania naturalne mają szansę powodzenia” bądź „To są parametry, przy których mogą państwo podchodzić do in vitro” lub „To są parametry, które w państwa przypadku nas satysfakcjonują”? Chodzi mi o to: przychodzą pacjenci, poprawiają się parametry i teraz: „Okej, macie państwo szansę. Wprawdzie te parametry nadal są obniżone, ale szansa powodzenia jest”. Czy jednak dążymy do tego, by te parametry były w zakresie norm referencyjnych?

Dr Łukasz Kupis: Do nich zmierzamy. To jest superpytanie, tyle że trudno na nie odpowiedzieć. Im dłużej pracuję jako androlog, tym mam oczywiście więcej doświadczenia, ale też więcej widuję pacjentów, którzy mnie zaskakują. Musimy sobie zdawać sprawę, rozmawiając na temat męskiej płodności, że dzisiejsza medycyna, andrologia, absolutnie nie wie wszystkiego. Jako androlog regularnie mówię swoim pacjentom, że nie wiem. Nie wiem nie dlatego, że nie czytam, nie poszerzam swojej wiedzy, nie zdobywam doświadczenia, tylko dlatego, że są rzeczy, na które jako androlog nie umiem jeszcze odpowiedzieć, bo nie posiadam takiej wiedzy, bo nikt na świecie jej nie posiada. Dostęp do literatury jest w obecnych czasach bezproblemowy. Jest mnóstwo sytuacji, w których pomimo moich najszczerszych chęci muszę powiedzieć, że nie wiem. Uwielbiam i przeklinam andrologię za ten sam jej aspekt – za to, że nie jest zero-jedynkowa.

Każde parametry dają szansę

Dr Łukasz Kupis: Dlatego też zawsze zapraszam swoich pacjentów do podejmowania wspólnych decyzji, co dalej. Regularnie zadaję im też pytanie, czego by oczekiwali. Oczywiście dążymy do norm, które wyznacza WHO, jako do tego sufitu, który chcielibyśmy osiągnąć, żeby on stał się dla nas w pewnym sensie podłogą, podstawą. Tak naprawdę chcielibyśmy, żeby te minimalne normy były uczciwie przekroczone. Ale tak naprawdę najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest to, z jakimi parametrami udaje się zajść w ciążę, zapłodnić partnerkę. Z każdymi. I to mówię zupełnie szczerze. Widywałem już tak fatalne wyniki, z którymi parze udawało się uzyskać ciążę, że to absolutnie wymyka się statystykom i WHO powiedziałoby, że to nieprawda. Przy czym ja te dzieci widziałem i nie ma lepszego dowodu, że to jednak działa.

Trzeba zawsze z parą usiąść i porozmawiać. Oczywiście robimy wszystko. Nie wiemy, o ile procent wzrosną pana szanse na zostanie ojcem. Tak naprawdę wyniki, cyferki w badaniu nasienia to pewien rodzaj tła do tej rozmowy z parą. Nie wiemy, o ile poprawi się szansa na bycie ojcem, a nie o ile poprawią się pana parametry w momencie, kiedy pan zmieni swój styl życia. Tego nikt nie wie przecież. Tak samo jest z żylakami powrózka nasiennego. Statystyki to jedno, a jak będzie u pana – tego nikt, kurczę, nie wie. Ale rozmawiamy uczciwie o różnych możliwościach.

Sukces to „Zostanę ojcem”, a nie: „Mam dobre wyniki”

Dr Łukasz Kupis: Często te rzeczy, które można pozmieniać, na które mamy wpływ, idą równolegle. Bo to zazwyczaj farmakologia, chirurgia, zmiana stylu życia. I tak naprawdę na końcu mamy nadzieję się kompletnie nie rozliczać, kto był – nomen omen – ojcem tego sukcesu i co zaważyło na tym, że się udało. Ważne, że się udało.

Te parametry, cyferki to są rzeczy, które są trochę takim narzędziem, ale to jest nadal tło do tego, co wspólnie we trójkę czy większą grupą zrobimy, bo tu ma coś do powiedzenia ginekolog, dietetyk, psycholog, diabetolog, endokrynolog itd. Czasami ta grupa specjalistów jest szersza. Więc rozmawiamy szeroko i o konkretnej sytuacji. Te same wyniki u jednego mężczyzny będą oznaczały coś zupełnie innego u następnego. I będą powodem jakichś decyzji na przyszłość. Niestety, nie można podchodzić zero-jedynkowo, bo nie można nikogo przekreślić. Robimy wszystko, żeby było jak najlepiej, przy czym sukcesem dla nas jest: „Zostanę ojcem”, a nie: „Będę miał dobre wyniki”. To niby ten sam kierunek, ale inny ostatecznie cel.

Płodność można wspierać na wiele sposobów

Ania: Panie doktorze, pytań mam tu jeszcze całą kartkę. Nie wyczerpaliśmy tematu. Może zrobiliśmy taki wstęp dla par, które będą borykać się z obniżonymi parametrami nasienia, za co bardzo dziękuję, bo na pewno będziemy polecać ten podcast, aby dodać skrzydeł tym, którzy dostali nieprawidłowe wyniki nasienia. Mam nadzieję, że to też nadzieja dla tych osób. A te osoby, które się nie badają, mam nadzieję, że będziemy je do tego zachęcać tym podcastem. Bardzo dziękuję za rozmowę w imieniu swoim, jak i Zosi, która jest tutaj nieobecna. Dziękujemy naszym słuchaczom za wysłuchanie. Naszym gościem był doktor Łukasz Kupis, androlog, urolog, specjalista w leczeniu niepłodności męskiej, od 10 lat pracujący i wspierający pacjentów.

Dr Łukasz Kupis: Bardzo dziękuję. To świetny czas i bardzo dziękuję za zaproszenie i za świetną rozmowę. Życzę zdrowia drugiej połowie Akademii, licząc na spotkanie w umówionym trio przy najbliższej możliwej okazji.

Ania: Mam nadzieję.

Dr Łukasz Kupis: Tematów jest mnóstwo. Fajnie jest się wspierać. To jest tak jak powiedziałem – to jest zawsze grupa fachowców.

Ania: Zdecydowanie. To jest super, bo do Akademii zapraszamy osoby, które zawsze widzą złożoność wsparcia płodności. To nie jest tylko dieta. To lekarz, dieta i/lub specjaliści, którzy dołączają: ginekolog, androlog…

Dr Łukasz Kupis: …endokrynolog, diabetolog, internista, genetyk.

Ania: Psychoterapeuta, fizjoterapeuta.

Dr Łukasz Kupis: Tak. Seksuolog.

Ania: Tak że super, że możemy tutaj ponownie powiedzieć, że para wymaga opieki wielu specjalistów. Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Dr Łukasz Kupis: Bardzo dziękuję.

Ania: Do usłyszenia w następnym podcaście.

Dr Łukasz Kupis: Pozdrawiam, dziękuję pięknie.

DIETY https://sklep.akademiaplodnosci.pl/

NEWSLETTER https://akademiaplodnosci.pl/newsletter/