×
W górę
×
Akademia Płodności / Blog / Podcasty / #049 – Ania: Ciąża przy PCOS – Q&A
czym jest Akademia Płodności
10.08.2021
#049 – Ania: Ciąża przy PCOS – Q&A

Tym razem miejsce Zosi zajmuje Michał, mąż Ani. Nie bez powodu – Ania i Michał mają do ogłoszenia coś ważnego. Wspólnie opowiedzą, co im pomogło spełnić swoje trzecie marzenie. Ania udowadnia, że ciąża przy PCOS jest możliwa.

 

Plan odcinka

  1. Jak długo trwały starania?
  2. Ciąża przy PCOS. Co zrobiła Ania?
  3. Co zrobił Michał?
  4. Co zrobiliśmy razem?
  5. Suplementacja

 

 

Transkrypcja podcastu Akademii Płodności

Zosia: Dzisiaj, w przeciwieństwie poprzednich odcinków, ja was powitam. Cześć! Zaraz stąd znikam. Są z nami Ania i Michał i za chwilę ich tu zostawię, bo będą dla was nagrywać oczekiwany podcast, w którym odpowiedzą na pytania o to, jak tym razem udało im się zajść w ciążę. Co zrobili, co stosowali, jakie suplementy brali, jak wyglądała ich dieta, czy ich styl życia się zmienił, czy trzecie dziecko było planowane – opowiedzą o tym i o innych ciekawych rzeczach.

Ania: Wszystkiego dowiecie się w dalszej części podcastu. Zapraszamy.

Z.: Tak że ja stąd zmykam, zostawiam was z Anią i Michałem.

Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, w której towarzyszymy parom starającym się o dziecko.

A.: Witamy was w kolejnym podcaście Akademii Płodności. Dzisiaj mamy wielkie święto, już nasze drugie.

Michał: Myślałem, że powiesz, że macie wspaniałego gościa. Dzień dobry bardzo, tu mąż Ani – Michał.

A.: Mamy wspaniałego gościa – daj człowieku mi powiedzieć, o czym będzie podcast i dlaczego nagrywamy go właśnie z tobą. Właściwie to sama nagrywam, bo Zosi tutaj nie ma. Wielkie święto w Akademii.

M.: Wielkie święto w naszym życiu.

A.: I w naszym życiu…

M.: …przede wszystkim.

A.: Wspaniała wiadomość, którą chcielibyśmy się z wami podzielić.

M.: Pojawi się mały człowiek.

A.: Z czego bardzo się cieszymy już od kilku miesięcy.

M.: Żeby wszyscy wiedzieli – cieszymy się już po raz trzeci, bo to będzie trzecie dziecko w rodzinie państwa Gajów.

A.: Tak! Z tej też okazji chciałybyśmy się podzielić z Zosią tym, co mamy najlepsze, i co również nam pomogło. Mamy dla was prezent, tj. -15% na diety w naszym sklepie. Mamy nadzieję, że dzięki temu dołożymy małą cegiełkę do waszego szczęścia.

Jak długo trwały starania?

A.: Michale, ten podcast jest po to, abyśmy się podzielili tym, jak wspieraliśmy naszą płodność (a zrobiliśmy bardzo dużo), aby zainspirować innych i może też bardziej zaangażować w proces zmian te osoby, które czasami nie chcą tego robić (chodzi mi tu o drugie połówki).

M.: Tak, bardzo chętnie. Na początku chciałbym nawiązać do tego, że chciałybyście się podzielić tym, co macie najlepsze, bo bardzo skromnie to powiedziałaś. Myślę, że warto wspomnieć przy tak zacnej okazji, skąd w ogóle się wzięła Akademia. A powstała ona właśnie dlatego, że nasze starania przy pierwszym dziecku skłoniły cię do wielu poszukiwań diet propłodnościowych. Wtedy tak naprawdę nie było nawet materiałów w języku polskim, tylko trzeba było te teksty tłumaczyć z prasy zagranicznej, z internetu. Właśnie dlatego powstała później Akademia Płodności – z zamiłowania do wspierania płodności i dlatego, że nam się udało. Myślę, że z tego naszego nieszczęścia i z tej naszej walki z niepłodnością powstało coś, co pomogło nam już drugi i trzeci raz, a także wielu z was. Dobrze o tym wspomnieć. Robicie bardzo fajną robotę na co dzień.

A.: Często się z Zosią zastanawiamy nad tym, że w momencie, w którym borykałyśmy się z niepłodnością, nigdy nie powiedziałybyśmy, że jesteśmy za nią wdzięczne i nie przypuszczałybyśmy, że przyniesie nam ona wiele dobrego. Tymczasem dzięki temu, że wiele razy upadałyśmy, mogłyśmy podać pomocną dłoń tym, którzy wciąż to robią. Od czego, Michale, zaczynamy?

M.: Nie wiem. Zacznijmy może od tego, co najprawdopodobniej najbardziej interesuje tych, którzy nas słuchają, czyli jak to się w ogóle wydarzyło. Kiedy uznaliśmy, że jesteśmy gotowi na trzecie dziecko, że mamy wystarczająco energii i na tyle opanowaną sytuację w życiu? Tym razem staraliśmy się chyba bez większej spiny, tak po prostu. Robiliśmy wszystko, żeby to doszło do skutku, aczkolwiek starania przerywały nam różne perypetie życiowe.

To nie było takie łatwe

A.: Michał zaczął od pytania, jak długo się staraliśmy. Trudno nam określić dokładny czas i wsadzić to w konkretne ramy. Tak jak Michał wspominał, wyglądało to tak, że wiedząc, ile ta niepłodność może nam zabrać, chcieliśmy zrobić wszystko, aby nie dopuścić jej do naszego życia. Wystarczająco dużo już jej oddaliśmy przez te trzy lata, gdy staraliśmy się o naszą pierwszą córkę, więc postanowiliśmy nie robić tego więcej, chociaż momentami było to bardzo trudne w moim przypadku…

M.: Było tak, dlatego że te demony powracają. Staraliśmy się nie myśleć o tym, że po raz kolejny może nas to dotknąć. Byliśmy podświadomie na to przygotowani, bo wiedzieliśmy, jak może być. I dlatego właśnie podchodziliśmy do tego w ten sposób (nie chciałbym powiedzieć, że na luzie), że robiliśmy wszystko, co mogliśmy, ale nie chcieliśmy od razu uwikłać się w to, że pewnie się nie uda, znowu będą problemy itd. Na pewno wiecie, o czym mówimy. Zachowaliśmy chłodną głowę i po prostu daliśmy sobie czas.

A.: Aczkolwiek to nie było takie łatwe – od razu chciałabym zaznaczyć. Są z nami kobiety, które już są mamami i które starają się o drugie dziecko. One też potrafią cierpieć. Jest ich sporo, borykają się z emocjami, piszą do nas, dlaczego je czują, skoro już raz się udało.

M.: Przepraszam, że wejdę ci w słowo, ale myślę, że każde starania są tak samo ważne i tak samo to przeżywamy. Nie jest powiedziane, że skoro już raz przeszliśmy przez cały proces związany z niepłodnością, to przy drugim podejściu będzie nam lżej. Każde starania, każda strata, każdy kolejny miesiąc – myślę, że to wszystko sieje takie samo spustoszenie w głowie i nie można powiedzieć, że za pierwszym razem było gorzej, a za drugim lepiej. Zawsze jest to bardzo ciężkie.

Ciąża przy PCOS. Co zrobiła Ania?

A.: Dobrze, Michale, to teraz opowiedzmy o tym, jak wspieraliśmy naszą płodność. Czy coś robiliśmy ze swoim życiem? Tak, bardzo dużo i to na przestrzeni wielu miesięcy, a nawet lat. Ilu ja specjalistów odwiedziłam, aby się hipotetycznie przygotować do spełnienia mojego trzeciego marzenia, bo bycie mamą trojga dzieci zawsze nim było. Nie wiedziałam, czy się ono spełni i czy mogę być tak łasa na wypowiadanie takich życzeń.

Zaczniemy od tego, że w Akademii Płodności skupiamy się na tym, aby wspierać płodność poprzez kontakt z wieloma specjalistami. Nie tylko dieta i skoncentrowanie się na jednym profesjonaliście może dać nam wspaniałe efekty. To, co za chwilę usłyszycie, możecie znaleźć w naszych materiałach na YouTubie, w naszych podcastach, rozmawiamy o tym z naszymi gośćmi, a także z innymi staraczkami.

Pamiętajcie o tym, jeżeli jeszcze tego nie wiecie, że na niepłodność ma wpływ chociażby stan jamy ustnej. Poruszałyśmy ten temat z dentystą Jackiem na naszym kanale YouTubie. Bardzo was do tego zachęcam, abyście to obejrzeli, ponieważ stan zapalny zwiększa ryzyko poronienia i porodu przedwczesnego oraz zmniejsza szansę utrzymania ciąży i jej donoszenia. Jeśli przygotowujecie się do in vitro, koniecznie zerknijcie na ten filmik. Jest to bardzo ważne. Istotne jest to, aby usuwać kamień nazębny. Gdzieś nam to umyka. Zęby, płodność – o co w ogóle chodzi? Może się okazać, że stan zapalny w jamie ustnej wpływa na brak owulacji. Tutaj daję wam duży wykrzyknik, abyście zrozumieli, że to, co się dzieje z naszym organizmem, ma wpływ na płodność. Jeżeli nie utrzymujemy pewnego dobrostanu, to skupmy się na tym, aby jak najlepiej przygotować ten domek, w którym ma zamieszkać nowe życie. I tak też było u mnie. Postanowiłam odwiedzić tych specjalistów.

Wizyty u specjalistów

A.: Ale tak jak Michał wspominał – granica pomiędzy wejściem w proces starań, a trzymaniem się w takiej bezpiecznej odległości… Musiałam bardzo na to uważać i tak robiłam, bo dzięki temu, będąc w kondycji psychicznej, mogłam pomagać również wam. Wtedy, kiedy wy płakałyście, chociaż było mi bardzo przykro z tego powodu oraz dlatego że nam się nie udawało, byłam w stanie szczerze powiedzieć dobre słowa, że was doskonale rozumiem i wspieram. Więc najpierw był dentysta i to mi zajęło długo, ale to było tak na spokojnie. Sporo miałam do zrobienia przy tych zębach, wymieniałam wszystkie plomby, kilka razy usuwałam kamień.

To nie była jednorazowa wizyta, bo ten kamień odnawiał się bardzo często, wręcz trochę byłam w szoku, że to jest możliwe. Wszystko konsultujcie z lekarzem stomatologiem, bo to bardzo ważne. Ginekolog – oczywista sprawa. Odwiedzenie go, zrobienie badań, cytologii, USG – to klasyk podczas starań, akurat o tym specjaliście nie zapominamy. Bardzo ważną rzeczą, którą również zrobiłam, było pójście do fizjoterapeuty. Taki filmik również znajdziecie na naszym YouTubie, bardzo wam go polecam. Warto zgłębić ten temat, szczególnie jeżeli macie pracę siedzącą, spędzacie przy komputerze dużo czasu i jeżeli macie przebyte operacje, borykacie się z endometriozą. To istotne, aby popracować ze swoim ciałem, tak żeby było gotowe do zaproszenia do siebie małego człowieka.

Sporo emocji

M.: Jest sporo emocji w tym, o czym dzisiaj mówimy. To, że Ania wydaje się trochę podenerwowana wynika właśnie z tego, że jest to dla nas duże wydarzenie i tym bardziej chcielibyśmy się tym z wami podzielić. Mamy nadzieję, że to zrozumiecie i będziecie się cieszyć razem z nami, a także wysłuchacie tego wszystkiego i być może wyciągniecie wnioski, że może coś jeszcze jest do zrobienia. Może w jakiś sposób wam pomożemy i ułatwimy wasze starania.

A.: Chłopie! Jak mam nie być zdenerwowana! Głos mi się łamie, to będzie jeden z pierwszych podcastów, na którym to się dzieje.

M.: Spokojnie. Myślę, że twoi słuchacze i widzowie na tyle dobrze cię znają, że zrozumieją powagę sytuacji.

A.: Serce mi wali.

M.: Spokojnie, spokojnie. Oddychaj.

A.: No nie padnę tu, człowieku. Ale wiesz, jak jest. Chcę przekazać wszystko, ale jednocześnie mam milion myśli w głowie.

Co zrobił Michał?

M.: Może teraz ja powiem na temat moich starań, żeby ktoś sobie nie pomyślał, że tylko Ania coś robiła, a mąż nic. Na przełomie roku 2020/2021 z przerażeniem spostrzegłem wynik, który się ukazał na wadze i podjąłem decyzję, że tak być nie może. Wprowadziłem plan naprawczy, który polegał na zmianie diety, a najbardziej na wyrzuceniu z niej wszystkiego, co zbędne i niezdrowe i co najbardziej powodowało wzrost mojej wagi. I nie chwaląc się, szczyt mojej formy zbiegł się mniej więcej z naszą ciążą. Udało mi się zrzucić ponad 10 kg. Teraz jest jeszcze większy problem, aby utrzymać tę wagę.

A.: Już Misio sobie popuścił pasa.

M.: Tylko trochę! Nie jest tak źle, jak było, ale mogłoby być lepiej. Wprowadziłem do swojej diety rzeczy, które Ania niejednokrotnie przygotowywała w domu do różnych e-booków i przepisów. No i zobaczyłem, że faktycznie można smacznie zjeść, co jest dla mnie bardzo ważne, a przy okazji zdrowo oraz tak, aby się najeść. Przy czym muszę być szczery – to nie była jakaś bardzo restrykcyjna dieta. Dostosowałem się do tych wszystkich wskazówek, których dziewczyny udzielają, typu wyrzucenie z jadłospisu słodyczy, białego pieczywa, białych makaronów. Często przygotowywałem dania ze wszystkich przepiśników i e-booków, więc myślę, że to na pewno miało wpływ na stan mojego organizmu.

A.: Chłopie! Było co reperować, trzeba to przyznać.

M.: No było, nigdy tego nie ukrywałem.

Michał na diecie

A.: Ale ja też nie będą tego ukrywać. Są z nami osoby, które sobie myślą: „To tak jak mój stary”. W końcu trzeba było coś zmienić, rozumiesz?

M.: Tak, ale to też wynikało stąd, że oprócz tego, że się staraliśmy i to było główną motywacją, to muszę przyznać, że już się trochę źle czułem sam ze sobą. Czułem, że mój organizm z tym nie daje rady i że jest mnie za dużo. Był to dobry moment, by trochę schudnąć, poprawić swoją kondycję. Fajnie, że to się wszystko tak zbiegło.

A.: I 10 kg mniej Misia. Kto słucha uważnie podcastów, ten wie, że Michał już się dzielił informacją, że schudł, bo był na diecie.

M.: No byłem na niej. Staram się nadal, robię, co mogę.

A.: Wszyscy trzymamy kciuki, razem ze słuchaczami.

M.: Mam nadzieję, że mój brzuch nie będzie rósł razem z twoim.

A.: Myślę, że będzie. (śmiech) Ale to nic, Misiu, i tak cię kochamy takim, jakim jesteś. Tak, Michał był na diecie. Muszę wam powiedzieć, że jak odsłuchacie podcast z Zosią, w którym odpowiada na pytania odnośnie do jej ciąży, to wspomina tam o naszym zrywie korporacyjnym mniej więcej w grudniu albo listopadzie. Wszyscy wtedy stwierdziliśmy, że robimy coś ze sobą i że lepiej nam do tego podejść razem. Przygotowywaliśmy sobie pojemniki. To był taki nasz propłodnościowy zryw, mający wspierać naszą płodność.

Co zrobiliśmy razem?

M.: Warto tutaj wspomnieć o jednej niezwykle ważnej rzeczy. Mianowicie nasza relacja była oczyszczona i bardzo pozytywna. To zasługa kilku spotkań w ramach terapii małżeńskiej. Myślę, że przez to, że pozbyliśmy się pewnych problemów z naszego związku, że je przegadaliśmy, było nam – jeśli można tak powiedzieć – lżej. Nasza psychika była w uporządkowanym stanie – tak bym to nazwał.

Wiedzieliśmy, na czym stoimy, przepracowaliśmy pewne trudności. W przypadku niektórych robimy to nadal, ale chciałem wspomnieć o tym epizodzie w naszym związku, który też miał miejsce. To nie jest coś, o czym chętnie się mówi, i co jest łatwe do opowiedzenia, przyznania się. Ale będąc z wami szczery, chciałbym przekazać wszystko. Zawsze wyobrażałem sobie walkę z niepłodnością w ten sposób, że jest to budowanie muru i nie wiadomo, która z dokładanych cegiełek jest najważniejsza.

To, o czym Ania wspomniała – dentysta. Wydawałoby się, że to w ogóle nie ma nic wspólnego ze staraniami i niepłodnością, a okazuje się, że jednak ma. Czyli ta cegiełka pod tytułem „usuwanie kamienia” ma znaczenie, ta pod tytułem „terapia” również. Żeby zbudować coś wartościowego, co później będzie miało kształt całości, to te wszystkie cegiełki muszą być połączone, ale tak naprawdę nie wiemy, co nam pomoże. Warto ogarnąć to wszystko kompleksowo, żebyśmy mieli jak największe szanse. Dlatego też wspominam o naszej terapii.

A.: Na którą szkoda, że nie udaliśmy się podczas pierwszych starań, bo to by nam rozwiązało sporo problemów.

M.: Tak, aczkolwiek wtedy jeszcze byliśmy młodzi.

A.: Zbyt ciency.

M.: Nie, myślę, że nie mieliśmy takiej wiedzy.

A.: Dokładnie tak.

Psychoterapia

M.: Ty też byłaś wtedy na początku zdobywania informacji o tym wszystkim. Wiadomo, że gdybyśmy mieli tę wiedzę, którą masz teraz i którą przekazujesz innym, to byłoby łatwiej, ale tak naprawdę byliśmy sami dla siebie. Nikt nam za bardzo nie mógł pomóc, bo to była raczkująca dziedzina dietetyki i w ogóle starania się o dziecko.

A.: Żadnych materiałów od psychologów, zero.

M.: No właśnie, więc dobrze, że w tym momencie jest więcej tego, co może nam pomóc, i myślę, że warto z tego korzystać. Każdy może po swojemu dobierać to, co jest mu potrzebne. Warto spróbować wszystkiego w drodze do upragnionego celu.

A.: Super, że wspomniałeś o tej psychoterapii. Nie mam problemu z mówieniem na ten temat.

M.: Jak widać, ja też go nie mam, aczkolwiek stereotypowo być może mężczyźni mają większy kłopot z tym, aby się do tego przyznać. Być może mam tak dlatego, że jesteśmy parą, która po części dzieli się swoją prywatnością. Zawsze tak to sobie tłumaczę, że trzeba o tym powiedzieć, bo to może komuś pomóc. A jeżeli Ania, Zosia i wszyscy tutaj dookoła robimy to na poważnie, to dzielmy się wszystkim, co może wesprzeć.

A.: Myślę, Misiu, że nasze słuchaczki to znają, bo mogły to usłyszeć od swoich partnerów. Tak że bardzo ci dziękuję, że się otworzyłeś. Powiedziałabym, że wisienką na torcie było to, że psychoterapia pozwoliła nam stworzyć dom pełen miłości, dom, do którego zapraszamy właśnie tego człowieka. A w przypadku starań o nasze pierwsze dziecko – tam były zgliszcza. Nas, naszego związku…

M.: Mówisz o pierwszej ciąży?

A.: Tak, ten mały człowiek przyszedł…

M.: Nie no, później, już na drugim etapie było lepiej. Trochę zaczęliśmy się rozumieć i to było najważniejsze. Nie mów, że nasze dziecko się urodziło na zgliszczach. Brzmi to fatalnie. (śmiech) Były zgliszcza i później pomalutku…

A.: …budowaliśmy siebie, nasz związek na nowo. Tak, oczywiście.

Wspomnienia z pierwszych starań…

M.: Wyobrażasz sobie ludzi, którzy teraz myślą: pierwsze dziecko, zgliszcza, dym unoszący się po bombardowaniu…

A.: Misiu, ale trochę tak było. Czuję, że to tak wyglądało. Naprawdę mam taki obraz naszego życia wtedy.

M.: Było tak, dlatego że byliśmy po bardzo długiej bitwie. Być może to później było uwieńczeniem tego wszystkiego i faktycznie tak to można odbierać. Ale te nasze pierwsze starania – mówiliśmy o tym już w którymś z podcastów – można podzielić na dwa etapy. Pierwszy etap, w którym…

A.: …są zgliszcza.

M.: I kiedy byłem „złamasem”.

A.: Uhm.

M.: I drugi etap, kiedy zrozumiałem swoją żonę i byłem mniejszym „złamasem”, a później był etap, kiedy w ogóle nim nie byłem i byłem kochającym mężem.

A.: Teraz nim jesteś.

M.: Od dawna.

A.: No tak, ale to jest relacja, o którą wciąż trzeba walczyć i którą nieustannie trzeba pielęgnować. I to nie jest tak, że…

M.: …się nie kłócimy.

A.: Tak, że jest zawsze super. Bo nie jest.

M.: I że Ania na mnie nie krzyczy.

A.: Wiesz co… Serio, krzyczę? Uhm.

M.: Tak jest, skarżyć się nie będę.

A.: Ja nie krzyczę, człowieku. Czasami. Dobra, psychoterapia – kropeczka, temat zakończony. Mam nadzieję, że zachęcimy was do tego.

Suplementacja

A.: Pamiętajcie, że borykam się z problemem braku owulacji w związku z tym, że mam PCOS. Ta owulacja występuje rzadziej lub w ogóle, chociaż już się nauczyłam trzymać ją w ryzach. Jak sobie odpuszczę dietę, to ona lubi się nie pojawiać, ale jak tylko ją stosuję, to mam to opanowane.

Chciałabym się podzielić tym, jakie suplementy brałam, i co oprócz diety i wizyt u tych wszystkich specjalistów wprowadziłam, bo wiem, że może was to interesować. Na pewno przyjmowałam przez długi czas kwas foliowy i nie odpuszczałam tego nawet w momencie, w którym się nie staraliśmy. To, co brałam i co biorę nadal, to są kwasy omega-3, do których was z Zosią zawsze zachęcamy. Bardzo często o tym zapominacie i mówię tu również do panów. Kwasy omega-3 są bardzo ważne. I w przypadku, gdy macie spadek formy, nie macie czasu, nie chce wam się, nie macie siły – pamiętajcie o tym, aby jednak je przyjmować. To, co również wprowadziłam… Misiu, jak ci smakował olej z czarnuszki?

M.: Pyszny.

A.: Nie musisz kłamać, bo ludzie wiedzą, jak on smakuje. Warto go pić ze względu na działanie przeciwzapalne. W przypadku obniżonych parametrów nasienia jest to coś super – wystarczy pić jedną łyżkę dziennie. No ale niestety, jak nazwałeś ten olej? Paliwo do Johna Deere’a.

M.: Tak było, niestety. Zapach to ma średni.

A.: Zapach średni, ale ten olej ma świetne właściwości.

M.: Oczywiście, że tak. Niezbyt mi smakował.

A.: Ale warto go pić.

M.: Miałem wrażenie, że czasami dolewałaś mi różnych olei do jakiejś potrawy.

A.: To był olej lniany, Misiu. Jego też spożywaliśmy.

M.: Ten akurat jest bardzo smaczny.

A.: Jakbym ci dolała olej z czarnuszki, to byś nie wypił. Olej z czarnuszki na raz. I właściwie dochodzimy do końca punktów na mojej karteczce.

Ciąża przy PCOS

M.: Jedliśmy dużo warzyw. Oprócz tych wszystkich suplementów w naszej diecie było sporo świeżych warzyw i bardzo mało przetworzonych rzeczy.

A.: Tym, co wprowadziłam, było również to wszystko, co opisałyśmy z Zosią w e-booku „Jak pokonać PCOS”. O, jeszcze zapomniałam wam powiedzieć o mio-inozytolu. To było jeszcze to, co stosowałam w przypadku PCOS. W e-booku macie to bardzo pięknie rozpisane. Nie sposób wymienić wszystkiego, co robiłam, a tam macie świetną ściągawkę, która mamy nadzieję, że wam pomoże.

Podzieliliśmy się z wami naszym szczęściem i tym, co pomogło nam stać się rodzicami i spełnić nasze marzenie o trzecim dzieciątku. Mamy nadzieję, że zaczerpniecie z tego wiele dla siebie i wprowadzicie te wskazówki do swojego życia. Oby były dla was inspiracją i pozytywnym kopniakiem, aby walczyć dalej.

M.: Mamy nadzieję, że prędzej czy później komuś się uda i podzieli się z nami swoją historią. Nasza jest akurat taka jak w przypadku setek tysięcy innych par na świecie. Podzieliliśmy się naszym szczęściem i mamy nadzieję, że wy też będziecie bardzo szybko informować o swoim.

A.: Trzymamy za to mocno kciuki, jesteśmy z wami. Pamiętajcie, że razem z Zosią tworzymy Akademię Płodności dla was. Przytulamy was mocno.

M.: Ja też was bardzo mocno przytulam.

A.: Misio też!

M.: Dzisiaj też tworzę Akademię Płodności dla was.

A.: Dziękujemy, że jesteście z nami, że wysłuchaliście tego podcastu do końca. Do usłyszenia!

M.: Pozdrawiamy!

Akademiowe diety i e-booki: www.sklep.akademiaplodnosci.pl